środa, 17 marca 2010

Strategija.

Myśl o tym, co powinnam, zdominowala ten dzien. Do wieczora jeszcze stosunkowo daleko, wiec zajme sie strategiją pochłaniania czasu. Im bardziej wypełnię nią przestrzeń, najbliższą oczywiscie, tym trudniej bedzie wtłoczyc miejsce na myśl. Zwlaszcza, ze nie oddalam sie nigdzie, pozostaje tym, kto jest, gdzie jest. A stad, gdzie jestem nie mozna za bardzo sie oddalic. Po prostu nie ma dokad isc, wiec lepiej tego nie robic. Ktos, jak ja dopiero potem myśli, a na koncu chce. Postawa bezmyslna sprzyja tej uroczej pasywnosci, ale ona pasywna nie jest. Tak wybrałam..
Natomiast swoje potem, gdy coś urozmaice (bo zmiane wprowadzic trzeba), pozostawiam na jutro. Wtedy wybiore miejsce, a teraz zgadzam sie na wszystko.
Uwiebiam tę strategiję. Nie protestuje. Nie kłóce sie. Nic mnie nie złości, ani nie smuci. Hałas do pokoju łazienkowego oczywiscie nie dociera. Nie przeszkadza mi nawet nieprzyniesiony kabel do neta :) A najlepsze, ze nie musze zabijać czasu, ktory i tak zginie.. Spokój! Nikogo nie oszukuje, bo siebie od dawna nie umiem, a inni nie istnieją. Nie robie tego tak wspaniale, jak kiedys, nad czym ubolewam.. Jedynie nad tym, ale tez nie bardzo. Podoba mi się wlasna strategija, a najlepsze, ze wreszcie skutkuje!!!! W koncu czesciej mnie zawodzila, niz ratowała, wiec zostalam mile zaskoczona. Juz zrozumialam, czym są słynne miłe niespodzianki, no w koncu....


Rzeczywiscie lepiej pózno, niż wcale, choc chcialabym spytac, nie dało się wczesniej??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz