sobota, 2 czerwca 2012

Neuro.

W poniedzialek jade do neurologa. Umowilam sie na wizyte. Mam potworne bole glowy. Chce mi sie ryczyc nawet nie dlatego, ze glowa mi peka, ale dlatego ze niedlugo mam egzaminy. Nie jestem w stanie sie uczyc. Dzis i wczoraj zrobilam z nerwow napad. Mysle, ze cel byl taki, zeby jeszcze bardziej siebie pograzyc. Nie moglam zniesc mysli, ze nie moge sie nauczyc i nikt na mnie nie poczeka. Pomyslalam, ze skoro i tak wszystko jest źle, czemu nie mogloby byc gorzej? Ogolnie ten dzisiejszy wpis jest totalnie bez sensu. Ciezko mi przelozyc mysli na slowa. Zreszta jedyne, co mysle, to kurwa i ja pierdole! Czemu wszystko musi sie tak pierdolic? Przez chwile jest dobrze, a potem znowu to samo. Ja juz nie mam sily. Czasem dopadają mnie takie szczere emocje, czyste jak łza. I wtedy juz wiem, ze nie chce zyc. Ale te emocje odchodza i dalej zyje pseudo po swojemu.