wtorek, 16 lutego 2010

Konkrety vs Dupa maryna

Obiecalam sobie wczoraj, ze bede bardziej konkretna w pisaniu. Zamiast biadolic o dupie marynie, sprobuje skupic sie na konkretach. Oczywiscie nie watpie, ze o dupie marynie tez mozna bardzo konkretnie mowic. Niestety mnie to akurat nie wychodzi. Najlepiej niech zajma sie tym, ci z prawdziwym powołaniem, stworzeni dla dupy maryny. A takich na pewno nie brakuje ;)
Ja zwykle mam do czynienia z niezmiennymi konkretami. Chyba dlatego w koncu, jakos je okiełznam, powinnam. Pisze tak, bo te moje konkrety sa, jak jakies wredne pchły. Moge sobie wyobrazać, jak to jest miec prawdziwe pchly, choc czuje, jakby naprawde skakały mi po głowie. Albo raczej w głowie. Ten gatunek dopiero jest upierdliwy, skad sie wziął? Moje pchly sa troche psychiczne, a moze Kursywanawet wiecej, niz troche. Takie rzeczy ciezko ocenic, gdy brakuje punktu odniesienia, a wyobrazenie jest kiepskie. Opieram sie na nim i musi mi ono wystarczyć, by zbudować jeden pewny wniosek.. Wystarcza.. One nie roznią sie wiele od prawdziwych pchel. Wszystkie, bez wyjątku, doprowadzają czlowieka
do szału!!

Po jakims czasie powinnam nauczyc sie na pamiec zwyczajow, które uznają. Az dziwne, ze do tej pory tego nie opanowalam. Widac nie staralam sie, jak wypadało. Konkrety niby są najbardziej logiczne i proste, ale tak nudne. A od nudy chyba kazdy ucieka, jak sie da i gdzie tylko sie da. Niekiedy to niemozliwe, jakby inni uczynili pchły "garunkiem chronionym". To moje usprawiedliwienie, ale dosc tego...

Cholera! Znowu zamiast zrobić, co chcialam, postepuje na opak! Juz nie wiem, czemu im bardziej sie do konkretow zblizam, tym wiecej mnie od nich odsuwa. Przybywa pcheł, mnożą się żałosne! Do dupy, ale tak jest dokladnie z wszystkim... Nie ja, jednak zlewam na wszystko, bo inaczej ktos mnie uprzedzi. A wtedy stanie sie to, czego bym nie chciala i zostane olaną... Jeszcze czego..

Wkurza mnie, ze ciagle chce mi sie sikac. Czyli jestem górą? Nie, bo wlasciwie olewam tylko kibel. Na dodatek wylacznie, gdy do niego nie trafiam, czyli nigdy ;) Trzeba byc pojebanym, zeby o takim czyms mowic, ale coz.... To zwykla potrzeba fizjologiczna, wiec wolno mi o niej pisac.. Nie wiem czemu, ale wydaje mi sie, ze z dziewczynami nie mozna o takich pierdolach pogadac. Natomiast, jak rozmawiam z bratem, nie ma tematow tabu. Czasem mnie zgarsza i nie chce go dluzej sluchac, ale staram sie nie okazac mu tego. Glupio byc zignorowanym, a tym bardziej niewysluchanym, choc na jedno wychodzi. Doszlam do wniosku, ze faceci przynajmniej gadaja o wszystkim nawet, gdy za dobrze sie nie znaja. Trudno by mi bylo w to uwierzyc, gdybym nie znala opowiesci B.. Co on nie wyrabial ze swoimi kolegami? Troche zalosne byly niektore ich wypadki, ale przynajmniej pozostaną wspomnienia. Az szkoda mi, jak o tym mysle, ze nie jestem mlodsza i nie mam innej plci. Oczywiscie nie mysle o zmianie, ale....

Nie wytrzymam! Chce mi sie sikac coraz bardziej. W dodatku slysze, ze sasiadka wrocila ze szkoly. Wczesniej bylam ją odprowadzic, bo mialam po drodze do apteki. Glupia aptekarka sprzedala mi nie to, co chcialam. Niestety zobaczylam dopiero w domu, ze sie pomylila. Moglabym te rzecz wymienic, ale ostatecznie uznalam, ze da sie ją spozytkowac. Poza tym otworzylam, juz tamto opakowanie i lyknelam jedną tabletke. Zrobilam to o glupiej porze, bo moj zolądek cos swiruje. Malo czasu zostalo do napadu. Stosunkowo mało, wiec lepiej wszelkie leki lykac na wieczor. Wtedy ide spac na kilka godzin. Do tego dochodzi czas w ciagu dnia, gdy nie swiruje. Łacznie stwarza to odpowiednio dlugą okazję do wchloniecia tego, co zazylam. A przeciez do tego zmierzam.

Nie po to kupuje te wszystkie zasrane witaminki, zeby je potem wieczorem wyrzygac. Musialabym byc jeszcze bardziej pojebana, niz jestem, ale to tez rzecz niepewna. Czesto najbardziej pojebani nawet nie zdają sobie z tego sprawy! Powiedzmy, ze ja jestem pojebaną samoswiadomą i dosyc tego watku. Mam nadzieje, ze ten dzien zalicze do dobrych. Nie dosc, ze przeszlam sie do apteki, co daje w sumie godzinny spacer, posprzatalam tez w pokoju. To niewiele, bo dzien jest dlugi i zawsze mozna zrobic wiecej, ale obsesja jest zlym doradcom. Zreszta za pozno wstalam, wiec zeby sie rozdwoic trzeba by miec duzo wiecej czasu. Predzej osiagne roztrojenie, choc to tez takie nonsensowne na pierwszy rzut oka.. No, bo niby roztrojenie, to o jeden wiecej, niz rozdwojenie, ale ich skutki lezą na przeciwnych biegunach. Gdy sie rozdwajam wykonuje prace za kilka osob. Natomiast roztrojenie jest nerwową rozsypką. To takie totalne rozwalenie, albo cos podobnego do nienastrojonych strun gitary. Jakby Chopin byl wybitnym gitarzystą, a nie pianistą tez wiedzialby cos o tym. Kazdy wie, nie tylko ja, bo nastroje i humory miewają rowniez normalni..

Heh, pewnie pojde sie zaraz wysikac i zakoncze to pisanie. Szkoda, bo probuje sie poprawic i na koncu nadmieniam wieksza ilosc konkretow. Tak przynajmniej sadze, ale wiecej nie trzeba. Zapominam, ze sady tez sa zle i ufam wlasnemu przeczuciu ;)

A zaraz, jak tylko pozbede sie nadmiaru plynow, uzupelnie go nowymi. Nadejdzie pora na kawe. Moze zarzyje tez jeszcze jedno Tussi i poczytam sobie ksiazke (ktorą kupilam w te dni wolne). Jest to ksiazka, ktora moglaby zainteresowac chyba rownie powalonych, jak ja. Albo tylko takich, bo dotyczy ed. Nie kupilabym jej, poniewaz ta tematyka najczesciej cholernie mnie nudzi. Nie dosc, ze tym syfem zyje, to mam jeszcze poswiecac mu kazda wolną chwile? Bez przesady! Nie rozpamietuje tego o czym doskonale pamietam. Nie musze.. Zreszta, gdzie nie zajrze nigdy nie znajduje czegos, co by mnie jeszcze zaskoczylo. Wszedzie piszą jedno i to samo, na dodatek debilnym jezykiem - rzekomo bezstronnego autora. Nic dziwnego, ze potem mają o takich, jak ja wylacznie, jak najgorszą opinie. Na szczescie moja nowa lekturka ma cos w sobie, a dokladniej ciekawa tresc. Najpierw zaintrygowala mnie okladka, a potem krotkie streszczeniu z tylu okladki. Zreszta nie ukrywam, zaryzykowalam w duzym stopniu, ale kto nie ryzykuje ten traci.
NIE MOGĘ!!!!! Dupa maryna mnie przesladuje!! Enooo.........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz