czwartek, 28 marca 2013

Koka--Cola.


Moja chora ambicja spowodowala, ze zapisalam sie ostatnio na kolejną podyplomówke i kurs kwalifikacyjny. Oczywiscie mijam sie z celem, bo wlasciwie nie robie tego, by miec inną może lepszą prace. Ucze sie dla samej nauki. To do niczego nie prowadzi. Mam nadzieje, ze zdążę jeszcze te rzeczy przewartosciowac. A powinnam! Niestety wrocilam również do starych nawykow: Tussi + kawa. Gdybym łykała witaminę C zapewne efekt pobudzenia bylby ten sam, czytaj: mizerny. Jednak sila autosugestii jest ogromna. Szkoda, ze nie potrafie konstruktywnie jej spożytkować. Wtedy to by byla dość potężna siła...

Oczywiscie nie bylabym sobą, gdyby nic się nie dzialo. Zrobilam zamieszanie w domu, poniewaz zabrakło Coli Light. W tytule nazwałam ją Koką. Skojarzenie narkotyczne... Podczas nauki poczulam, ze bardzo potrzebuję swojej Koki, teraz i natychmiast. Wpadlam w panikę i w histerię lącznie. Dopiero polączenie Coli z Tussi daje, powiedzmy, jakiś tam "większy" efekt. Nie poprosiłam lecz wręcz zażądalam, by brat lub mama wybrali się do sklepu. Niezbyt dobrze mi z tym, że mama zmęczona po calym dniu przygotowań świątecznych musiala sie ubrać i do niego pójść. Brat byl po kąpieli i za żadne skarby świata oraz wszechświata nie chcial się gdziekolwiek ruszyć. Wiem, ze mama byla zmęczona. Kolejny raz ulegla mojej manipulacji. Najpierw byłam wściekła, gdy nie chciala wyswiadczyć mi tej "drobnej" przyslugi. Musialam ją przekonywać, w zasadzie niemal krzyczeć. Co prawda nie trwało to dlugo, ale jednak!

A potem, gdy "zlamala się" wcale nie było lepiej... Ona się złamała, ja się załamałam... Standardowy schemat:
Moje zachowania manipulacyjne + złość = Końcowy efekt (Poczucie winy i wyrzuty sumienia).

Nie wiem, ile jeszcze będę tak manipulować. Otoczenie temu ulega, jest przecież bardzo podatne. Moze tez wyksztalcilam w sobie duze zdolnosci, postępuję tak przez całe życie. Był czas, by je opanować. Stąd wiem, kto i na co jest wrazliwy. Tylko, że obecnie zdaję sobie sprawę ze szkód. Wczesniej ich nie dostrzegalam. Największe szkody, ktore ponoszę to te wewnętrzne. Najwazniejsze i najbardziej bolesne. Kiedys sadzilam, że w ten sposób wygrywam, że potrafię przechytrzyć otoczenie, bo zawsze zrobi dla mnie o co tylko je poproszę. Wydawało mi się, że tylko zaglądam do studni, aż dziwnie znalazłam się w środku.

Jak mogłam nie dostrzec wcześniej, ze to zasadzka?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz