wtorek, 2 marca 2010

Taki gad.

Jak dla mnie to dziwne, ale jestem dzis nawet wyspana. W weekend prawie pobilam samą siebie, bo spalam 14 godzin. To bylo w sobote, a w niedziele Kaska uniemozliwila mi powturkę z rozrywki. Obudzila mnie, bo gotowala obiad w kuchni. Strasznie sie tukła garkami oraz talerzami. Zupełnie tak, jakby zrobila sobie z nich instrument perkusyjny. Przez chwile nawet zastanawialam sie, czy nie bawi się teraz w szkolę muzyczną. W koncu kiedys uczyla sie grac na fortepianie, wiec mozliwe, ze jej "pociąg" do muzyki "nie odejchal". Pewnie przezylabym, jakos ten halas, bo nauczylam sie go tolerowac. Poza tym tez lubie muzykę, chociaz akurat nie taką. Na szczescie zawsze, gdy jestem bardzo zmeczona (zazwyczaj rano), i tak zasypiam. Na nogi postawil mnie dopiero krzyk, zebym w koncu wstawala. Byla 14, gdy dalam za wygraną, zreszta nie walczylam zbyt dlugo o swięty spokoj. Kiedys, przeciez trzeba wstac, nawet jesli tylko z obowiązku, jakim jest zycie. Zwlekłam sie, wiec z łozka z oporem wielkim, ale jednak stanelam na nogi. Lekko sie one chwiały, ale najgorsze, ze nie moglam opanowac swoich rąk. Pomyslalam o zdenerwowaniu, ktore w jakis sposob je wyrazało. Niemal automatycznie uznalam, ze trzeba zastosowac pewną taktyke, taktyke zapominania. Bardzo szybko, dzieki niej osiagnelam upragnione efekty, bo czego moglam chciec wiecej? Nawazniejsze sie udalo, bo zapomnialam o zdenerwowaniu i o rękach, nad ktorymi nie umialam zapanowac. Gdy przestalam za duzo myslec, jakby za dotknieciem magicznej rozdzki, obawy rozpłynely sie w powietrzu. Widac wiedzialam, co robie, bo niepokoj przestal obciązac moją bezbradną świadomosc.. Potem uslyszalam cos, co chciala mi przekazać mama Kaśki (ktora zresztą spedzila u niej kilka dni). Nie zdarzylysmy sie nawet pozegnac, a tym bardziej osobiscie wymienic wiecej, niz kilku zdań. W koncu kiedy ona odjezdzala, bylam wiadomo gdzie. Kaśka powiedziala, ze wedlug jej mamy "taki sen szkodzi wątrobie". Nie ukrywalam zdziwienia, zastanawiając sie, co ma "przysłowiowy piernik do wiatraka". Rozumiem, przyprawy są szkodliwe dla watroby i alkohol pewnie tez, ale spanie? Nie wdawalam sie w polemikę, pamietajac, jak nikłe mam pojęcie o wielu rzeczach, albo żadne. Przytaknelam, gdy Kaśka dodala: "Nie wiem, czemu tak jest, ale moja mama na pewno ma racje". Na tym zakonczylysmy ten temat...
Tak, jak ten watek szybko sie skonczyl, a takze błogi sen, tak samo uplynal moj weekend. W ogole dni ostatnio duzo szybciej mi "lecą". Spadające gwiazdy, ktorych nie mam szczescia zobaczyc, sa do nich coraz bardziej podobne. Ani tutaj, ani tam nie zdazam powiedziec swych zyczen, a tym bardziej ich spelnic... Chyba przez te (prawie) wiosne inaczej traktuje codzienny wyscig, ale strasznie sie z tego powodu ciesze. Skoro nie moge zatrzymac czasu, niech on przestanie mnie obciązac. Niech niknie, a nie meczy swoja obecnoscią. Duzo gorszy jest strach przed jutrem, niz radosc, ze jutro mamy, juz dzisiaj. Dlatego wlasnie za tą wersją obstaje, choc wszystko sie jeszcze zmienic moze.

Ten tydzien jest luzniejszy. Chyba powoli przystosowuje sie do nowego planu i stad te milsze odczucia. Jesli tak jest rzeczywiscie, chyba powinnam byc zaskoczona. Zreszta w jakis sposob zadziwiona jestem, ale nadal niepewna, czy jutro przyjdzie rownie szybko, jak wczoraj. Oby tak bylo! Swoiste racjonalizacje, wreszcie pasujące do chaosu w mojej glowie, juz wytworzylam. Załatałam nimi wszystkie dziury, przez ktore dostawał sie nadmierny lęk i rezygnacja. Zdecydowalam, ze wytrwam na tych dwoch specjalnosciach. Juz wiem, dobrze zrobilam. Jednak caly czas musze dokladnie sprawdzac, czy nowe dziury nie powstają... Przeciez przez nie mogloby sie dostac coś innego, niz swiatło, cos duzo gorszego, czego nie da sie znieść.. Zawsze istnieje ryzyko..
Ostatnio do takiej dziury mogla mnie doprowadzic jedna osoba, ale chyba tylko w jej odczuciu. Na mysl o tym, ze ona moglaby pomyslec, ze mnie urazila, czuję wzburzenie. Na szczescie lekkie wburzenie, bo poza tym smieje sie z tego, jak strasznie jest pusta. Chyba nawet jeszcze bardziej, niz ja. Zreszta w co ja sie bawie ze slowami? Tak naprawde wcale nie watpie, ze jest bardziej pusta ode mnie, a tylko tak pisze. W zyciu czasem trzeba okazywac skromnosc, a gdy o czyms pisze jest troche, jakbym do kogos mowila. Dlatego o tej skromnosci nie zapominam. Poza tym przesadnie pewna siebie, wiadomo, nie jestem.

