sobota, 9 października 2010

Wiadomość do Daisy.

Moj dzisiejszy krzyk, jutro ucichnie.

Przepraszam Skarbie, ale w tej chwili odpisuje do Ciebie, choc wlasciwie nie przeczytalam Twojego maila, moze tylko tak szczatkowo.

Jednak to sie nie liczy i na niego odpowiem pozniej, na razie musze sie wyzalic. Nie wiem, co sie ze mna dzieje. Niby wszystko z napadami idzie wedlug planu, bo mam tak, jak i Ty szkole, a jednak zlapalam strasznego dola.

Mowie Ci. Czasem mnie to dosiega, ale nie czesto, jednak gdy przychodzi nie jest nigdy przyjemnie. Rano przez trzy godziny takiej swiętej leniwej trojcy od nas z roku tlumaczylam pewne rzeczy, bo w najblizsza srode pisza poprawke. Lubie ich, wiec bylo mi przyjemnie, ze moge komus pomoc. Tylko, ze w glebi duszy jestem egoistą, ktory nie z kazdym potrafi sie dzielic. Przysiegam nie z kazdym! Tak mi sie wydaje, ze moje zycie jest strasznie chujowe, ze gdybym wygladala inaczej bylo by inne. Doslownie mam swieczki w oczach. Ludzie Cie potrzebuja, gdy cos chca, a gdy Ty ich prosisz - odwracaja sie plecami. Jestem tym bardzo przygnebiona i choc wiem, ze jutro poczuje sie lepiej, w tej chwili jest okropnie. Mam trudnosci z tym, zeby polubic siebie, ale nie za to jaka jestem, bo uwazam, ze jestem (jak i Ty) bardzo wartosciową osobą, wrazliwą i moze nawet wcale nie glupia. Nie lubie siebie za to, jak wygladam, nienawidze, choc sa chwile, gdy sie do siebie usmiecham.. Tylko, ze w glebi duszy tkwi we mnie rozczarowanie tym swiatem i wlasnie ludzmi.. Mnie, jak i Ciebie tyle razy porzucono. Niby pogodzilam sie z tym, ale nie do konca..

Bo chyba do konca zycia w chwilach takich, jak ta, zamiast szukac winy w ich albo moim zachowaniu, szukam jej w tym jak wygladam. Niby sa dziewczyny jeszcze brzydsze niz ja, ale mnie to nie pociesza... Jestem przewraziliwiona, wiem ze niemozliwe jest, by wszyscy nas lubili. Mnie brakuje samoakceptacji, wiec kazdy przejaw odrzucenia, najczesciej wyimaginowany, boli strasznie..Dlaczego ja musze tak cierpiec? Dlaczego Ty czasem tez?W takich momentach widzac, jak ten swiat jest parszywy - pytam siebie po co jeszcze zyje, po co mi studia i cholerna magisterka. Do zadnego Curylo nie mam zamiaru kurwa isc. Niech on zmieni, to jak wygladam, a nie jak sie czuje.

Co z tego, ze czując sie lepiej mozna na siebie spojrzec inaczej, jesli to wciaz bede ja?

Nie wiem, co ze mna jest nie tak? Dlaczego ludzie mnie nie doceniaja... Nie potrafie czasem zniesc chwili dluzej. Nienawidze matki i ojca, ze zyje.. Z nia nawet nie moge pogadac, a matka powinna byc corki przyjaciolką.. Co bedzie, gdy mi Ciebie rowniez zabraknie? Tak sie boje kolejnych strat.. Nie potrafie sie z nimi pogodzic.Jestem jak lisc na wietrze, bezwolna.. Wpadam w otchlan.Jutro sie obudze, ale nie wiem, czy chce.. To wszystko jest maską!

DZIEKUJE, ZE JESTES ZE MNA, ZWLASZCZA W CHWILACH STRASZNYCH. PRAWDZIWYCH PRZYJACIOL POZNAJE SIE W BIEDZIE. TY POJDZIESZ DO NIEBA!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz