czwartek, 30 lipca 2009

Mandacik (2)

Teraz,jak na zlosc moj brat wszedl do pokoju i mnie rozprasza.Nie znosze,jak ktos patrzy na moje palce,bo wtedy ręce stają sie "marchwiane"... Matka tez cos znowu narzeka,znow znowu! Krzyczec sie chce,ale nie bede,juz tego nie robie.Lepszy jest spokoj,albo calkowity brak reakcji,bo to i ją uspokaja.Przynajmniej sie zamyka ;))

Wracajac do wczorajszego meetingu,najpierw spedzilam czas z samą An,bo Greenuś miala problemy z dojazdem.Wiem,jak to jest :/ Z jednej strony nawet sie cieszylam,bo balam sie,ze ta "trzecia" mogla by nas zupelnie zdominowac,niepotrzebnie zresztą..

Z An poszlysmy na piękne krakowskie planty.. Patrzac na nie,zazdroscilam jej,ze mieszka w tym miescie.Moze kiedys i ja tam zamieszkam,jesli cos,albo sama (ostatnia wersja najbardziej possible ;)) nie pokrzyżuje tych planów.. Ptaszki ćwierkały,a widok fontanny sprawial jakoś,ze robilo mi sie mniej gorąco.Czasem chyba wystarczy na cos popatrzec,by mozna to bylo odebrac innym zmyslem.Naprawde tak mozna..

W pewnej chwili,gdy rozmowa z An toczyla sie w najlepsze,dojrzalam koncem oka,jakas niebieska bluzkę,kogos zblizającego sie do mojej torby.. Przez glowe przeleciala mi szybka mysl,ze to moze,jakis zlodziej! Haha,w pewien sposob to byl zlodziej,ale w stroju policjanta.. Za piwo Reds,ktorego niektorzy za alkohol nie uznają,dostalam mandat w wysokosci 100 zeta :] An piła Wojaka,ale otrzymala tę samą grzywnę,heh

Smialam sie z tego,tak jak nie raz,gdy dostalam pałkę w szkole,nagle poprawial mi sie humor.. Gorsze rzeczy sie dzieją.. Mimo to,dzis jestem zla,bo od jutra ide do roboty na ulotki,poniewaz nie chce brac pieniedzy od matki.. Mialam jej zreszta o tym nie mowic,ale dzis jej powiedzialam.. W sumie to powinna sie cieszyc,bo to swietna lekcja,ale sie nie cieszyla Gdyby moje dziecko to spotkalo,jednak chyba inaczej bym sie zachowala.. Dobrze przyjmowac odpowiedzialnosc za wlasną glupote,ktorej zreszta dwoje policjantow z samochodziku,nie moglo sie nadziwic :]

Po spozyciu Redsa,ale juz w innym miejscu,konkretnie miasteczku studenckim,kupilysmy kolejne.. Dolaczylo sie do nas kilka osob,a pozniej dotarla Green i bylysmy tylko we trojkę.. Jak ta Święta Trójca,az chce sie rzec :D Szkoda,ze rozmowa trwala tak krotko,bo bylam sklonna nawet zostac tam na noc,chocbym miala spac na tych samych "plantowskich" ławkach.. Potem,gdy wracalam bez biletu,bylo mi wszystko jedno,bo zmarnowana stówka,czy dwie,to i tak wkurw niemal ten sam,heh

A dzis mysle,co bede robic i zobaczymy,czy cos wymysle.A jesli wymysle,czy z tego cosik bedzie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz