Wracajac do wczorajszego meetingu,najpierw spedzilam czas z samą An,bo Greenuś miala problemy z dojazdem.Wiem,jak to jest :/ Z jednej strony nawet sie cieszylam,bo balam sie,ze ta "trzecia" mogla by nas zupelnie zdominowac,niepotrzebnie zresztą..
Z An poszlysmy na piękne krakowskie planty.. Patrzac na nie,zazdroscilam jej,ze mieszka w tym miescie.Moze kiedys i ja tam zamieszkam,jesli cos,albo sama (ostatnia wersja najbardziej possible ;)) nie pokrzyżuje tych planów.. Ptaszki ćwierkały,a widok fontanny sprawial jakoś,ze robilo mi sie mniej gorąco.Czasem chyba wystarczy na cos popatrzec,by mozna to bylo odebrac innym zmyslem.Naprawde tak mozna..
W pewnej chwili,gdy rozmowa z An toczyla sie w najlepsze,dojrzalam koncem oka,jakas niebieska bluzkę,kogos zblizającego sie do mojej torby.. Przez glowe przeleciala mi szybka mysl,ze to moze,jakis zlodziej! Haha,w pewien sposob to byl zlodziej,ale w stroju policjanta.. Za piwo Reds,ktorego niektorzy za alkohol nie uznają,dostalam mandat w wysokosci 100 zeta :] An piła Wojaka,ale otrzymala tę samą grzywnę,heh
Smialam sie z tego,tak jak nie raz,gdy dostalam pałkę w szkole,nagle poprawial mi sie humor.. Gorsze rzeczy sie dzieją.. Mimo to,dzis jestem zla,bo od jutra ide do roboty na ulotki,poniewaz nie chce brac pieniedzy od matki.. Mialam jej zreszta o tym nie mowic,ale dzis jej powiedzialam.. W sumie to powinna sie cieszyc,bo to swietna lekcja,ale sie nie cieszyla
Po spozyciu Redsa,ale juz w innym miejscu,konkretnie miasteczku studenckim,kupilysmy kolejne.. Dolaczylo sie do nas kilka osob,a pozniej dotarla Green i bylysmy tylko we trojkę.. Jak ta Święta Trójca,az chce sie rzec :D Szkoda,ze rozmowa trwala tak krotko,bo bylam sklonna nawet zostac tam na noc,chocbym miala spac na tych samych "plantowskich" ławkach.. Potem,gdy wracalam bez biletu,bylo mi wszystko jedno,bo zmarnowana stówka,czy dwie,to i tak wkurw niemal ten sam,heh
A dzis mysle,co bede robic i zobaczymy,czy cos wymysle.A jesli wymysle,czy z tego cosik bedzie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz