piątek, 29 kwietnia 2011

Psychooskary.

Zadzwonila dzisiaj do mnie, jakas kobieta z telekomunikacji. Bylam strasznie zaspana, choc godzina byla dosc pozna. Mialam napisac, ze to bylo rano, ale wiekszosc ludzi traktuje te pore raczej, jako poludnie. W kazdym razie uslyszalam przed 13 dzwiek telefonu i zobaczylam na ekranie, jakis dziwny numer. Odebralam na wszelki wypadek. Kobieta przedstawila sie, ze dzwoni z telekomunikacji i ma dla mnie oferte, jakiegos fajnego telefonu. Najpierw spytala, czy mam telefon na karte. Odpowiedzialam, ze nie, nie na kartę. Wtedy dodala stwierdzenie, ktore brzmialo wyraznie pytajaco - czyli posiada Pani telefon na abonament. Odpowiedzialam, ze tez nie. Nie wiem, co pomyslala, ze z idiotka rozmawia - mozliwe. A ja po prostu nie komunikowalam. Sluchac jej monologu, ani udawac, ze slucham tez nie chcialam.

Zeby ratowac sytuacje dodalam, ze - czasem sobie karte kupuje. Aha, czyli karte sobie Pani czasem kupuje - uslyszalam swoje slowa, jakbym zobaczyla siebie w lustrze dzien po jakims piciu.

Hahaha. Brak slow!!!

Do tej pory strasznie chce mi sie z siebie smiac. Zdarza sie, ze palne cos glupiego, ale to bylo jedno z tych wybitniejszych palniec. Dobrze, ze nie na forum publicznym. Widocznie telefon do ktorego czasem dokupuje sie karte, to nie typowy telefon na karte. Moze kiedys dowiem sie jaki, bo na razie raczej nikomu tego nie wytlumacze ;)

A tak w ogole mamy miec bal na zakonczenie roku. Glupia jestem, bo klamalam, ze na niego pojde. Tak naprawde w ogole nie chcialam i planowalam, ze potem sie z tego zwyczajnie wykrece. Jednak ostatecznie bylo mi glupio, gdy podszedl do mnie chlopak zbierajacy kase, wiec dalam mu te pieniadze. Najwyzej stowka sie zmarni, ale nie bede tego bardzo przezywac.

Wszyscy wypelnialismy ankiete, ktora zawierala rozne kategorie, np. najwiekszy hardcore roku. Tej kategorii zreszta nikt nie rozumial identycznie, ale kazdy inaczej. Najpierw musielismy wybrac piec osob sposrod wszystkich, ktorzy z nami studiowali. A teraz ostatnio sposrod piatki, ktora dostala najwiecej glosow - wybieralismy tylko jedną osobę.

Ja jestem w niektorych kategoriach fajnych, a innych mniej. Np. najsympatyczniejsza osoba na roku, najbardziej pomocna, najbardziej wesola i najwieksza gadula. Te mozliwosci sa calkiem mile. Chyba wreszcie czuje sie doceniona, ale oby nie na chwile. To wzbudza, jakis tam niepokoj u mnie w srodku, o ktorym probuje nie pamietac...

Najwiekszy histeryk roku, juz troche mniej mnie cieszy, aczkolwiek jest najbardziej wiarygodny ;))

Mam nadzieje, ze nie wygram. Nie lubie wygrywac. A jesli, juz to w rzeczach innych, nie takich. Ludzie nie lubia wygrywajacych, a bardziej zalezy mi na tym, zeby mnie lubili, niz zeby wygrac. Proste.

Jedynie najwiekszy histeryk wchodzi w gre. To mi pasuje :) Tutaj i tak przoduje, niezaleznie od wyniku, heh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz