środa, 7 kwietnia 2010

Ścięta po świętach...

....albo i nie, bo gdybym była ścięta, nie żyłabym i nie czuła. Teraz czuje, ale czy moge powiedzieć: wiem, że żyję, bardzo wątpie..Ciesze sie strasznie, ze te Święta mam, juz za sobą. Zmusiłam sie i poszłam kilka razy do Kościoła z matka i z bratem. Poczułam sie przy tym troche, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem. Tylko trochę.. Wtedy tak samo nie moglam sie skupic na kazaniu, jak ostatnio. Wspomnienia z dziecinstwa i tak w zasadzie byly dalej, niz blizej. Nie cierpie rozpamietywac roznych rzeczy.. Mimo, ze tutaj to robie, w realu tego unikam. Dzieki temu nie przenioslam sie subiektywnie w tamten czas. Zreszta pewnych chwil nie da sie przezyc na nowo, choc czasem warto by bylo. Za to wlasnym zachowaniem przypominalam dziecko, ale takie glupie. Dorosly, ktory zachowuje sie infantylnie wyglada komicznie, a dziecku, przeciez więcej wolno.

Aktualnie odczuwam skutki tych Świąt. Rozpierdala mnie napiecie wewnetrze. Okropny stan. Tak sobie pomyslalam, ze gdyby zdrowe osoby tego doswiadczyly, dlugo nie wytrzymalyby. A ja, jakoś wytrzymuje. To chyba kwestia przyzywyczajenia. Zreszta kazdy znosi to, co musi zniesc. Tym latwiej przejsc przez te uciążliwe stany, gdy ma sie przed sobą wizję lepszych dni. Ja mam ją przed sobą. Wiem, ze moj zoladek swiruje, ale nie pozwole, by mnie ubezwłasnowolnił. W Święta moglam sobie pozwolic na wszystko. Wowczas myslalam żolądkiem, ale teraz trzeba probowac robic to, czym innym.

Najbardziej dolująco zadzialala na mnie matka. Chyba jej nie docenilam. Ona na powaznie chce mnie wsadzic w te wakacje do szpitala, a ja na powaznie nie chce tego. Niestety o ile łatwiej jest mi zaufac ludziom, tym trudniej zaufac sobie. Mysle, ze inni mają inaczej, chyba odwrotnie... Bez zaufania do siebie trudno jest zyc. A ja je sukcesywnie tracilam, gdy ponosilam kolejne porazki. Najwiekszą porazką jest cos obiecac sobie i byc pewnym, ze tego sie dokona. Wreszcie bez wyrzutow sumienia postąpić odwrotnie, nieświadomie skreślając dawną pewność.. To znaczy chcieć pierwszego, a wybierać drugie.. Nie pytam się czemu, a pocieszam, ze moze innych ludzi, choc odrobinę tez to dotyczy.

Po powrocie z rosyjskiego okolo godziny 10, poszlam spac. Wstalam niedawno, bo o godzinie 16. Snily mi sie bardzo dziwne rzeczy. Niektore byly przyjemne, a niektore koszmarne. Koszmarne - wlasnie, bo to byly koszmary. Nie przywiazuje wielkiej wagi do tego typu znaków, ale one poglebily moj niepokoj. Boje sie, ze nawet jesli postanawiam nie pojsc do tego szpitala (teraz tak postanawiam) , pozniej moge zmienic zdanie. Może dobrze by bylo, ale nie chce sie w nim znaleźć.. Siebie znaleźć na dzień dzisiejszy też nie mam odwagi..

Słyszę, już kroki nadchodzacego jutra, gdy bedzie inaczej, bo zawsze bywa, albo prawie zawsze - co i tak znaczy bardzo często! Rozpoznaję w nich własną siłę, ktorą gromadze, aby wstać. Wstać, czyli stanąć na nogi, ale juz nie po to, by biec. Ten bieg zawsze mnie gubił, albo ja siebie w nim gubiłam..

Moglabym napisac wiecej, bo dzis mam sporą lekkosc pisania. Nawet jesli to wszystko brzmi debilnie, masa debilnych rzeczy zajmuje moją głowę. Chcialabym o tym powiedziec, ale mysle, ze czas "zacząc" ten dzien. A moje zaczynanie nie oznacza mówienia, czy pisania, ale działanie.

Niech się dzieje, ale tylko dobrze...

Amen!
Amen znaczy Niech się stanie, wiec tym słowem kończę swą skrywaną modlitwę. Ciężko ją rozpoznać w dzisiejszych słowach, ale moze ten Jedyny (Bóg) to potrafi..

2 komentarze:

  1. Podoba mi się Twój styl pisania. Trochę przypominasz mi mnie samą, z tym wyjątkiem, że ja coraz bardziej zatapiam się w anoreksji. Ja także marzę o jednym, a i tak po chwili te marzenia przekreślam. Jeśli masz ochotę odezwij się mrd93.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba wszystkie dziewczyny z ed sa w jakis sposob do siebie podobne. Nie wiem tylko, czy łączy nas chorowanie, czy przezywanie. Zreszta pewnie nie ma w tym roznicy, bo to drugie tez normalne nie jest.

    Dzieki, ze sie odezwalas. Milo czasem uslyszec kogos, kto nie ocenia, a rozumie. Wydalas mi sie, jakas taka autentyczna, choc przeciez Cie nie znam, wiec nie wiem, jaka Jesteś.

    Pozostaje tylko znaleźć troche czasu, zeby zajrzeć na Twojego bloga. Na pewno to zrobie :) wiec spodziewaj się odwiedzin.

    Teraz to, juz nie moze byc niemiła niespodzianka, albo raczej na pewno nie niespodzianka. A z tą niemiłą, coz zobaczymy ;)

    OdpowiedzUsuń