Mam dość pracy. Dość ludzi. Dość pięknego słońca. Dość powrotów z pracy do domu. Dość nauki. Dość przeżywania każdego dnia tak samo. Dość myślenia o tym, że każdy dzień musi być identyczny. Dość potwierdzenia wszystkich najgorszych scenariuszy.
Dość myślenia, czucia, percepcji i działania - po prostu dość.
Niektórych ludzi, gdybym mogła najchętniej udusiłabym z szewską pasją. Pozostaje tylko wyobraźnia. Wyobrażam sobie, jak strzelam drzwiami i oknami, pluję i biję ludzi. Na niewiele to się zdaje.
Dziś w pracy miałam zastąpić pewnego Darka. Ewka wydzwaniała do mnie w tej sprawie z pięćdziesiąt razy. Wyglądało to tak, jakby chciała mnie sprawdzić. Jako, że jest typem osoby, która nadużywa trybu rozkazującego i prawie nigdy nie stosuje trybu pytającego - wielu ludzi nie darzy ją sympatią. Niewiele brakuje, a i ja zasilę to zacne grono...
Ewka w ogóle nie potrafi poprosić ludzi o coś tylko wydaje rozkazy. Nie posądzam jej o złe intencje. Sądzę, że nie jest świadoma, że w taki niesubtelny sposób postępuje. Być może jej matka postępowała identycznie, a ona ten język komunikacji wyniosła z domu...
Przez długi czas to tłumaczenie wystarczało, abym pozostała całkowicie niewzruszona i nienaruszona, jak skała. Podczas gdy inni pracownicy chodzili czerwoni ze złości na Ewkę, sama zachowywałam spokój.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAf5KAP4BAM84v9QgP5pLsabtwcow1V0m2qQHUF9d1dpYFzITZD7slv1jR4l01ZNBRNg7MHftLNpchuhyphenhyphenCRLOvoW5DexmDuNc7i79G4XiesIJ4WUQXUUkL1GSmUoj5wCDVLTT4UIpgQPvz/s320/top+model.jpg)
Tego ranka podczas pięćdziesiątego telefonu od Ewy nie dając jej nawet dojść do słowa, nie wytrzymałam i powiedziałam:
- Ewa, czy Ty się wściekłaś? Dzwonisz do mnie z pięćdziesiąt razy. Ja wiem, co mam robić. Idę! Zaraz będę. Na razie!
Ponadto kilkakrotnie użyłam haniebnego określenia Pipówka...
Co najlepsze, nie chodzi wcale o nią. Jestem teraz podatna na wszelkie wkurwy. Chodzi o mnie. Zawsze chodzi o mnie. Mimo wszystko nie podnosząc głosu, ale krzycząc mówię dzisiaj wszelkim Pipówką: WON!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8NETt0kmz_9Ziz4F0ELvsGyK6Mjc4ve8MbUxmnhY1bRPWwBBUnYmuqT6ZE_BqJ92Te6nhQrB_0tPjLx1RlF1IMgkbkbAosP6e90zEJjiWld6aCGa217OXGugjOeBiqxBkGpBLaokHdLE7/s320/dream.jpg)
+ dzienna lista zapasów:
- 3 kremy czekoladowe,
- 1 rolada lodowa o smaku śmietankowym,
- jabłka, dużo jabłek.
A to wszystko jeszcze niezjedzone, nawet nietknięte palcem, jedynie zachomikowane w bezpiecznym "dlań" miejscu. Nie wiemy, co się zdarzy: zjem, czy nie zjem? A może najważniejsze, już się zdarzyło? Zadedykowałam dzisiejszy dzień liczbie pięćdziesiąt! Tylko, co może być ważniejsze od żarcia????? Wkurwiająca liczba pięćdziesiąt?????
Liczbom pięćdziesiąt również mówię: WON!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz