środa, 30 grudnia 2009

Pierwszy etap mam za sobą.


Mam na mysli pierwszy etap swiąt..

Dla mnie swięta oznaczają dni wolne, dlatego ciągną sie nieustannie, az do Sylwestra. Z tym, ze dziele je na dwa etapy. Trudno okreslic, kiedy zaczyna sie drugi, a konczy pierwszy etap. Za to wyraznie wiadomo, kiedy nastepuje calkowity kres tego drugiego.. Szkola i wczesne wstawanie zmuszają mnie do objecia, jakiejs wyraznej perspektywy. Wlasnie wtedy nastepuje, to wspaniale przejscie, ktore inni tak obolewają, bo chcieliby dluzsze swięta.. Ja wtedy przynajmniej dowiaduje sie na czym stoje, nawet jesli tym czyms jest tylko gówno..

Gdy szkoly nie ma, swiąteczne jedzenie i spanie nie zapewnia mi zadnej perspektywy. Codziennosc jest zbyt oczywista, by w prosty sposob dzielic ją na dni. Nie oplaca sie tego robic. Zadne kalkulacje nie wykazują grosza zysku z tego zalosnego przedsiewzięcia. A zawartosc lodowki od dawna nie budzi mego entuzjazmu, gdy zagladam tam setny raz. Zmieniają sie tylko kolory, bo matka nagle zechce zakupic papryczkę, albo tlustą kieblachę. Nie sa to zmiany spektakularne, choc spekulowac zawsze mozna..

Cholera, babka weszla do pokoju i pierdoli cos nad moim łbem.. Udaje, ze ją slucham. Kiwam glową, bo probuje uszanowac ludzi starszych, ktorzy sa bardzo wrazliwi na gesty odrzucenia.. Haha, zenada, ze tez to ja pisze!! Bezczelna i glupia!!

A wlasnie babka opowiedziala mi o tym, ze Ksiac sie pytal o mnie i podziwial (rzekomo), ze jestem na takich studiach. Smieszne.. Babka oczywiscie nie omieszkala skomentowac jego wygladu, mowiąc mu, jak wspaniale i tłusto wyglada na buzi. Dla niej to komplement. Czesto to mowi, gdy spotka, jakiegos dawnego znajomego, np. kolege jej syna, czyli mojego wujka.. Oczywiscie mowi o tym wylacznie w takim wypadku, gdy jest o czym, czyli widac TO!

Pamietam, gdy kiedys porzyczylismy drabine od takiego jednego Andrzeja od nas z ulicy. Kupe skurwysyna z tego faceta jest, a jednak ciagle zmienia baby, czemu nadziwic sie nie moge.. Babka wyjasniła jego powodzenie nie zadnym wielkim autem, ale pieknym, duzym cialem..

Nie chce mi sie komentowac tamtego.. Zreszta pisze teraz w pospiechu, bo babka znow wrocila do spania na góre - czyli do pokoju z kompem. Wlasnie dlatego przed chwilką opowiedziala mi o tej wizycie Ksiedza.. Konkretnie wizycie z koledą ;]

Nie klocilam sie z nią o taki drobiazdżek, jak wspolne ugoszczenie Ksiedza. Zreszta stwierdzila, ze tak jak teraz wygladam (no wlasnie, JAK??), to lepiej, zebym sie ludziom nie pokazywala! Nie klocilam sie z nia rowniez o ten glupi pokoj, skoro z Księzulkiem tak bardzo poszla mi na rękę..

Jednak, gdybym teraz zechciala podsumowac pierwszy etap tych swiąt, uzylabym slowa: KURWA.. Jawnych klotni nie bylo wówczas wiele, ale atmosfera nie ogrzewala serc. Za to dupe na pewno ogrzaną mialam, bo matka paliła w piecu, o czym ciagle nam przypominala.. Wiem, czemu i wcale nie dziwią mnie jej pretensje wobec B., ktory sam powienien sie tym zająć..

Oczywiscie po ostatnim ataku paniki, gdy troche ochlonelam i znow sie go boje (ale to jeszcze nie niepokój), nie chce do tamtego wszystkiego wracac.. Zreszta kto mowil, ze bedzie lepiej? Ja? Kto mnie zna, to wie, dlaczego jest wiecej, niz pewne, ze wiele sobie obiecywalam.. To tak, jakby obietnica zdobycia laury zwyciestwa, mogla zapewnic mi to zwyciestwo w dziwny, ale jeszcze nie nie-uczciwy sposob.

Dzis wieczorem okolo 23, przyjezdza do matki Staszek. Pojda razem na Sylwka, czyli juz jutro, z czego bardzo sie ciesze. Natomiast potem on troche u nas posiedzi, wiec juz widze, co tam bedzie sie dzialo w ich pokoju,hehe.. Nie pamietam, czy pisalam tutaj o tym w zeszlym roku, zreszta to chyba nawet niemozliwe.. Tego bloga raczej nie mam tak dlugo, bym mogla zmiescic w nim zeszloroczne jazdy. Jazdy oczywiscie wykonania wlasnej psychiki z pomoca swego ciala wlacznie.. Chodzi o oplucie, tzn. takie nie trafione, ale chybiony cel chyba tez sie liczy? :/ Oplucie i zwyzywania wlasnie Staszka.. Nie pamietam, kiedy ostatnio wpadalam w taką furie, jak wtedy.. Boje sie, ze znowu cos we mnie nie wytrzyma. Nie chce byc taka niesprawiedliwa, bo ten Staszerk to dobry czlowiek, a matka zasluguje na szczescie :)

Moze ta mysl, ze ona wkrotce bedzie sie z nim wspaniale bawic, pomogla mi jakos sie ogarnac. Na pewno nie jest zajebiscie, ale jest tak jakos, do wytrzymania- powiedzialabym najprosciej.. W czasie ataku paniki nawet, jesli moje mysli przywodzily obraz chwili przyszlej, czyli najpewniej nastepnego dnia, gdy sie uspokoje, dla mnie to bylo za malo.. Wtedy liczyl sie wylacznie obecny ból i to, by cos z nim zrobic... Zrobić za wszelką cene.. Kto nigdy nie byl w desperacji, nie wie do jakich czynow jest ona w stanie doprowadzic czlowieka. Pewnie do bardziej szalenczych niz milosc, bo lęk jest chyba najsilniejszym uczuciem. Malo, co ma tyle mocy, nie tylko w nogach, jak ja, gdy się boję.. Przerazenie wyzwala instynkt zabójcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz