piątek, 4 grudnia 2009

Dupa zbita.

Jeszcze bardziej wypłowiała. Jeszcze bardziej wyblaknieta. Jak jakas szmata, ktora sie sprała. Nic, juz jej nie pomoze, wiec trzeba ją wyrzucic na smietnik. Tam znajduje sie wlasciwy dom, ktorego nie powinna nigdy opuszczać..

Wlosy tez mam "wyblakniete", tlumaczac to na jezyk reklam farb typu Garnier. Pasuje cos z tym "fantem" zrobic, ale zauwazylam, ze od jakiegos czasu, kompletnie mnie wszystko jebie. Niby sie wyzywam, zwlaszcza na blogu - dosyc klne, a to o czyms swiadczy.. Jednak, gdybym byla naprawde wkurwiona i naprawde przezywalabym to zycie, nie istnialby ten blog. A nawet, gdyby istnial, nie szloby go odczytac ze zrozumieniem. Choc teraz nie mowie, ze to łatwe ;)

Zreszta mowiąc o tym, ze wszystko przestaje mnie obchodzic, mam na mysli glownie wygląd. Troche to glupie, jakbym chciala powiedziec: wyglad jest wszystkim. Skoro sprowadzilabym go we wczesniejszym zdaniu do wszystiego, mozna by tak pomyslec... Wyglad jest dla niej wszystkim, ale nie przyjmuje tego do swiadomosci - tak to sie nazywa??

Wcale nie! Nie zalezy mi na powierzchownosci do pewnego stopnia. A ten stopien stale rosnie w góre.. Na pewno nie wyglada tak, jak kiedys, bo obecnie jest bardziej stromy.. Zeby powrocila troska o te gówniane sprawy, trzeba by wyjsc na jego szczyt.. A potem, co? Zlamac sie na pół, spadając w dół? Dawniej, choc troche staralam sie, by wszystko lepiej do siebie pasowalo. Robilam to głownie dla siebie, oczywiscie.. Co sie zmienilo? Duzo. Moge wlozyc byle, jaką kiczowatą bluzke i te same spodnie nosic przez tydzien. Po co mam je zdejmowac, jesli nie smierdza,heh.. No dobra, bez przesady..

Nie obchodzi mnie moj sweter gryziący sie z tym, co mam pod nim. Nie mysle, ani nie poczuwam sie do poprawy. Niechlujnie spod tego swetra wystaje mi bluzka, z guzikiem rozpietym, albo zle zapietym..

Jak facet z rozsunietym rozporkiem, chodze po tym swiecie na wpol ubrana przyzwoicie (chociaz). Z tym, ze ja w przeciwienstwie do niego, nie zapomnialam o niczym.. Po prostu nie postaralam sie, jak trzeba.. Czasem moze sie wydawac, ze jednak to robie. Gdy wygladam, jak nie czlowiek, ktory probowal chociaz ubrac sie ludzko... Owszem. Taką mnie czasem ludziska spotykają.. Jednak nawet wtedy nie daje nic od siebie (sobie). Tak, wiec na próżno cieszyc sie za wczesnie. . Wkladam to, co mam pod reką, zachowuje sie wygodnie..
Pewnie takich, jak ja znajdzie sie wiecej.. Mimo wszystko ich zawsze pozostanie mniej, niz takich jak nie-ja.. Tamtych ostatnich akurat wszedzie pełno Szkoda, bo tylko zabierają powietrze i nic poza tym wyglądaniem nie czynią swiatu na korzyść..

Oni wlasnie najczesciej sa tymi, ktorzy szybko wyłapują mój dziki styl. "Dziki" pozostaje komplementem, poniewaz wtedy chociaz otrzymuje pewien styl.. Z reguly, jednak uznaja mnie za bezguscie. Na przyklad cudna Oleńka z akademika. Tak, ta pani, z ktorą dzielilam kiedys pokoj.. Wlasnie o tej cipie mowie, bo ona przeciez czyta gazety typu "Cosmopolitan". Jest, wiec bardzo trendy :]

Musze walnąc wiecej leków. Biore minimalne dawki, ale okazuje sie, ze to za malo. Zezarlam, juz przez to wszystko, az 4 jablka. Niektorych moze taka ilosc smieszyc. Spokojnie "kochaniutcy", mojego napadu nie widzieliscie! Odsylam do wpisow wczesniejszych.

A czemu musze? Bo MUSZE sie lepiej poczuc. Chyba naprawde źle ze mna, skoro mysle o Oleńce.. Zupelnie jakby miala byc dla mnie kims waznym. Jeszcze czego! Nigdy nie kupowalam magazynow, czy miesiecznikow (nawet nie wiem) Cosmopolitan, wiec nie mamy o czym gadac.. A fakt, ze ukradlam jej kilka razy zarcie, juz chyba odpokutowalam? Tak przynajmniej mysle...

Co do sasiadek, Karolcia zostala w mieszkaniu, czyli postapila wedle planu. Choc cholera ją wie, czy to był plan, czy nie. Moze normalni ludzie tez niczego nie planuja? Albo nie planuja takich glupot? Zamiast tego moze postepuja, jak czują, by wybrać najlepszą opcję? Czyli,jak to sie przeklada na mój jezyk? Co znaczy "zaleznie od sytuacji"? Co zrobic z sytuacją niezrozumiałą? Dla mnie nic nigdy nie sprawia wrazenia dostatecznie jasnego, a co do tego wyrazistego. Na dodatek, najczesciej nie tylko na niejasnym wrazeniu konczą sie te klocki.. Wtedy zwyke nie wiem, jak wybrac i w czym wybierac, a tym bardziej, co dalej? Kolejnych krokow nawet sobie nie wyobrazam.. Skomplikowane,hehe

Mniej skomplikowane, ze mam ochote cos jej zrobic. Niech sie zamknie, bo ją opierdole!! Chce świętego spokoju.. Po smierci nie wiem, czy go dostane, na razie nie zasluguje. Kurwa, a za zycia tak ciezko o niego. Ludzie zupelnie sie z soba nie licza, a chca, by liczyc sie z nimi. Egoisci.. Powinnam tez tak postepowac, ale nie zawsze wychodzi. Wlasnie dlatego, ze nie zawsze uwazam, ze za rzadko! Niech nikt sie nie dziwi, ze mowie, jak mowie i czuja, jak czuje..

Pragne zamieszkac w kostnicy. Zmarli przynajmniej nie halasują!!!!!!!!!!!!!!!


Pani CZEPIALSKA, albo BOA DUSICIEL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz