piątek, 8 stycznia 2010

Czuje sesję...

Ale nie jedzeniową!
To gorzej, czy lepiej?

A jak sie ją czuje?
Nie pytajcie...
Moglabym powiedziec tylko, jak JA ją czuję, ale nie chcę i nie mogę..


Coz, wrocilam ze szkoly. Kolosa napisalam. Odpowiedzialam na wszystkie pytania, wiec mam nadzieje, ze dostane 5 na koniec. Zebym tylko nie rozczarowala sie, uprzedzając wygórowanymi wymaganiami przyszlą sytuacje, jak zawsze na niekorzysc..

Kiedys czytalam pewną ksiazke śp. A. Kepińskiego.. Dziwne, ze tak wiele psychologow u nas, zacheca nas do siegniecia po nie.. One mnie, jakos specjalnie nie zachwycily.. Poza tym skoro prawie nic z nich nie pamietam, jest tak jakbym w ogole ich nie otworzyla. Moze nie doroslam do tych lektur? