wtorek, 11 maja 2010

Ku pamięci.

Nie zostałam chrzestną i nie ubolewam z tego powodu. Nie traktowalam tej okazji, jak zaszczyt, bo dzieci rodzą sie codziennie. Nie tak czesto są chrzczone, ale jaka to roznica, skoro to czyjes dzieci. Jesli sie pomyliłam, zaszyt spotkal moja mamę, czyli bardziej odpowiednią osobę.

Ostatnio nad niczym głupim nie ubolewałam, ale rozpaczałam. Niestety powód do rozpaczy znalazłam powazny. Moj kochany piesek nie powiem, ze zdechl lecz umarl, choc wazny pozostał finał. Tym finałem zycia musiala zostac smierc. Nie sadzilam, ze nie zdarze, juz go poglaskac, gdy ostatni raz gładziłam jego sierść. Mialam nadzieje wrocic do domu i znow zobaczyc ogromną wiernosc w tym malutkim stworzonku. Jego sliczne uszka, oczka i pyszczek karmiły nie tylko oczy. Lubiłam na nie patrzeć, ale zdjec ogladac nie potrafie.

Niestety, nikt nie halasowal w chwili, w ktorej otworzylam drzwi od ganku. Nikt rowniez nie skakał z radosci na mój widok. Przywitala mnie wylącznie nieznosna cisza. Przywyklam do niej, bo tutaj w BC nie rozstajemy sie na zbyt długo. Jednak w Zagnidowie, jak Cezarek jeszcze zyl, to ta cisza była intruzem. Dzieki niemu ten dom stal sie inny. A teraz spowrotem bedzie inny, gdy jego zabraklo. Niestety nie taki, jak wczesniej, zanim przygarnelismy szczęście. Wtedy "ciche dni" tolerowalismy, a nawet one nas zblizały.

Sporadyczne kłótnie zakłócaly pozorną rodzinną harmonię, ale umielismy zyc. Podobno tak jest w kazdej rodzinie - ktos kiedys powiedzial, ale do kogo i dla kogo? Ja nie wiem. Zylismy wczesniej i zachowywalismy sie, jak zawsze. Kazdy stwarza wlasne "zawsze",
"nigdy", albo "czasami". Przyzwyczajamy sie do nich lecz najpierw uczymy akceptować. Jak zaakceptować strate? Jak zniesc nastepne zmiany bez przygotowania? Jak zracjonalizowac istnienie swiata, ktory tez sie skonczy?

Dawniej hałas zawsze nas alarmowal, by wrocic do pozycji wyjsciowej. Gdy kończyliśmy kłótnie, spowrotem zajmowalismy poprzednie miejsce. Spowrotem. Kazdy mial swoje miejsce, ale tak musi byc, a moze i nawet powinno. Gorzej, gdy one są, a my dalej nie wiemy, ktore to nasze. Jak pionki w grze przemieszczalismy sie z jeden połowy planszy do drugiej. Tyle tylko, ze planszą nazywam swój dom. Dom wcale nie tak mały, ale za mały, by zmiescic w srodku tyle nieporozumień.

Ktos probowal nam wmowic, ze gramy, choc nie wiem do dzis o co. Moze o samokontrolę, zeby nie wybuchnąć? Bez sensu, skoro czasem ktos w koncu wybuchal, a nigdy nie przepraszał.

Dla mnie cisza w domu, to nie spokoj. Nauczyl mnie tego Cezar. Zaden Ksiadz nie musi mi mowic, ze zwierzeta nie ida do Nieba. On wie tyle, co ja, a czasem jeszcze mniej. Zwlaszcza, gdy uczy: to nie prawda, powinien powturzyć lekcję wiary.

Jestes w Niebie Cezarku. Tylko ta mysl pomogla mi przestać plakać. Zawsze bedziesz moim kochanym pieskiem. Czekam na nasze nastepne spotkanie. Ty tez zaczekaj na mnie.

2 komentarze:

  1. Bardzo Ci współczuję. Wiem, co to znaczy mieć ukochane zwierzę i je stracić. Dawniej byłam bardzo zżyta z moimi zwierzętami, cieszyłam się razem z nimi, smuciłam, całe moje życie byłam z nimi.

    Teraz to się zmieniło. Nie przywiązuje się do nich tak bardzo. Kocham je, szanuje, lubię się z nimi bawić i drapać je za uchem, ale to nie jest już to dziecięce uwielbienie. Robię tak ze strachu, jak będę cierpieć gdy odejdą, a trochę z mojego pogłębiającego się egoizmu. Poprzez ostatnie kilka lat tworzę w okół siebie mur nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt. Mam nadzieję, że Ty nie staniesz się tak zimna i wyrachowana jak ja, i zawsze będziesz dbać o swoje zwierzęta tak, jak powinnaś.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ze nie odpisalam od razu. Glupio to musialo wygladac, bo czas na bloga znalazłam. Natomiast dla Ciebie, juz go nie wystarczyło. Nie lubie tak ludzi traktowac, a zwłaszcza, gdy inni w ten sposob do mnie podchodzą. Dlatego jest mi glupio, choc zaloze sie, ze wcale sie nie przejelas... W koncu nie bylo kim. Jednak dla wlasnego komfortu psychicznego, musialam sie usprawiedliwic ;)

    Na razie nic wiecej nie powiem, lece, ale wcale nie dlatego, ze chce.

    OdpowiedzUsuń