

Mam nadzieje, ze pamietac go nigdy nie przestane. Pamiec jest tak zawodna, szczegolnie, gdy bezradną głowe atakują nowe fakty. Je tez trzeba zakodowac i nawet nie wiadomo kiedy, a robota zostaje "sama" wykonana. Widac nawet bedąc nieobecnym, cos w nas pozostaje, chocby wspomnienie tej nieobecnosci. Czlowiekowi zdaje sie wtedy, ze tak daleko mu nie tyle od innych, ale od siebie. Za kazdym razem, gdy pojawia sie myśl o (dawnej) nieobecnosci, tak łatwo zacząć ją rozpamietywać. A wtedy rowniez wiele wysiłku zuzywać nie trzeba, by kolejna robota "sama" sie zrobiła. Sama, albo przynajmniej z naszym nieswiadomym udzialem, a separcja od siebie, wciąz sie pogłebia. Podobno ten stan ma nawet fachowa nazwe. Dzis wszystko sie nazywa, a ja nadal mam wrazenie, ze nasz jezyk jest bardzo ubogi. Brakuje bardzo wielu pojęć do opisania zwyklej codziennosci, a co do tego mocnego wkurwienia (ktore czasem mnie dopada). Jesli rzeczywiscie ludzie myślą wylącznie pojeciami, wszyscy jestesmy bezmyślni...
Nie no... Nie chce mi sie pisac wiecej... Nie bede, wiec pisac. Chcialoby sie chciec tak, zeby móc. A skoro wielu rzeczy nie moge, najpierw ogranicze chcenie.. Mniej boli własna niemoc, niz walka z niewidzialnymi kajdanami, nawet jesli ona mogłaby być wygrana..


Poza tym wszystko jest dobrze. A pobiadolic troche w koooońcu musialam! Nie dlatego, ze taką mam naturę. Taka chyba kiedys sie stalam, a to wielka roznica. Przychodzi mi do glowy pewna mysl. Podobno ludzie zloszczą sie na narzekaczy. Rozumiem, bo tez unikam takiego towarzystwa, ale w swoim pozostanę...


Histeryczka - o tak!! Juz wiem jak moge myśleć pojeciowo o sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz