poniedziałek, 28 grudnia 2009

AWFUL

Nikomu, a zwlaszcza sobie, juz nic nie obiecuje. Nie mam nawet siły, zeby cokolwiek napisac. Jestem tak cholernie zmęczona i chyba dopada mnie panika. Boje sie siebie tak cholernie. Jedyna wizja, która jest dla mnie nadzieją, a zarazem beznadzieją, to smierc. Beznadzieją jest tylko dlatego, ze liczyc na nią nie mogę. Nie potrafie podjąc tego kroku. Przeraza mnie wlasne tchórzostwo.. Jak mam czekac na zwyczajną, naturalną smierc, gdy nie wiem ile jeszcze.. Jak mam zyc, gdy zyc nie umiem, a skonczyc ze soba tak trudno??.. Trzeba by wszystko zorganizowac. Choc pewnie to, co mówie, jest tylko pszczym gadaniem. Moze, gdybym bardziej chciala? Sęk w tym, ze naprawde chce.. Baa, marze o tym, jeszcze mocniej niz kiedykolwiek, teraz, wlasnie teraz. Nie widze, juz dla siebie tutaj miejsca, ani nadziei na to ostatnie.. Brak nadziei na samobojstwo, znaczy co? Nie chce tego wiedziec... Egzystowac, jak?

Gdy znika nadzieja na samobojstwo, wtedy chyba pojawia sie ta panika. . No kurwa, zadne odkrycie, ale chyba wlasnie WTEDY.. Na chuj pisza rozne popierdolone interpretacje psychologiczne. Ta panika to nie glos zycia, ale modlitwa o unicestwienie. Ta modlitwa, ktora nie moze byc wysluchana.. Na codzien jakos zyje, a gdy jest zle funkcjonuje z wiarą, ze kiedys to skoncze. Gdy opada kurtyna złudzen i bezsilnosc przygniata z kazdej strony, nie moge nic.. Wszechczas, to moj bezczas. Gdzie nie spojrze, w prawo, czy w lewo, on tu jest.. Nie moge sie łudzic, ze ten koszmar sie kiedys skonczy. To straszne. Czasem mam wrazenie, jakby Bog mnie ukaral. Ukaral tylko nie za swoje grzechy. Przeciez nie zyje dlugo, niedostatecznie. Inni sa na tym swiecie znacznie dluzej niz ja.. No, wiec chyba nie zdarzylam nagrzeszyc, az tak bardzo? A moze to nie o czas chodzi, ale o jakosc tego bycia? Bycia, wlasnie.. Byc taka, jak jestem, daj mi- krzyklam w te swieta do matki.. Nie zrobilam tego ze specjalną pretensja w glosie, ani urazą. Po prostu czasem COŚ wypada powiedziec..

To, co czuje OBECNIE jest okropne! Tak jakbym stracila calą najblizsza rodzine, dach na glową i wylądowala na wózku inwalidzkim z powodu utraty wzroku i słuchu. Inaczej tego zobrazowac chyba nie moge, a normalnym ludziom wszystko trzeba przedstawiac tak na - ocznie.. Ja taka gruba swinia i chora? Moze nie wygladam. Zwlaszcza, jak sie umaluje, ale jestem trupem kurwa.. A moze jeszcze nim nie jestem, ale wszystko we mnie gnije. Mam raka duszy. Ten rodzaj jest najciezszy. Nikt mi nie uleczy zlamanej duszy..

Blagam tylko, jesli znajdzie sie kiedys ktos, kto bedzie tak laskaw zalatwic mi leki... Takie leki, po ktorych nic nigdy nie jest prostsze, ani trudniejsze, ale po ktorych nie ma nic - bede dluzniczką do konca zycia, ale juz tego drugiego.. Poza tym zaplace. Kasa to nie problem..

No kurwa mac. Szatanie, jesli to Twoja sprawka, moge Cie pokochac tylko mi pomoz. Dobrze?

A tytul tego wpisu w-gwoli scislosci, choc pewnie nikogo to nie interesuje, wymyslilam wracajac z Kraka. Bylam tam z matka i z bracholem u doktorka. Nie moglam wstac, ale jakos ona mnie zmusila. Jako, ze pisze w rodzaju zenski, wiadomo, ze mam na mysli dzialania matki. Podziwiam ludzi, ktorzy maja anielską cierpliwosc, a jej do niej nie daleko..

W busie grala durna piosenka: It's amazing, it's amazing...
Nagle zaczelam spiewac do jej rytmu: It is awful, it is awful..
A koncowka od awful, czyli "ful", skojarzyla mi sie ze stanem przepojenia. Takiego przepojenia, ktore niemal zabija.. Rzygasz i umierasz fizycznie w tym stanie, ale niestety zbyt krotko. I malo skutecznie, by ten jeden raz, pierwszy raz, byl tym ostatnim, gdy sie przekrecisz.

Zycie jest nudne i nie ma nic do zaoferowania. Ja jemu tez. Zreszta to ono powinno mi cos dac, ale nie da. Teraz mam ochote zaspiewac: It's stupid, it's stupid, and big stupid girl only wants to die... It's not stupid, it is amazing.. It' s amazing, it' s amazing, it' s amazing, when people can die..
I co dalej? Pewnie nie jeden popierdolony wpis znajdzie sie jeszcze na tym blogu. Jednak nic nikomu zapewnic sie nie da. A to, co ja zapewniam mozna odczytac chyba tylko tak: bedzie odwrotnie!!

Moja psychoza, jak widac wybuchła, jakis czas temu. Nic jej nie moze wygasic. Jesli wygasniemy, to obie jednoczesnie. Na razie paradoksalnie, jesli ktos tutaj gasnie, to tylko ja. A psychoza spala wszystko, co jeszcze zostalo do zniszczenia... Najpierw spaliła zainteresowaniem tym, co moglo mnie uratowac. To bylo zainteresowaniem tym wszystkim, co mialo zwiazek z zyciem. Obecnie przeciez interesuje mnie tylko bezruch, a wrecz pasjonuje.. Cudowna stagnacja.. Nicosc..

Zadroszcze tej Pani na zdjeciu.. Odeszla, choc pewnie tak Bog chcial. Czasem smierc jest piękna. Gdy tak mowie wariaci pukają sie w czolo, patrzac na mnie zamiast w lustro. Smierc to łaska, jesli nie dla innych (choc czasem zdarzają sie rywale, ktorzy nie uronią kropli prawdziwej łzy), to dla siebie. Gdy zycie nie ma nic do zaoferowania, kto głupi powiedzial, ze warto je miec? To, jak kiepski pejzaż, gdzie zadna zmiana oprawy nie pomoze. Wszedzie maluje się ten sam klimat. Kiepski klimat. A skoro sam autor nie widzi w nim, ani odrobiny piekna, to piekno nie istnieje. Nawet jesli objawi sie w cudzych oczach, jak cud wydobyty spod popiołu, to co? Gowno?

Moim zdaniem, to tak jakby, wciaz go nie bylo. Kazdy interesuje sie wlasnym, tak zyciem jak i pieknem.. Liczy sie nasza wartosc, albo jej brak. Nie prawda, ze kazdy gotów ją zastapic byle czym. Puste miejsce glupio wyglada, ale widac było puste do niczego, a nie do czegos..

Smutni sa zbyt smutni, by patrzec na innych. Szczesliwi bardzo ich przygnebiają swoim szczesciem. Wlasnie ci ostatni emanuja nim, nawet jesli nie na pokaz, robi sie to "NIE SMACZNE". Mnie sie wszystko kojarzy z zarciem, jak widac,haha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz