niedziela, 7 lutego 2010

Zarażona! Zabije za to!


Cholera, niepotrzebnie gadałam niedawno z Karoliną o egzaminie. Ona jest o rok młodsza, ale wplepili im ten sam przedmiot, co nam programowo na 4 roku. Przynajmniej jutro pojdziemy razem do szkoly (bo to juz jutro), a to rzadkosc. W przyszlym semestrze mam nadzieje, ze bedzie inaczej. Co prawda do szkoly nie ide dluzej, niz 5 minut, ale droga w towarzystwie, jakos dziwnie się skraca. A my i tak nie spedzamy ze sobą zbyt wiele czasu, wiec ciut wiecej nie zagrozi naszym stosunkom. Nie wiem tylko, czemu ona tak panikuje. Do niedawna bylam bardzo spokojna, ale te pieprzone emocje sa zarazliwe. Jej strach chyba mi sie udzielił. Niepotrzebnie o tym wszystkim gadalysmy. Powtarzam sie? To tylko pytanie retoryczne,heh.
W dodatku, jak mowilam do niej, zeby o tym nie myslała, strasznie sie wsciekala. Nie byla to zlosc skierowana na mnie, ale na tę widac glupia rade. Wlasnie dlatego i tylko dlatego, nie poczulam sie urazona, a o to wcale nie trudno.
Dalej, jednak boje sie o siebie. Tylko o siebie, czyli jak zwykle, bo mało jesli nie wcale, obchodzą mnie inni. Zaraz odzyskam rownowage. Pierdziele, nie warto brac przykladu z innych, jesli on jest szkodliwy. Gdyby to tylko bylo takie proste. Gdyby czlowiek mogl sobie wybierac, co bedzie myslał, robil i czul. Znacznie latwiej dawac innym rady, a w tych samych sytuacjach popełniac duzo gorsze błedy. I bądź tu człowieku mądry! Nie istnieje prosty sposob, zeby zaszczepic w sobie olewke, bo tak ją nazywam, ale czasem wystarczy tylko wierzyc. Wierzyc, ze na swiat ma sie, przeciez od dawna wyjebane. Wtedy, choc niezupelnie tak jest, jednak mozna odniesc wrazenie, jakby naprawde bylo. Jedynie tyle potrzebuje, a Karolina niech robi, co chce. Swiat na glupich ocenach nigdy sie nie konczyl, ani nawet nie zaczynal.
Wszystko zaczyna sie w glowie, a dalej kazdy decyduje, co ze swymi myslami zrobi. One mogą być budujące, albo i nie, cialo jest tylko sługą umysłu. Czasem niewiadomo, ktore z nich stalo sie gorszym tyranem. Sprobuje obydwu przypomniec o sobie, bo w koncu tez tu jestem, do cholery! I chyba mam prawo miec cos do powiedzenia? Co? Gówno mnie obchodzi, czy im to pasuje, czy nie, bo przez chwile tez chce porządzić. Gorzej, jak mi sie ta władza spodoba, a potem i tak mnie zdetronizują. No chuj - słowa mojego brata, sa jak zwykle niezawodne. Dodaje do nich swoje wlasne: Jutro bedzie jutro, a dzis jest dzis - i chyba wiecej nie potrzebuje :)
Poza tym zrobilam dzis dobry uczynek. Jak na takiego strasznego zarloka mysle, ze tamten czyn mial dosc duze znaczenie. A jesli nawet nie duze, bo zadne, najwazniejsze, ze lepiej sie z tym czuje. Kupilam dziewczynom po Grześku. Powinien im smakowac, poniewaz karmelowe wafelki, przeciez lubią. Rownie dobrze sama moglam je zjesc. Problemow nie mialabym z tym najmniejszych, ale jak nie zjem, tez sie nic nie stanie. Poza tym zostawilam sobie troszke - tylko, jakies 8, hehehe - na wieczor, wiec nie zostalam z niczym. Na te nagrode przyjdzie odpowiednia chwila, a teraz moge powiedziec jedynie: one nie sa w czas. Ja tez w czas nie jestem. Niby zegary dalej tykają, ale tylko w domach ludzi, ktorzy powiesili je na scianie, albo postawili na segmencie. U nich czas sie nie zatrzymal. U mnie rowniez nie, bo z zegarem czy bez, pamietam ze musze sie spieszyc! Musze!! Wystarczy miec sprawna komorke. A potem tylko jedno spojrzenie, doslownie krótki rzut okiem! Okazuje sie, ze rzucac okiem naprawde mozna, bo po co od razu z łapami? Mało tego, naprawde w zyciu nic nie jest stateczne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz