piątek, 31 lipca 2009

Głupota w sieci.

Tak strasznie chce mi sie spac,ale nie moge o tym nawet mysleć,bo jeszcze to zrobie.Swiat by sie nie zawalił,bo i tak nic pozytecznego nie robie.Mimo wszysto bede czula sie paskudnie,wiec nie! Trzeba zachować się,jak zwykle.Wylączyc myslenie.... O tak!! Przestac myslec o tym,czego chce organizm... Na szczescie tak potrafie,ciekawe tylko,jak dlugo? Mam nadzieje,ze jeszcze ze dwa lata tak pociągne,nim skoncze te studia,a zapowiada sie straszny 4 rok.. W dodatku zdecydowalam sie na ten very fast kurs angola.Very fast hahaha,chyba sposob na oblanie :D

Tak, ja,nic nie umiejąca sie zdecydowalam ;) Przynajmniej wiem,ze jak wyjade z domu,ogranicze to cholerne zarcie,ale nie chcialabym tez,zeby kasa poszla na marne.Wkurwilabym sie maxymalnie.. Moj brat nie rozumie,jak mozna chciec sie zabic o szkole.Kiedys tez tego nie pojmowalam,ale dzis im bardziej mi na czyms zalezy i im gorzej to idzie (a zwykle tak jest przy silnej motywacji),tym wiecej wscieklosci.. Niekiedy dziurkami i chyba nawet pępkiem mi ona wychodzi,nie mówiąc,juz o uszach i oczach oraz reszcie ciala,gdzie mozna znaleźć,jakies "otwory",heh.. Deeebilnie to brzmi,ale co tam,skoro tak jest?

Wczoraj zrobilam,jednak cos pozytecznego.Jestem naprawde na etapie dziecka,ale niestety jeszcze nawet nie raczkuje,prędzej pełzam.. Niestety wolno sie ucze,zbyt wolno,ale nigdy kumata nie bylam.. Przecietny intelekt w granicach normy,brak zielonych papierkow,czy stwierdzonego diagnostycznie debilizmu (ponoc niepelnosprawnosc intelektualna,to sie teraz nazywa),nie brzmi satysfakcjonująco.. Nie swiadczy o tym,ze radze sobie w środowisku,w jakim zyje.. Zreszta jedna osoba kiedys napisala: "O jak dobrze byc pierdolnietym w głowe" i choc czesciej tak nie uwazam,lepiej sie łudzic,ze to moze byc fajne.. Wbrew pozorom na pewno wiecej wolno!

Kurwa,zastanawiam sie,czemu ten blog jest taki debilny? Moze dlatego,ze ma debilną autorke? Pewnie tak.. Jakos nigdy nie moge zrobic paru prostych rzeczy.W tym wypadku powiedziec,jak konkretnie uplynal dzien,tylko uciekam,gdzies myslami.. Nie chce mi sie na razie czytac niczyich blogow,wiec nie wiem,jak inni mają.. Zreszta nawet,jeśli inaczej,nie znaczy,ze musze miec tak samo.. Pewnie jest wiele roznych przypadkow ;)

No,wiec (podobno tak sie zdania nie powinno zaczynac,heh) wczoraj poszlam zalatwic te robote ulotkową heheh,a potem polazlam na działkę i urwalam babce cale wiadro fasoli.. Dobra jest,moglabym ją wpierdolic,ale mimo wszystko nie surową.. Mialam jeszcze sie spotkac z tą Dorotą i Edytą,ale przyszla sasiadka Pani Hela.Pomogla mi napisac odwolanie odnosnie tego mandatu i tak,jakos czas uplynąl.. Zajebiscie odpowiedzialna jestem,bo powinnam pedzic na poczte,bo takie rzeczy czekac nie mogą.. Dziś zreszta bylam na rynku i moglam to wyslac,ale nie wzielam.. Podobnie jest z tym kursem angola,bo nawet nie wiem,czy mnie babka na kwatere przyjmie.. A jak nie przyjmie,to co? Poszukam sobie,jakiegos mostu moze..

Poza tym okaze sie,ze znowu poniose konsekwencje,bo nie chcialo mi sie upewnic wczesniej.. Chuj z tym.Po prostu boje sie o tym myslec,stresuje sie,bo zalezy mi na tym bardzo.. Juz nawet targowalam sie z Bogiem.Mowilam Mu,ze zrobie wszystko,wytrzymam nawet kilkumiesięczny odwyk w najstraszniejszym i nieludzkim psychiatryku,byle mnie oświecil.. Nadal to podtrzymuje,wiec proszę Panie Boże,weź to pod uwagę!! Blagam!! Pozwol mi zaliczyc ten jebany kurs!


Rano,jak wstalam i odbylam napad poszłam na te ulotki.. Nie lubie takiej roboty,choc wlasciwie pierwszy raz pracowalam w ten sposob.. Mimo to,juz jej nie znoszę ;) Czulam sie,jakbym napastowala ludzi.. Doslownie!!!!! To tak,jak wiele osob z ed ma,ze nie potrafi jesc przy innych,bo wydaje im sie,ze oni mysla: "Jak taka tłusta świnia moze żreć,o fuuu!!!".. Ja myslalam dosyc podobnie,jak taka paskuda moze sie pokazywac na ulicy i jeszcze bezczelnie ulotki komuś wlepiac.. To taka pierdola.. Ktos kto mnie nie zna moglby pomyslec,ze jestem zajebiscie niesmiala,ale to nie tak.. Umiem zakladac maskę "twardej" osoby i ta maska tak do mnie przylgnela,ze w towarzystwie czuje sie PRAWIE naturalnie,heh.. Tutaj problemem sa raczej kompleksy,niestety wcale nie uwazam,ze urojone..

Najlepsze jest to,ze w tej robocie dlugo nie bylam,bo zaraz spierdolilam do domu,zeby sie kolejny raz nażrec.. Jak pisze o tym,nie boli mnie ta mysl,ten czyn i wlasna slabosc.. Nie boli,bo to takie oczywiste,a oczywiste rzeczy dziwic nawet nie moga,a co do tego wzruszac.. Choc nie powiem,do pewnych rzeczy chyba nigdy sie nie przywyczaje i w sumie do takiego zycia mam nadzieje,ze tez nie do konca.. Zmienie je,jesli zdąze,zmienie.. Łudz sie łudz dziewczyno,potrzebne Ci to bardziej,niz myslisz.. :]

Aktualnie znow wpakowalam do zolądka kilka prochow,a oprocz nich potas,magnez i Rutinoscorbin,bo mam cholerne niedobory.. Normalnie,jak zwalam i nie biore Tussi,nie siegam po żadne witaminki.Jaki bylby tego sens,skoro zaraz prawdopodobnie przyszykowałabym napad? W koncu,co mam innego do roboty w wakacje?

A tak mam pewnosc,ze troche spokoju,pewnie kilka godzin,przede mną i ciesze sie ogromnie :) BARDZO!!!!!!

czwartek, 30 lipca 2009

Mandacik (2)

Teraz,jak na zlosc moj brat wszedl do pokoju i mnie rozprasza.Nie znosze,jak ktos patrzy na moje palce,bo wtedy ręce stają sie "marchwiane"... Matka tez cos znowu narzeka,znow znowu! Krzyczec sie chce,ale nie bede,juz tego nie robie.Lepszy jest spokoj,albo calkowity brak reakcji,bo to i ją uspokaja.Przynajmniej sie zamyka ;))

Wracajac do wczorajszego meetingu,najpierw spedzilam czas z samą An,bo Greenuś miala problemy z dojazdem.Wiem,jak to jest :/ Z jednej strony nawet sie cieszylam,bo balam sie,ze ta "trzecia" mogla by nas zupelnie zdominowac,niepotrzebnie zresztą..

Z An poszlysmy na piękne krakowskie planty.. Patrzac na nie,zazdroscilam jej,ze mieszka w tym miescie.Moze kiedys i ja tam zamieszkam,jesli cos,albo sama (ostatnia wersja najbardziej possible ;)) nie pokrzyżuje tych planów.. Ptaszki ćwierkały,a widok fontanny sprawial jakoś,ze robilo mi sie mniej gorąco.Czasem chyba wystarczy na cos popatrzec,by mozna to bylo odebrac innym zmyslem.Naprawde tak mozna..

W pewnej chwili,gdy rozmowa z An toczyla sie w najlepsze,dojrzalam koncem oka,jakas niebieska bluzkę,kogos zblizającego sie do mojej torby.. Przez glowe przeleciala mi szybka mysl,ze to moze,jakis zlodziej! Haha,w pewien sposob to byl zlodziej,ale w stroju policjanta.. Za piwo Reds,ktorego niektorzy za alkohol nie uznają,dostalam mandat w wysokosci 100 zeta :] An piła Wojaka,ale otrzymala tę samą grzywnę,heh

Smialam sie z tego,tak jak nie raz,gdy dostalam pałkę w szkole,nagle poprawial mi sie humor.. Gorsze rzeczy sie dzieją.. Mimo to,dzis jestem zla,bo od jutra ide do roboty na ulotki,poniewaz nie chce brac pieniedzy od matki.. Mialam jej zreszta o tym nie mowic,ale dzis jej powiedzialam.. W sumie to powinna sie cieszyc,bo to swietna lekcja,ale sie nie cieszyla Gdyby moje dziecko to spotkalo,jednak chyba inaczej bym sie zachowala.. Dobrze przyjmowac odpowiedzialnosc za wlasną glupote,ktorej zreszta dwoje policjantow z samochodziku,nie moglo sie nadziwic :]

Po spozyciu Redsa,ale juz w innym miejscu,konkretnie miasteczku studenckim,kupilysmy kolejne.. Dolaczylo sie do nas kilka osob,a pozniej dotarla Green i bylysmy tylko we trojkę.. Jak ta Święta Trójca,az chce sie rzec :D Szkoda,ze rozmowa trwala tak krotko,bo bylam sklonna nawet zostac tam na noc,chocbym miala spac na tych samych "plantowskich" ławkach.. Potem,gdy wracalam bez biletu,bylo mi wszystko jedno,bo zmarnowana stówka,czy dwie,to i tak wkurw niemal ten sam,heh

A dzis mysle,co bede robic i zobaczymy,czy cos wymysle.A jesli wymysle,czy z tego cosik bedzie ;)

Mandacik (1)

Wczoraj byl dzień pelen wrazen,chyba moge tak powiedziec,porónując go z innymi,nieublagalnymi,juz od wielu lat.. Spotkałam się w Kraku z dwoma wspanialymi osobkami,ktore poznalam kiedys na forum,dla ludzi z ed oczywiscie ;) To był dobry poczatek,jesli mam wyjsc i spotkac sie z normalniejszymi od takich,jak my.. Poza tym chyba na razie za bardzo interesują mnie tylko chorzy ludzie,zeby odmowic sobie chwilke szczerosci z nimi.. A moze tylko sama sobą sie interesuję? No tak,w koncu dopiero przy nich "sobą" jestem.Kazdy ma potrzebe,aby sie zwierzyc,porozmawiac o tym,co aktualnie stanowi jego zycie,inaczej rozmowa jest udawana.. A ja tak rzadko moge to zrobic.. Tak bardzo sie tez wstydze,ze nie potrafie byc inna,lepsza,chocby we wlasnych oczach,bo czasem wiecej nie trzeba.

Wiem,przeciez,ze jestem cholerną egoistką,a jak moge nią byc przy "zazwyczaj" dojrzalych ludziach,ujawniających mniej psychicznych problemow? Z nimi czlowiek funkcjonuje,jakby inaczej,bo to sa inne relacje.Mimo wszystko mam,jak najlepsze zdanie o dziewczynkach i uwazam,ze wspaniale by bylo miec takich przyjaciol :) One mają problemy takie,jak moje,choroba odczlowiecza,czlowiek staje sie znow,jak zwierze,bo wladają nim wstretne instynkty.. Mimo to An i Greenuś potrafily wysluchac,to byl dialog,a nie monolog,dziekuje im za to!!!!! :*

Oczyyyyyywiście ciężko bylo zebrac sie na autobus,choc przeciez mialam niedaleko... Moze boje sie ludzi, nie wiem,ale zawsze,gdy musze cos zrobic,odczuwam wzmożoną chęć napadu.. To takie wykanczające! Jest mi trudno nie wystawiac dawnych znajomych i dawac cos od siebie.Nie znosze bycia pasożytem,a przy nich tak sie czuje,bo co moge im dac? Rozmowy o zarciu,pesymistyczną wizję swiata i wlasny kompleks nizszosci? Kto by chcial ciagle o tym sluchac,to takie drażniące.W pelni rozumiem ich potencjalną irytacje.Probuje sie wczuc w ich sytuacje,wiec musze powiedziec,ze taka reakcja jest w pelni uzasadniona.. Nie jest absolutnie zla..

Poza tym nie kazdy jest dosc silny,zeby swoje problemy "dzwigać" i na dodatek otwierac sie na czyjeś.. Nie,nie.. Ile mozna byc wsparciem dla kogos,nic od niego nie otrzymując w zamian? Ja naprawde nie wierze,juz w czystą ludzką bezinteresownosc,w dobroc za nic.. To znaczy sama chcialabym bardzo poswiecic sie dla kogos i pewnie nie jedyna tak mam.. Niestety nikt nie ma na twarzy wypisanych intencji,wiec jak poznac,czy mam do czynienia z "regulą",czy upragnionym "wyjątkiem"?

W autobusie usiadlam sobie kolo dawnej korepetytorki angola.Bardzo miła kobieta i mająca coś do powiedzenia.Nie krepowalam sie jej,bo gadala ze mną,jak z równą sobie,takie coś własnie lubię :) Szkoda,ze moja matka nie ma czasu na rozmowe ze mną.Jej naczelne haslo dnia,rzucane do psa,brzmi : "Cezarku! Chodź Piesku, idziemy robić!"..

--------------------------------------------------------------------------------------------
Cholera nie wiem,co sie dzieje,bo pisze kolejne zdania,a one sie kasują :/ Moze,wiec wysle kawalek tej spowiedzi,a potem dokończe dalsze przyznawanie się do grzechów? Juz wiem,tak wlasnie zrobie ;) Mam "plana",heheh

poniedziałek, 27 lipca 2009

.

Jeszcze nic nie spalam,a nowy dzien sie zaczal,wiec wypada sie polozyc,chociaz na chwile.Niestety za niedlugo bede musiala wstac,wiec nie bardzo sie oplaca,ale przysypiam na klawiaturze.. Wole jednak swoje łożko,jest na pewno wygodniejsze,a raczej łożko brata,bo spryciarz zajął moje,hehe.. Ten to wie,co dobre ;)

Kurcze znowu musze jechac do Kraka skonczyc wypelniac ten caly test MMPI.Plusem jest to,ze moze sie czegos o sobie dowiem,ciekawa jetem,co wyjdzie.Niestety i tak dzis nie poznam wyników.. Oby tylko nie kolejne zdiagnozowane zaburzenie,bo tego mi nie trzeba.Nie jestem kolekcjonerką odchyleń,ale przyznac trzeba,ze ostatni rok nie byl najlepszy.. Moze,wiec to by byla niewielka roznica,skoro Syndrom studenta 3 roku i tak mnie dopadl.. Gorzej tylko,ze w tym odkrywaniu patologii u siebie jest pewnie sporo prawdy, chociaz inni znajomi tez ją u siebie widzą.Tylko,ze oni niekoniecznie ją mają.. Mimo wszystko podobalo mi sie,jak An napisala,ze wszyscy sa chorzy tylko sa rozne stadia tych chorob.Zawsze,jakies pocieszenie :] i troche zbliza do ludzi,jako ludzi,bez tych cholernych podziałów.. Przeciez w gruncie rzeczy wszyscy jestesmy tak podobni,jako ludzie,ale czasem tak obcy sobie,jak potwory z różnych planet.. Szkoda,ze mam problem z dystansowaniem sie od wlasnej zlosci,bo obrywa sie niewinnym.

Zastanawiam sie,czy dzis,jak nie bede w tym Kraku, nie powiem tej psycholog,co o niej mysle.W sumie,moge to zrobic,gdy przyjade po diagnoze,zeby potem nie wstydzic sie spojrzec jej w oczy.Chcialabym,ale to nie jest,jakies bardzo wazne.Po prostu pomyliłam sie,co do niej.Zobaczylam taką młodą kobiete,dosyc odwaznie ubraną,przypominala mi Kaśkę S.,i pomyslalam,ze skoro jest taka ładna,nie moze byc zbyt bystra.. Mimo wszystko miala bardzo mily glos,ktory zlagodzil ogromny sexapil,jakiego tak mocno się obawiałam.. A chyba nie powinnam,bo nie jestem lesbijką ubiegającą sie o jej wzgledy,hehe.. Alez myslenie potrafi byc zryte! A ja mam takie cos,gdy spotykam osobe atrakcyjną,okazującą swe wielkie serce,że czuje podziw i niedowierzanie! Dawno,juz wytworzylam w glowie schemat,ze pewne cechy wykluczają inne,ale chociaz zdaje sobie z tego sprawe.

Chcialabym kiedys przestac myslec,ze na milosc zasluguje tylko czlowiek atrakcyjny,bo przeciez starosc jest dana wszystkim.A przynajmniej tym,ktorzy jej dożyją.. Czasem sie zastanawiam,jak to bedzie,gdy ja bede stara.. Powinno mi to nie sprawiac wielkiej roznicy,bo spedzam dnie w domu,jak emerytka,czekając czasem na śmierć.. Boje sie uplywu czasu,bo to oznacza,ze bedzie ze mną jeszcze gorzej,niz teraz.. Z drugiej strony mysle,ze ludziom stawiającym tylko na swoją prezencję,jest jeszcze gorzej pogodzic sie z uplywem lat.. Moze,wiec nie jestem w najgorszej sytuacji? Moze nic takiego nie strace? Procz tych mlodych rzekomo lat.. Starsze osoby mi tego zazdroszcza,a ja zazdroszcze 10-latkom.. Zdrowsze myslenie mialam,jak jednak bylam mlodsza,bo wtedy dostrzegalam nonsens takiego niezadowolenia.. Umialam sie naprawde cieszyc.. Pamietam,jak glupia kredka do rysowania,przemienila sie w mikrofon,a ogród w wielką scene.. Stara sukienka,ktorą mialam wtedy na sobie,mogla byc piekną suknią,ale wtedy wyobraznia inaczej pracowala.. Nie musialam wyobrazac sobie cudnych szat,zreszta nigdy nienawidzilam sie "stroić",jak choinkę w święta.. Zamiast tego "budowałam" wokól przyjazny świat i lubilam spedzac z sobą czas,bo nie potrzebowalam cudzego poklasku.. Wiele sie zmienilo,ale ciesze sie,ze zachowalam te wspomnienia. Dzieki temu mam życie do,ktorego moge wracac :)

niedziela, 26 lipca 2009

BEŁKOT

hiwihfdwoyrhoiweyhiohfoiawhfpqliwehrfiowahrfioawehyfiowahnfioawhfpioawhfpihfipoahfpoihfioahkoawpihfoiawhfpawncfklahnwopfhwaopihfklsnafklhwoifhrkdsnfkshfruieyrpawedwkljrkywrfjbiqyeqjnkyhwrhdkhiyrfwknkdfhwairyhwaqhnkjhdkhweuygkjndaisyejgbustdlejgfuerfwjkhdriqwydejqwguiqhdjkqhdjkaghdjkagdkwgdjasbdjkwgdruiwghduqwhewufdjsgfskgfskfsgkgksfkgksugsfsgfsgksgsfgksfgssgksfgkfsgkskgugrwgugigusgwifgsaigqwuq7w6777qehgq672n27i4242jky47hgdsm bnsduygr7iwy6r723bvsdgdsuigsydg

sobota, 25 lipca 2009

Anhedonia.....

Co za chujowy dzien! Poszlam spac o 6 rano,a wstalam o 16 popoludniu i tylko po to,zeby sie nażrec obiadkowymi pysznosciami,hahaha... Potem,jak juz je wyrzygalam,jeblam kilka tussi.Mialam nadzieje,ze w tym lekowym szale na chwile sie od siebie samej odlacze.Chcialam poczytac,jakas ksiazke o Narcyzmie,bo ostatnio robie wszystko,zeby sie nim stac,choc moze juz jestem.Ale jesli nawet,to ja pierdolę taki Narcyzm! Jesli tak sie człowiek-Narcyz czuje,to sa to chyba najgorsze uczucia,jakie mozna zywic,ale niestety nie do innych,ale do siebie.. O innych osobach,nawet nie mysle,bo liczy sie tylko moj ból..

Najgorsze,ze po tym Tussi usnelam na kolejne dwie godziny.Widac bylam bardziej zjebana,niz myslalam.. Niedawno sie obudzilam,dlatego zazylam jeszcze jedną tabletke ułudy z nadzieją,ze moze teraz cos sie stanie.. Ze ona zadziala.. Zobaczymy..

Przynajmniej mam sile,zeby wejsc na tego bloga,bo jednak zalezy mi na tym,zeby go kontynuowac.Chcialabym kiedys,niezaleznie od tego,czy bedzie lepiej,czy gorzej (a zanosi sie,ze w ogole nie bedzie,ale to chyba najlepsza opcja :/),móc popatrzec na siebie kiedys.. Popatrzec na to,co tutaj wyrazilam i na uczucia,ktore kiedys zywilam.. Zabawne,hahaha,bo nawet mi sie tekst zrymowal ;)

Gdyby moja matka wiedziala,jak bardzo ma pojebaną córkę,oj gdyby tylko wiedziala,to pewnie na silę wsadzilaby mnie do szpitala.. Ale to bez sensu wyjscie,bez sensu,bo zycia trzeba sie uczyc w prawdziwym swiecie,a nie tym oddzialowym,gdzie wszystko wyglada inaczej.. Poza tym nigdy nie chcialabym,bedac taką spasioną swinią,lezec wsrod chudych pieknosci.. Czulabym sie potwornie.. Mnie ten pomysl szpitala odpowiadalby,gdybym mogla sie zywic wedle swojego uznania,ale wiadomo,ze to nie mozliwe,bo to nie leczenie... Wtedy pewnie glownie pilabym,a nie jadla.. Przeciez nie potrafie jesc normalnie,ale to wiadomo,tacy pojebani,juz tak mają.. Choc z drugiej strony poznalam tyle swietnych osob rownie zaburzonych,jak ja..

Niestety oprocz anhedonii czesto ogarnia mnie NOSTALGIA.. Poczucie,ze swiat kiedys wygladal inaczej i,ze dawniej bylo lepiej.. Zreszta to prawda,bo bylo.. Gdybym tylko mogla na jeden dzien wrocic do tamtego szczesliwego okresu,znow byc Małgosią.. Te dziewczynke lubilam,ale teraz jest ohydna Małgoska,tak bardzo jej nienawidze!!!!!! To nieporadne ciele,ktore umie tylko wpierdalac i nic poza tym.. Ani urody nie mam oszalamiajacej,choc to i tak nie jest takie wazne.. Jest tyle osob naprawde pieknych,rowniez wewnetrznie,a zyjacych z poczuciem braku zycia.. Ani IQ tez nie jest powalajace.. Nienawidze przecietnosci,a jestem na nią skazana.

Zresztą ja nawet nie zyje,jestem trupem,choc to pardoks,bo czy trup ma uczucia? Czy trupa ogarnia anhedonia,albo nostalgia? Jesli Bóg uwaza,ze nim jestem,Jemu wierze i niech tylko da mi,jakis znak. Znak,ktory bedzie pozytywną odpowiedzią na to pytanie,wtedy bede wiedziala... Bede wiedziala,ze trup to ja..

Niby mozna swoje zycie zmienic,tylko trzeba chciec,ale jak to zrobic? Jak chciec dla siebie czegos dobrego,gdy jest sie rozdwojoną,albo nawet roztrójnioną (tworze neologizmy...to moje wewnetrzne dziecko mówi....) osobą? No pytam,JAK,ale odpowiedzi nie dostaje.. Tak naprawde wiem,ze kazdą sytuacje mozna przezyc,tylko do tego potrzebna jest NADZIEJA.. Ja jej nie mam,a moze mam,ale nie czuje?

Pelno tutaj sprzecznosci.. I na gówno studiuje tę psychologie.Znam juz mechanizmy obronne,rozpoznaje je u siebie,chocby to rozszczepienie,o ktorym wspominalam wyzej,ale to nic nie zmienia.. Nic..

Kurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwa!!!!!!!!!!!!!!!!

czwartek, 23 lipca 2009

Tytuły sa ponoc wazne..

Tytul ma czesto wplyw na to,czy siegne po,jakas ksiazke,czy po nia nie siegne.Oczywiscie pewnie czesto blednie wybieram,tak jak ludzie,ktorzy patrza na wyglad,a dopiero potem sa w stanie wysluchac..

Bylam dzis w tym Kraku.Moj brat znowu,jakies cyrki robił.Myslalam,ze uda mi sie go przekonac na tę terapie,był przeciez zdecydowany.A tu masz! Niby powiedzial,ze bedzie chodzil temu calemu stowarzyszeniu doktorkow,ale zrobil to,jak sam okreslil "na odjeb się"... A moze wszystko jeszcze nie jest stracone?

Co do mnie,to matka dalej mnie gnebi z tym leczeniem.Wiem,ze mi to tez potrzebne,ale emocje nigdy nie ida w parze z rozumem.One chadzają innymi sciezkami,a jezyk rozumu to nie najlepszy sposob,zeby dogadac sie z nimi.Wczoraj w telewizji przez przypadek wlaczylam na wyklad tego zmarlego Profesrowa Kołakowskiego.Bardzo pieknie mówil,jak malo ktory wykladowca,przynajmniej na moich studiach.. Umial troche wzruszyc,a co najwazniejsze sprawic,ze czlowiek zatrzyma nie tylko wzrok,ale otworzy tez i uszy.. Profesor opowiadal o zawisci,to cos,co mnie dotyczy.. Z jednym tylko moglabym sie klocic.Z tym wlasnie,co mowil,ze indywidualnie mozna wplynac na swoją zawiść,ale do tego niezbędna jest inteligencja..

Mysle,ze jasne,ona jest niezbędna,ale nie wystarczająca.. Tak,jak wiele rzeczy pewne sprawy ulatwia,ale tez niczego za nas nie zalatwia.. Ciezko nie byc zawistnym.. Ja nie poczuwam sie do winy,ze mam takie uczucie,sklaniam sie ku wytlumaczeniu,ze przeciez jestem chora.Dziele swiat na ludzi zdrowych i chorych.Wole zdecydowanie kontakt z chorymi,bo czuje,ze potrafimy sie zrozumiec,bo wiemy,ze "nienormalny",to nie jest ten wariat,jak wiekszosc osob mysli,ale troche inny typ... Ten typ bardzo sie nie różni od szarej przecietnosci w swoich zachowaniach,ale w bogatych przezyciach,juz tak.. Jak widac moj rozum nie pomaga pokonac tę glęboką zawisc,ale jeszcze ją wzmaga,bo mam dla siebie wytlumaczenie.. No coz,a moze po prostu w ogole nie mam inteligencji,tej niezbednej dyspozycji tak tutaj potrzebnej? ;))

Jutro znowu Krak! Az chce sie powiedziec - Ja pierdole!
Jade oczywiscie do mlodych pan psycholog,na oko sa w moim wieku ;) Mam wrazenie,ze to jakies mlode siksy,ktore sie nie znają,ale tez nic nie wiadomo.. Przynajmniej moge liczyc na to,ze wypalenie zawodowe jeszcze je nie dopadlo,hehe,bo za krotko pracują..

Troche glupio pisac tego posta,skoro na razie nikt tego nie czyta.Tylko ja mam do niego dostep,ale rownie dobrze nie musialabym tego tutaj pisac.. W koncu znam swoje mysli,choc siebie tak zupelnie swietnie to nie znam..

Nie bede jednak nikomu dawc adresu tego bloga.Przynajmniej na razie,ale potem zobacze jeszcze ;)

środa, 22 lipca 2009

"Pierwszy raz"..

Tak mój pierwszy raz,ale nie taki,jaki się kojarzyć może znając konotację tych słów.Mój pierwszy raz tutaj.Mój własny blog.Przez chwilę cieszę się,jak małe dziecko,które przekonało mamusię,aby spełniła jego kaprys,hehe.. Mam wrażenie,że nie jestem tutaj anonimowa,co strasznie krępuje mnie w pisaniu.Przyzwyczaiłam się,już przecież do miejsc dostępnych tylko dla elity,hehe,czyli zabezpieczonych hasłem.Tutaj tego nie zrobię,nie wiem nawet czy się da,bo chcę mimo wszystko,aby ktoś to przeczytał.Głupio pisać bloga tylko dla siebie,choć po części to robię,jednak fajnie by było mieć,jakiś czytelników.Na pewno nie dramatyzowałabym z tego powodu,ani niczego nie ubarwiała ;) Innych można oszukać,ale siebie nie,przynajmniej nie zawsze i nie w ten sposób.

Spać nie mogę.Noc znaczy dla mnie dzień.Przechlapane,bo jutro muszę jechać do Kraka,żeby towarzyszyć mojemu bratu na terapii.Czuję,że pewnie mnie tam nie wpuszczą.. Zauważyłam,że mają takie,jakieś sztywne zasady przyjęć,że tylko tych biednych ludzi odstraszają,gdy wreszcie z trudem przyznają się do swej słabości.. Dobrze by było,gdyby jednak się zgodzili,bo chodzi tu w końcu o mojego brata.Cudem udało mi się go przekonać na to leczenie.Mnie też by się przydało ;) ale na siebie wpłynąć jest przecież najgorzej,hehe

Kończę,bo czuję,że mam ochotę na napad...:]
Ale nie wiem,co jeszcze zrobię.Jedyne,co wiem,to na dziś dość pierdół tutaj ;)