sobota, 13 kwietnia 2013

Nowy dzień.

Oto kolejny nowy dzień. Będzie to sprawdzian nie silnej woli, nie umiejętności organizacyjnych, ani nawet metody radzenia sobie ze stresem. Będzie to sprawdzian poziomu lęku.

Mięśnie przestały mnie, już boleć. Za to troszkę dokucza kręgosłup moralny. Na jego kiepską kondycję psychofizyczną nałożył się fakt, że nie pojechałam na dzisiejszy kurs. Tak dobrze spało mi się tego ranka w łóżku! Na myśl o tym, ile zachodu przede mną, by dotrzeć na miejsce zajęć - budzik stawał się niemy, zaś kołdra nie reagowała na próby rozstania...

Napisałam smsa do jednej dziewczyny z prośbą, by wpisała mnie na listę obecności. Odpowiedziała, że oczywiście zrobi to pod warunkiem, że będzie się dało. Mój niepokój nieco stracił na sile. Także amplituda poziomu lęku utrzymuje się mniej więcej w dolnych granicach normy. Zobaczymy, co będzie później.

Swoją uwagę próbuję skupić na promieniach słońca, dawno takich nie widziałam. Przez uchylone okno dociera duża dawka czystego, jakże energetycznego powietrza. Może ono będzie dzisiaj moim głównym żywicielem, potrzebuję dawcy energii, by zbić z tropu lęk.



Nowy dzień nie znaczy lepszy, znaczy tylko nowy, co jednak otwiera furtkę możliwości bycia lepszym...
Cieszmy się tym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz