poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Co wypada.

Smutny to dzień. Przemijam codziennie, ale dzisiaj jakoś wybitnie bardziej. Chyba niemal każdy człowiek miewa właśnie takie dni, gdy czuje blisko siebie, jakże nieprzyjemny lodowaty oddech. Dni, gdy krążenie na chwilę ustaje mimo zachowania wszystkich funkcji życiowych. Gdy skóra cierpnie i pojawia się gęsia skórka... To są objawy wzięcia w ramiona przemijania! W gwoli ścisłości, nie my je przytulamy, tu nie ma wyboru. Przytula zawsze "ono".



Właśnie skończyłam 26 lat. Tak, tak ćwierć życia już za mną. A głos wewnętrzny podpowiada, by skomentować sytuację bieżącą jeszcze inaczej: Połowa życia za Tobą, jakie ćwierć, nie bądź śmieszna dziewczyno. Czy, aby nie za bardzo się wygłupiasz??

Za 4 lata będę miała 30 lat. Nie moge w to uwierzyć zdecydowanie bardziej, niż wtedy, gdy nagle okazało się, że jestem pełnoletnia i czas odebrać dowód tożsamości. Wcale na to nie czekałam, a to było przecież tak dawno... Także na swój sposób przeżywam 26 urodziny, jako drugą osmiemnastkę tylko konsekwentnie nieprzyjemnie - mocniej.

Podczas powrotu z pracy do domu prowadziłam w głowie dialog wewnętrzny z wymyślonym rozmówcą. Ten rozmówca pytał mnie, co osiągnęłam dotychczas i na co się w końcu zdecydowałam. Wyobrażałam sobie, że oboje rozmawiamy przez zielony telefon, bo zielony kolor jest ładny i pasuje do aktualnej pory roku...
Z załamanym i drżącym głosem odpowiedziałam współrozmówcy: Nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji, nic mnie nie przekonuje i każdą nogą stoję po przeciwnej stronie... Czekałam, co mi odpowie, liczyłam na rady oraz wskazówki, ale tej części rozmowy zabrakło.
Co gorsze, pewnie nigdy się jej nie doczekam.

Póżniej spotkałam przemijanie ubrane w cienką wiosenną czapkę. Miało ono na sobie krwioczerwoną kurtkę do bioder, obcisłe jeansy oraz fioletowo - żółty plecak w brązowe misie.
To dziecko z podstawówki przypomniało mi, że kiedyś i ja o tak ciepłej wiosennej porze zakładałam czapkę. A właściwie troskliwa mama i babcia dbały o moje całościowe wyposażenie, żebym przypadkiem nie zmarzła. Dziś i tym bardziej jutro oraz pojutrze będę skazana na samodzielność, a większość rzeczy pozostanie nieadekwatna wobec aktualnego wieku. Znaczy, że nie wszystko wypada - to jak stopnie przemijania. Jakbym mogła coraz mniej, wcale nie więcej...



W co miałam być wyposażona przez rodzinę - wyposażona zostałam. Czapki o tej porze, już nigdy nie ubiorę. Może dopiero w późnej dorosłości, jeśli dożyję, bo tylko wtedy i w dzieciństwie to akurat "wypada"...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz