sobota, 23 stycznia 2010

CHCIAŁO SIĘ C H C I E Ć.

Probowalam obezwładnić tego glupiego kompa. To chyba byl bląd. Obezwładniony pewnie nie moglby dzialać, jak powinien, czyli nie spelnilby glównej misji.. W ogole, by nie działał, choc w zasadzie niczym, by sie to nie roznilo... Wczesniej problemem bylo, ze tez nie dzialal... Obezwladniajac go zyskalabym tylko poczucie winy. Tak, jak wtedy, gdy rozjebalam wiatraczek, czyli to cos, co przypomina samokontrole u czlowieka. Wiatraczek schladza komputer, a kontrola studzi gotowosc, by np. cos brzydkiego komus wykrzyczec ;-)

Co prawda on zostal naprawiony, a moja samokontrola nadal sie wlóczy. Jednak calosc kosztowala mnie stówe. A teraz mogloby wyniesc więcej - biorac pod uwage kazdy "zly dotyk", ktorego doswiadczyl. Od tamtego momentu troszke wiecej sie tego skumulowalo..

Niewazne. Chcialam podzielic sie z Julką pewną historyjką. Denerwowalo mnie, ze nie tylko komp, ale i poczta zbzikowala.. Gdybym sie opanowala pewnie dostrzegalabym, ze problem stanowil tylko wolny net. Jednak wolałam prostsze rozwiazania..
Te historyjke, o ktorej mowa, dostalam od Daisy. Nie wiem tylko, kogo mozna nazwac jej glownym bohaterem: czy kotka, czy jego Pana. Najwazniejsze, ze oparto ją na autentycznym wydarzeniu.. Z rzeczy wymyslonych chyba nie moglabym sie, az tak smiac. Co najwyzej podziwialabym inwencje autora. A tutaj moglam pozazdroscic cierpliwosci pewnemu Panu i zobaczyc w pewien sposob siebie.. Czyli ktos taki, jak ja istnieje? Gdy pojawi sie watpliwosc, czy aby na pewno zyje, wspomne ją sobie.
Wracajac do meridum. Kot temu czlowiekowi wpadl do kibelka. Wpadl, goniąc za petem, ktorego on tam wrzucil. Gdy Pan spuscil wode, niespodziewanie mały odplynąl razem z tym petem.. Biedny kotek, a jednak pomijając dygresje i watki poboczne, wszystko przezyl. Gdyby nie przezyl nie moglabym sie smiac. W kazdym razie trudno uwierzyc, ze takie cos moglo sie w ogole zdarzyc.. Wymyslone, czy prawdziwe, ten facet wydal mi sie strasznie ludzki. A w ludziach czasem tak ciezko dostrzec, chocby odrobinke czlowieka... Moze, dlatego czasem lepiej pisac o czyms wymyslonym? Co prawda tamten facet ratowal tak naprawde wlasny tylek, a nie Kota.. Jednak potyczki z wierceniem rur, kanalizacją i innymi tego rodzaju atrakcjami, stanowiły wyczyn. Ciekawe tylko, co potem powiedziala na wszystko jego zoneczka,heh..


Nastepnym razem moze wkleje tutaj te cudna opowiastke :]

Jednak na razie nie chcialam tego robic. Nawet, gdy za kilka lat do niej zajrze, nigdy nie wyda mi sie taka, jak za pierwszym razem.. Po prostu nie potrafie wracac ciagle do pewnych ulubionych ksiazek, czy filmow i nadal je tak nazywać. Zreszta nawet nie chce, a dopiero potem nie umiem..

Moral z tej historyjki, wyciagnelam jeden, bo wiecej ich chyba nie bylo ;)

Nie wolno spuszczac wody w klozecie, gdy obok ma sie kota. Z malym pieskiem tez nie wiadomo, jakby sie to skonczylo. Moj Cezarek na szczescie nie lubi wody, wiec nie musze sie martwic. Poza tym potwierdza sie teoria: nie ma to, jak pieski.. Koty to indywidualisci, a co im palnie do glowy, jak tamtemu, łatwo mozna sprawdzić.... Nie trzeba byc bardzo bystrym, by znaleźć instrukcje wyzej w tekscie..

3 komentarze:

  1. Dobrze, że nie mam kota. :) Za to kiedyś miałem papugę, która lubiła mi przesiadywać na ramieniu. W tamtym czasie miałem też dość długie i faliste włosy i raz się tak zdarzyło, że ona się jakoś w nie zaplątała i ktoś musiał ją stamtąd odplątywać. Też było cyrków z tym trochę, ale się udało. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, co? Nie moge Ci przeslac komentarza, bo jak na zlosc wyswietla sie wszystko oprocz "wyslij". Najpierw pojawial sie tekst do weryfikacji obrazkowej (te glupie literki), ale brakowalo okienka pod spodem, zeby je tam wpisac. Wkurzylam sie, zaczelam byle gdzie przyciskac (czasem pomagalo ;)) i w koncu pokonalam ten problem :) Jednak kolejnego z okienkiem "wyslij komentarz", niestety nie..

    Na szczescie (swiadoma wiecznie tych samych problemow), skopiowalam tekst tamtej wiadomosci. Co prawda nic bys nie stracil, gdybym jej nie wyslala, ale sama bym sie wkurzala - bo nie cierpie nie konczyc tego, co zaczełam. Niewazne, juz nie nudze. Oto ten cudny komentarz (:

    Mysle, ze skoro masz doswiadczenie z papugami, moglbys tutaj dolozyc, jakis nowy watek. Moze, gdy E. pokona obecną bestie, pojawiają się nowe ;) Masz wyobraznie (w przeciwienstwie do mnie), wiec pewnie cos wymyslisz. O to akurat sie nie martwie tylko tak po prostu, powiedzmy - proponuje :)

    Moglbys ewentualnie wymyslic cos, co by uosobialo tę papuge. Jesli chcesz, aby przezycia E. naprawde byly z innej bajki, to niekoniecznie musi byc papuga. Wazne jedynie, by latało, lubiło ludzkie włosy i straszylo :)

    Tak w ogole smieszna historia. Moze to byl wlasnie, jakis znak, zeby sciac te wlosy? Papuga pewnie miala ladne piórka, ale zazdroscila Ci Twoich...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia, co może być tego przyczyną, że nie możesz dodać komentarza. Na moim blogu jest adres mailowy do mnie, więc może zrób screena i wyślij mi na ten adres, to coś poradzimy. :)

    OdpowiedzUsuń