Tym kims, byl wstretna Olka, z ktora kiedys mieszkalam w Akademiku. Glupie, dziecko, nie obrazajac oczywiscie innych dzieci. W koncu bycie dzieckiem, to fajna sprawa (zazdroszcze Wam), ale nie takim, jak Olusia. Ona wiecznie tylko innych ocenia. Nigdy nie zapomne jej tekstu, ze wie, jak sie ubrac, bo czyta Cosmpolitan. A coz mnie to obchodzi? Ubieraj sie, jak chcesz. Jak dla mnie mozesz nawet goła chodzic ulicami. Wtedy przynajmniej przykujesz uwage czyms innym, niz głupotą.

A co mnie ogólnie tak wzburzylo? Gdy podejszlam do Reginy, zeby pogadac, uslyszalam komentarz, jak zwykle niechciany. Pech chcial, ze akurat Oleńka stala przy niej, wiec musialam go wysluchac. Zeby to chociaz powiedziala w zartach, moze udalabym rozbawioną (tylko udawała). Jednak dla niej, to za wiele. W chamski sposob spytala: Coś się tak ogołociła? Po tym pytaniu, juz wiedzialam, ze cos sie swięci. Jak zwykle chce mnie zmieniac i do czegos sie przyczepi - pomyslałam, ale zagrałam większą idiotkę mowiąc, ze nie rozumiem. Tak naprawde doskonale rozumialam do czego zmierza, ale zszokowal mnie ten atak. Nie bylam na niego przygotowana, wiec chcialam to zrobic w czasie, gdy ona udzieli mi dalszych wyjasnien. Niestety, nie udalo sie. Nie przygotowalam sie, ani za wczasu, ani po czasie. Jakby ktos podlozyl mi kose pod nogi, wysluchalam dalszych ironicznych słow: "Pijana bylas?". Regina chyba probowala, jakos ratowac sytuacje. Mozliwe, ze zrobilo sie jej zal moich uczuc, choc niepotrzebnie, bo ona ich nie dotknela. Wtedy dodala, kierujac swe slowa do mnie i do Olki jednoczesnie: " Aa, Olka Ty musisz byc zawsze taka zlosliwa od rana". Ja natomiast odpowiedzialam krotko: "Dobra, pogadamy potem". Nie chcialam sie wdawac w gatki szmatki z osobą pokroju Olki, z ktora rozmawiac nie warto. Oczywiscie nie omieszkalam opowiedziec innym tej sytuacji. Tymbardziej, ze oni spotkali sie z podobną, a nawet tą samą złośliwością i kpiną, wiec potrafili mnie zrozumiec. Poza tym chcialam, zebysmy wszyscy mogli sie posmiac :]

Zdaje sobie sprawe, ze moze wygladam, jakbym faktycznie pijana byla, bo tak jestem obcieta. Mnie tez sie to nie podoba wcale, ale od pewnego czasu po prostu zyje i zyc bede niezaleznie od tego, jak wygladam. Okres dojrzewania mam za sobą, ale Olka widac potrzebuje na niego troche wiecej czasu. Paulina, jedna z fajniejszych kolezanek, stwierdzila, ze moglam powiedziec: "Weź dziecko spojrz na siebie i zajmij sie sobą". Niestety ona tez wiedziala, ze czasem nasze reakcje bywaja opoznione. Własnie dlatego nie zawsze da sie odszczekać na zawołanie. W koncu sama Paulina uslyszala kiedys własnie od Olki, ze ma sukienke, jak pizamę, co oczywiscie nawet z prawda sie nie mijało. Po prostu do tej prawdy mialo zbyt daleko. Pauline wtedy, takze zatkalo. Najbardziej zatykajace nie jest, czy sie wyglada debilnie, czy nie i ze inni, to widza. Najbardziej szokuje, jak ktos potrafi chamsko powiedziec o tym w oczy, zupelnie jak "dzień dobry", czy "co słychać?". Przeciez w tym nie ma zadnej troski, a ja dalej nie wiem do czego taka osoba zmierza. Chyba do tego, zeby jej nikt nie lubil. Olka tego wlasnie doswiadcza.

Dzis dziewczyny dodaly, ze ma bardzo znieksztalcony obraz siebie. Tak, wiec pewnie nie widzi, jak wiekszosc ludzi ją traktuje. Nic dziwnego, bo zamiast sobie sie przyjrzec, wlepia ślepia w innych. A potem jęczy, jak jakis okropny gad, bo nie moze zniesc widoku przed sobą. Nie patrz na mnie głupia kretynko, to nie bedzie bolało!!
I jeszcze jedno.. Własnie to...

Nie lubie Cie od poczatku, ale zachowam troche grzecznosci, nie mowiac Ci o tym. Kazdy ma wlasne sympatie i antypatie. Trzeba dorosnac, by posiadac wlasny wewnetrzny swiat, a nie obarczac innych kazdą myślom. Zwlaszcza tak pustą, ktorej nikt nie potrzebuje. Moze, jak pustke zapełnisz, przestaniesz rzuacac na innych ten plew.

Powodzenia i szerokiej drogi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz