wtorek, 15 grudnia 2009

Moje "obsesje".


Troche zaskoczyla mnie przed chwilą Karolina. Zajrzalam do Kaski i ona tam siedziala. Chcialam sie zapytać, co ustaliły we dwie.. Planowalysmy zrobic sobie dzisiaj takie nasze pozegnanie przed swiętami. Wczesniej, gdy popoludniu odwiedzila mnie w pokoju Kaska uznałysmy, by ostatecznie to przelozyc. Czekalysmy tylko, co powie Karolina, gdy wroci ze szkoly, ale jak widac jej chyba najmniej zalezalo.. Skomplikowane? Obie z Kaską nie mialysmy zbyt wiele kasy. A jak jeden za wszystkich, to "wszyscy za jednego", szczegolnie, gdy trzeba komus postawić...


Teoretycznie, gdybym chciala wygospodarowalabym pewną sumke. Kaska tez cos tam miala, wiec moglysmy sie zlozyc. W sumie proponowala, aby to zrobic.. W koncu alkohol zawsze mozna kupic najtanszy, z czym musialam bezwględnie sie z nią zgodzic. Ja, jak pije nie zalezy mi, co konkretnie, albo nie konkretnie.. Nie musze tego konkretyzowac. A po wiekszej ilosci, jak kazdemu i mnie wszystkie konkrety znikają z oczu. A co, z oczu, to z serca, jak mawiają..


Jednak nie zalezalo mi, wiec uznalam, ze naprawde tych pieniedzy nie mam. Nikogo nie oklamywalam, ani siebie, ani Kaski, odrzucając pomysl składki.. Moge przeznaczyc swoje pieniadze na rozne niezbedne rzeczy. Picie aktualnie nie nalezy do nich. Nie spotkal mnie ten zaszczyt.. Zresztą ustalilysmy, ze po swietach na pewno "złapiemy" nowa okazję.. Ciekawe..

Najdziwniejsze, jak pisalam na początku, co mi dzisiaj powiedziala Karolina. Gdy opowiadalam jej o zdenerwowaniu z powodu tego, ze Murzyn nie gasi swiala. Wyjasnila ten stan, jakas moją obsesją. Na szczescie nie bylo w tym, ani odrobiny drwiny, ironii, czy czegokolwiek doprawionego pieprzem. Odpowiedzialam spokojnie, ze mam inne obsesje, a ta akurat do nich nie nalezy. Wtedy wlasnie wypowiedziala zdanie, ktore mnie zastanowilo:

-"No wiem, a to też widac jest Twoje obsesja".

Zaraz, zaraz pomyslalam.. Zaciełam sie, jakby w myslach, bo sama nie wiedzialam, co myslec powinnam.. Karolina mnie nie zna. Choc mieszkamy ze sobą, mijamy sie, ale ten dystans zadnej z nas nie przeszkadza, tak sądze... Jednak on wyklucza poznanie, wiec co do diabła ona moze wiedziec o moich obsesjach? No co?? Jakim kurwa sposobem wydaje jej sie, ze zdobyla o nich pojecie?


Ja sama pojecia o nich nie mam, wiec chyba tym bardziej Ty! Wiedz, ciezko mi z nimi zyc. Postepuje nie tak, jak chce lecz liczy się ich głos. Byle najprosciej zaspokoic głód obsesji, czego sie domagają, jak spragniony wody.. Owszem, tę zasade posłuszenstwa, juz zrozumialam, ale reszta jest zbyt trudna, zwlaszcza dla Ciebie.. Co moze wiedziec o tym ktos, kto mieszka tylko za scianą?
Ja jako matka swoich obsesji, nie znam swych dzieci.. Jedno drugiego nie wyklucza, owszem, ale zespala nas zbyt mocno. To jest supeł, ktorego rozwiązania nie dojdziesz, zwlaszcza, ze nikomu na to nie pozwole..

Niekoniecznie wiecej wiesz, niż ktos, kto mieszka na drugim krancu Polski, ale tez jest matką tych nieszczesnych sierot.. Niech Ci sie nie wydaje.. Obys urodziła zdrowsze cele.. A to, ze uwazasz sposob w jaki sie odzywiam, moze za dziwny i go nie rozumiesz, nie znaczy: znam Twoje obsesje! Pewnie nie chcialas mnie urazic, a ja za bardzo wyłapuję słowa, jednak nie lubie, gdy ktos mysli za duzo.. Nie gniewam sie, ale naprawde nie lubie tego.. A jak zaczac lubic cokolwiek, gdy czuje sie cos przeciwnego?

Obserwator glupio chichota. Nie wie, ze tylko mu sie wydaje, co aktor opanowal, a czego scenariusz nie wykluczył..
Ludzie mnie nie znają. Niektorzy tylko wiedzą, kim jestem. Czy powinnam czuć wdzięczność? A moze to jest bezwzględnie wymagane?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz