środa, 27 stycznia 2010

No myśli...


Nie moge zamieszczac komentarzy nigdzie. Jutro pewnie bedzie inaczej, wiec postaram sie to zrobic. Nie lubie pozostawiac ludzi bez odpowiedzi. Nawet, jesli nikomu na tym nie zalezy, przynajmniej moja glowa znow jest glowa, a nie armatą. Nie mam wtedy wyrzutow sumienia, albo poczucia klasy swinii.. Tym bardziej, ze pisze tutaj, a to znaczy, ze jednak mam czas, heh. W kazdym razie, juz dawno stwierdzilam, ze kontakt z ludzmi z ed przysposobil mnie o bardzo zly nawyk. Potrafie np. umawiac sie z kims przez telefon, a potem nie daje znaku zycia. Czesto tez, gdy ktos do mnie przychodzil, scisle wedlug planu (ktorego sama bylam autorką - przeciez!), nawet drzwi nie otwieralam. A kto mnie tego nauczył? :]
W ogole sie nie zastanawialam nad tym, co ten ktos czul, jak Wy. Usprawiedliwialam siebie chorobą. Liczyl sie wylacznie wlasny stan psychiczny,a nie cudze rozgrzeszenie. Kurcze, moze i nałog utrudnia zycie, ale zwalania z wielu udrek. Sam jest najwieksza, ale te inne tez sa nie do zniesienia. Nie musze sie, juz starac. Jednak kiedys przestane sie tak zachowywac. Na razie nie moge powiedziec: chce tego, albo nawet: buduje takie plany. Tzn. chciec moze i chce, ale to zbyt mało.. A niewazne. Trzeba poszukac lepszego wzorca zachowan, a na pewno normalniejszego.. Wtedy powinno byc prosciej sie zmienic ;)

Przyzwyczailam sie, ze ten komp odmawia poszluszenstwa czesciej, niz moj laptop. Mialam ochote zabic brata, bo przyczynil sie do jego beznadziejej kondycji. Jednak bedzie mi jeszcze potrzebny w tym zyciu, nawet bardziej niz ten komp. Zreszta ten to, juz chyba na nic sie nie przyda, a braciszek owszem.. Wiadomo, skads sie te wszystkie wirusy musialy wziąźć. A skad jesli nie z tych wszystkich nazistowskich piosenek i filmikow? Trzeba bedzie z nim pogadac. Strategicznie zalatwie sprawe po dobroci i usune tylko to, co razem ustalimy. W ogole, choc nie bylam zainteresowana, brat strasznie dzisiaj nalegal, zeby pokazac mi jeden filmik. Oczywiscie filmik ze swej nie malej kolekcji. Co za okropienstwo, ani mnie to nie bawilo, ani nie ciekawilo. Obraz byl obrzydliwy, jakis trzech kolesi ubranych w typowy sposob i co wiecej? Szkoda gadac. Poza tym łatwo sie domyslic. Ja na pewno, jesli kiedys znow to przeczytam, skojarze o co chodzilo. Do tej pory zastanawiam sie tylko, gdzie sie tacy ludzie rodza. Pewnie kase sporą za to wzieli, ale ona nigdy nie tlumaczyla wszystkiego. Reszta tak bardzo mnie nie zszokowala, jak chyba powinna, co budzi niepokoj.. Wyrzuty sumienia, gdy ich nie ma, produkujemy przecież w typowych sytuachach. Mozna je stworzyc tylko dlatego, ze wczesniej sie nie pojawily, a powinny. Wychodzi mniej wiecej na to samo, choc tylko zmienia sie powod, ale co tam... Mozliwe, ze teraz dziwilam sie, bo rowniez zdziwienie uznalam za naturalne. Jednak w tym swiecie chyba wszystko, juz bylo. Zeby kogos zaskoczyc, trzeba naprawde sie postarac.

Tak w ogole, przyjechalam do domu, wiec stad te problemy z kompem. Jak zwykle post chaotyczny, jak i sposob myslenia, co sie przeklada dalej na bycie. Tak, wiec nie dosc, ze jestem w domu, nadal pozostaje sobą, choc jeszcze wczoraj o to pytalam. Brak watpliwosci budzilby we mnie dostatecznie silną watpliwosc, by kazdą prawdę podwazyc. Chyba tak mam od zawsze.

W kazdym razie musze cos stwierdzic.. Niekiedy mam szczescie do ludzi. Dzis w autobusie planowalam spac, ale dosiadla sie do mnie, jakas kobieta. Nie powiem, ze pech chcial i wybrala akurat to miejsce, bo w sumie milo bylo jej posluchac. Cala droge opowiadala mi o sobie, o dzieciach i mezu alkoholiku. Jej planem na zycie stalo sie jedno dazenie. Takie, by pokazac rodzinie od strony, juz bylego meza, ze ona z dziecmi bedą kims. Tak bardzo probowala zblizyc sie do tego, jakby aktualnie czula sie nikim. Nie trudno przelozyc"będziemy" na jasne znaczenie, choc chyba nie do konca dla niej. "Bedziemy" znaczy "nie jestesmy". Mam nadzieje, ze wszystko jej sie ulozy. Na pewno zapamietam, co powiedziala: Czlowiek spotka dwie zle osoby w zyciu i wydaje mu sie, ze wszyscy sa zli...

Mam jej numer telefonu, ale pewnie okaze sie swinią i nie dam znać, hehe
Chociaz kto wie. Nawrocony grzesznik ponoć znaczy więcej, niz stu zagorzalych wiernych ;) Tak, ale chyba dewotów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz