środa, 24 kwietnia 2013

Pięćdziesiąt razy.

Jaki ten ostatni mój czas jest pokurwiony, to się w głowie nie mieści. Nie potrafię nawet próbować sprecyzować, co najbardziej mnie złości - nie mówiąc już o zaistnieniu, jakiejkolwiek precyzji. Nierealne.

Mam dość pracy. Dość ludzi. Dość pięknego słońca. Dość powrotów z pracy do domu. Dość nauki. Dość przeżywania każdego dnia tak samo. Dość myślenia o tym, że każdy dzień musi być identyczny. Dość potwierdzenia wszystkich najgorszych scenariuszy.

Dość myślenia, czucia, percepcji i działania - po prostu dość.

Niektórych ludzi, gdybym mogła najchętniej udusiłabym z szewską pasją. Pozostaje tylko wyobraźnia. Wyobrażam sobie, jak strzelam drzwiami i oknami, pluję i biję ludzi. Na niewiele to się zdaje.

Dziś w pracy miałam zastąpić pewnego Darka. Ewka wydzwaniała do mnie w tej sprawie z pięćdziesiąt razy. Wyglądało to tak, jakby chciała mnie sprawdzić. Jako, że jest typem osoby, która nadużywa trybu rozkazującego i prawie nigdy nie stosuje trybu pytającego - wielu ludzi nie darzy ją sympatią. Niewiele brakuje, a i ja zasilę to zacne grono...

Ewka w ogóle nie potrafi poprosić ludzi o coś tylko wydaje rozkazy. Nie posądzam jej o złe intencje. Sądzę, że nie jest świadoma, że w taki niesubtelny sposób postępuje. Być może jej matka postępowała identycznie, a ona ten język komunikacji wyniosła z domu...
Przez długi czas to tłumaczenie wystarczało, abym pozostała całkowicie niewzruszona i nienaruszona, jak skała. Podczas gdy inni pracownicy chodzili czerwoni ze złości na Ewkę, sama zachowywałam spokój.



Tego ranka podczas pięćdziesiątego telefonu od Ewy nie dając jej nawet dojść do słowa, nie wytrzymałam i powiedziałam:
- Ewa, czy Ty się wściekłaś? Dzwonisz do mnie z pięćdziesiąt razy. Ja wiem, co mam robić. Idę! Zaraz będę. Na razie!

Ponadto kilkakrotnie użyłam haniebnego określenia Pipówka...

Co najlepsze, nie chodzi wcale o nią. Jestem teraz podatna na wszelkie wkurwy. Chodzi o mnie. Zawsze chodzi o mnie. Mimo wszystko nie podnosząc głosu, ale krzycząc mówię dzisiaj wszelkim Pipówką: WON!



+ dzienna lista zapasów:
- 3 kremy czekoladowe,
- 1 rolada lodowa o smaku śmietankowym,
- jabłka, dużo jabłek.

A to wszystko jeszcze niezjedzone, nawet nietknięte palcem, jedynie zachomikowane w bezpiecznym "dlań" miejscu. Nie wiemy, co się zdarzy: zjem, czy nie zjem? A może najważniejsze, już się zdarzyło? Zadedykowałam dzisiejszy dzień liczbie pięćdziesiąt! Tylko, co może być ważniejsze od żarcia????? Wkurwiająca liczba pięćdziesiąt?????

Liczbom pięćdziesiąt również mówię: WON!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz