![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv29A-YDe4HJbnaknKpZkayReUUhz_jzYsmmhrlcUPoDMvBdNhjXq_RGMm16d_WxdIAPAJ7_gJgNBd36c-j9E4mmt4W3TjdRLovmb4sCriVvA1YajzzjGZ76KZSC_VXI1ByHBLp9da4fuh/s400/black!!!!!!!!!!.jpg)
Jedyne, co mnie ostatnio nieco zdziwilo i nad czym troche myslalam, to byla moja matka. A konkretnie nasza ostatnia, bardzo juz dawna, jak na nią, rozmowa telefoniczna.. Zastanawialam sie głównie, jak ona sobie radzi beze mnie. Jesli miewa takie cos, jak ja, czyli wzajemne uwiązanie (a na bank ma, tylko pewnie o tym nie wie), musiala odczuc moj brak. Nie wiem tylko jak, ale wkurwiajace to jest... Wydawalo mi sie, ze naciska na mnie, abym ich odwiedzila. Nie mogla chyba zrozumiec, ze na 5 dni nie oplaca sie wpadac do domu i zaraz wypadać. Odpowiedz " zrób, jak chcesz", a potem stwierdzenie, ze czeka na mnie Mikołaj, mialo w sobie cos z manipulacji.. To byl typowy podwójny komunikat, choc pewnie z jej strony nieswiadomy.. Nie dalam sie wmanipulowac w nic, w zadną jawną czy ukrytą manipulację.
Jeszcze bedzie mnie miala dosc, bo swięta są dlugie. Po co, wiec sie spieszyc do domu? Uwierzcie, przejecie się mną, a ja z pewnoscią przejem sie zarciem.. Wami nie zdarze, to sie nie moze udac. Bede musiala pocieszyc sie tym zarciem. W ten znany sposob marnie siebie uszczesliwic. Inaczej, juz nie potrafie, choc odczuwam watpliwosc. Nie zajmuje sie zbytnio tą watpliwoscią, ale cokolwiek ona miala oznaczac, zrozumialam co chcialam. Chyba nigdy nie potrafilam znajdywac radosci w rzeczach, ktore innym ją dawaly. Ślepa na to bylam i jestem, ale apetytem krowy, juz mnie natura obdarzyc nie zapomniala. Czyzbym miala urodzic sie wieprzem,heh? Uznaje inaczej.. To widac taka rekompensata, gdy jeden zmysl pracuje za drugi.. A potem, gdy swięta sie skonczą zmuszona zostane, by uznac, ze Wami tez sie przejadlam. Jednak zarcie to nie Wy, ale prawie, jakby tak bylo. Mózg bulimiczki przyjmuje tylko glukoze, a nie milosc, zapamietajcie..
A dzisiejszy kolos dobrze mi poszedl.. Nie bylo sie czym martwic. Jednak dzien przed nim w ogole byl dziwny. Nie tylko z powodu tych mysli przelatujących w mej glowie na temat matki oraz swiątecznego niepokoju. One zreszta tak szybko przelecialy, jakby ich nie bylo wcale. Moglam, wiec poczuc cos przypominajacego lekki wiaterek lecz nie byl on przyjemnym letnim, czy tez jesiennym wiaterkiem. Byl czyms, co tylko podsycalo moje obawy, ale musialam radzic sobie z tym. Nawet bezczynnie czekajac, az chlod wlasnych obaw przestanie mnie dreczyc. Nie czulam sie wowczas bezczynna, czekanie uznalam za czynnosc wymagajacą wysilku. Poza tym nie poszlam wtedy do szkoly i chyba dobrze zrobilam. Mialam zajecia z M., ktory kazal, abysmy okreslili sie z tematem magisterki. Opuscilam te zajecia nie dlatego, ze tego tematu nie mialam, choc owszem nic nie wymysliłam do tej pory... Nie dotarlam tam glownie dlatego, ze godziny zajec kolidowaly z moimi przymusami. A tego dnia chcialam te przymusy wczesniej, niz zwykle, jakos zaspokoic.. Tak, jak zwykle, a moze bardziej, bo staram sie kazdego dnia dawac z siebie coraz wiecej. No moze PRAWIE kazdego. Jednak, gdy daje z siebie ewidentnie za malo, nastepnego dzioneczka, staram sie z reguly (od ktorej nie ma wyjątku, choc jest regulą) skompensowac ten wielki blad. Naprawde daje z siebie wiecej, ale zwykle jeden upadek pociaga za sobą lawinę.. Musialam cos zrobic, by wczoraj do tego nie dopuscic. Wstalam pozno, a potem polazlam do Biedroneczki, oczywiscie. Pozniej mialam w planach nauke, z ktora jednak ociagalam sie do wieczora.. Zreszta nie moglam sie na niej skupic, gdy juz zaczelam, wiec wiele czasu stracilam..
Dlugo myslalam nad tym, co uslyszalam. Karolina rozmawiala z Kaską i jeszcze z taka jedną Marta, ktora odwiedzila Kache, na moj temat. Zrobilo mi sie przykro cholernie, a jednoczesnie poczulam OGROMNĄ wscieklosc. Glupie jebane cipy dyskutowaly na temat moich por wstawania. No prosze, juz sie mnie czepiaja, a normalnie sa miłe! Falszywe żmije... Poszlam zatem za ich przykladem i tez bylam mila.. Stwierdzilam, ze nie warto wybuchac. W ten sposob okazalabym tylko swą slabosc. A one nie sa warte tego, by demonstrować im ją. Nie zasluzyly, sa nikim, skoro przekraczają cudze granice..
A w tej chwili ogladają jakis film. Nawet mnie nie zaprosily, bo widza ten dystans, ktory celowo wykreowalam. Bardzo dobrze.. Niech tylko nie halasuja, bo naprawde mam dosc tego ciąglego tluczenia sie w kuchni. Z innymi sasiadami chociaz tego nie bylo, a one non stop kreca sie po calym domu.. Nie ma chwili spokoju.
Jak sie wkurwie mocniej, powiem im cos na ten temat, choc o tym, co slyszałam nie wspomne.. Co do obgadywania mnie wczesniejszego, nawet jesli mialy dobre inencje, niech spierdalają. Naprawde tracą stopniowo w moich oczach. Opinia pochyla sie w dol, na ich niekorzysc. Nie powiem im tego wszystkiego, co mysle, ale myśl nie pozostanie bez znaczenia.. Jak tylko sie wyprowadze, w tej pieknej chwili za rok, zdradze im swoja tajemnice. I wszystko stanie sie jasne, dlaczego zachowywalam sie dziwnie. Dlaczego potrafilam pojsc spac o 4 nad ranem, nic nie jesc i wstawac poznym popoludniem.. Wszystko sie stanie jasne..
Jeszcze nie ta chwila.. Ale mysl o niej napawa mnie wiarą..
Ja tez jeszcze nie jestem gotowa do wielu rzeczy, ale przygotuje sie..
Jak warzywko, ktore trzeba dogotowac, by bylo smaczniejsze. Jednak nie dam sie nikomu zjesc, a zwlaszcza ludziom!
Oby tylko nie wyszla ciapa. Tak wiele rzeczy rozgotowuje, albo zostawiam na wpół surowe. Najczesciej, jednak nie gotuje, swiadoma braku pasji kulinarnych. Siebie za to chce przy-gotowac.. Tylko, co pocznę, gdy uznam, ze wlasnie skonczyłam? Nadal nie wiem do czego sie przygotowuje, ale chyba na tym polega brak gotowosci. Gdy czujemy sie przygotowani na nowe rzeczy, nie zastanawiamy sie, czym one są. Robimy, przeciez co chcemy..![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBw_WheKLs-Zm-8ALGrxSEen4_5TbPZ3GMTlbgGRSeoXnJsK19CvMYYbeuHYCg4RAgva3vAlcRwsKqq2QRkVRYApY3o8YbJg06scCgvywSRFjRe4NEPHkwFABbwIzHuj5gPDKPOO0qqvHj/s400/chudzinka.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBw_WheKLs-Zm-8ALGrxSEen4_5TbPZ3GMTlbgGRSeoXnJsK19CvMYYbeuHYCg4RAgva3vAlcRwsKqq2QRkVRYApY3o8YbJg06scCgvywSRFjRe4NEPHkwFABbwIzHuj5gPDKPOO0qqvHj/s400/chudzinka.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz