Smutno troche. Nie, raczej ciężko. O moje uszy obija sie muzyka. A powieki sa, jak kamienie. Mrugam oczami. Tyle wystarczy i wiem, ze zyje. Nie to chyba serce bije.
Gdyby tak sciany sie zsunnely. Gdyby zmiazdzyly me zyly. Juz widze, jak krew sie leje. Panika na chodniku, a w oddali ktos sie o nią potyka.
Dziwny ktos. Ktosiu kto Ty? Pobawimy sie w lepienie balwanow z gliny? Moze swierk w bombki ubierzemy? Niechcacy jego galezie z wlosami pomylimy. Ciebie przystroimy.
Jak pory roku zmieniają nazwy, tak ludzie skórę. A gleboko w środku, jakby w zarodku, siedzi stworzenie. Biedne wyjsc nie moze, ale dba o zewnetrzne podloze.
Nos przypudruje. Wariuje. Tyle klopotow do niego zycie przytwierdza. Zamiast szczesliwym byc. Mysli o zanieczyszczeniu dymem, co go dławi. Ono calej pogody ducha chce swiat pozbawic.
Jak to zmyc?
Moze po prostu zjednoczyc sie z tym, co nam dane?
I tak wszystko jest skalane...
Przytul sie do kałuży, ona tez Tobie słuzy
lecz Ty nie widzisz, ze przyjaciol masz tam, gdzie chcesz..
Plaszcz naiwnosci zawsze mozna zdjąć, a od odparzeń uciec daleko, daaaaaaleko stąd.
Skalane = zwariowane = pojebane =)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz