sobota, 25 lipca 2009

Anhedonia.....

Co za chujowy dzien! Poszlam spac o 6 rano,a wstalam o 16 popoludniu i tylko po to,zeby sie nażrec obiadkowymi pysznosciami,hahaha... Potem,jak juz je wyrzygalam,jeblam kilka tussi.Mialam nadzieje,ze w tym lekowym szale na chwile sie od siebie samej odlacze.Chcialam poczytac,jakas ksiazke o Narcyzmie,bo ostatnio robie wszystko,zeby sie nim stac,choc moze juz jestem.Ale jesli nawet,to ja pierdolę taki Narcyzm! Jesli tak sie człowiek-Narcyz czuje,to sa to chyba najgorsze uczucia,jakie mozna zywic,ale niestety nie do innych,ale do siebie.. O innych osobach,nawet nie mysle,bo liczy sie tylko moj ból..

Najgorsze,ze po tym Tussi usnelam na kolejne dwie godziny.Widac bylam bardziej zjebana,niz myslalam.. Niedawno sie obudzilam,dlatego zazylam jeszcze jedną tabletke ułudy z nadzieją,ze moze teraz cos sie stanie.. Ze ona zadziala.. Zobaczymy..

Przynajmniej mam sile,zeby wejsc na tego bloga,bo jednak zalezy mi na tym,zeby go kontynuowac.Chcialabym kiedys,niezaleznie od tego,czy bedzie lepiej,czy gorzej (a zanosi sie,ze w ogole nie bedzie,ale to chyba najlepsza opcja :/),móc popatrzec na siebie kiedys.. Popatrzec na to,co tutaj wyrazilam i na uczucia,ktore kiedys zywilam.. Zabawne,hahaha,bo nawet mi sie tekst zrymowal ;)

Gdyby moja matka wiedziala,jak bardzo ma pojebaną córkę,oj gdyby tylko wiedziala,to pewnie na silę wsadzilaby mnie do szpitala.. Ale to bez sensu wyjscie,bez sensu,bo zycia trzeba sie uczyc w prawdziwym swiecie,a nie tym oddzialowym,gdzie wszystko wyglada inaczej.. Poza tym nigdy nie chcialabym,bedac taką spasioną swinią,lezec wsrod chudych pieknosci.. Czulabym sie potwornie.. Mnie ten pomysl szpitala odpowiadalby,gdybym mogla sie zywic wedle swojego uznania,ale wiadomo,ze to nie mozliwe,bo to nie leczenie... Wtedy pewnie glownie pilabym,a nie jadla.. Przeciez nie potrafie jesc normalnie,ale to wiadomo,tacy pojebani,juz tak mają.. Choc z drugiej strony poznalam tyle swietnych osob rownie zaburzonych,jak ja..

Niestety oprocz anhedonii czesto ogarnia mnie NOSTALGIA.. Poczucie,ze swiat kiedys wygladal inaczej i,ze dawniej bylo lepiej.. Zreszta to prawda,bo bylo.. Gdybym tylko mogla na jeden dzien wrocic do tamtego szczesliwego okresu,znow byc Małgosią.. Te dziewczynke lubilam,ale teraz jest ohydna Małgoska,tak bardzo jej nienawidze!!!!!! To nieporadne ciele,ktore umie tylko wpierdalac i nic poza tym.. Ani urody nie mam oszalamiajacej,choc to i tak nie jest takie wazne.. Jest tyle osob naprawde pieknych,rowniez wewnetrznie,a zyjacych z poczuciem braku zycia.. Ani IQ tez nie jest powalajace.. Nienawidze przecietnosci,a jestem na nią skazana.

Zresztą ja nawet nie zyje,jestem trupem,choc to pardoks,bo czy trup ma uczucia? Czy trupa ogarnia anhedonia,albo nostalgia? Jesli Bóg uwaza,ze nim jestem,Jemu wierze i niech tylko da mi,jakis znak. Znak,ktory bedzie pozytywną odpowiedzią na to pytanie,wtedy bede wiedziala... Bede wiedziala,ze trup to ja..

Niby mozna swoje zycie zmienic,tylko trzeba chciec,ale jak to zrobic? Jak chciec dla siebie czegos dobrego,gdy jest sie rozdwojoną,albo nawet roztrójnioną (tworze neologizmy...to moje wewnetrzne dziecko mówi....) osobą? No pytam,JAK,ale odpowiedzi nie dostaje.. Tak naprawde wiem,ze kazdą sytuacje mozna przezyc,tylko do tego potrzebna jest NADZIEJA.. Ja jej nie mam,a moze mam,ale nie czuje?

Pelno tutaj sprzecznosci.. I na gówno studiuje tę psychologie.Znam juz mechanizmy obronne,rozpoznaje je u siebie,chocby to rozszczepienie,o ktorym wspominalam wyzej,ale to nic nie zmienia.. Nic..

Kurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwa!!!!!!!!!!!!!!!!

1 komentarz:

  1. Skoro studiowanie psychologii nie przynosi zamierzonych efektów, to czy nie warto udać się do psychoterapeuty? Jak nie jednego, to do drugiego.
    Czasem samemu ciężko jest sobie pomóc, a we dwoje zawsze raźniej i spojrzeń na sprawę dwa razy tyle!

    OdpowiedzUsuń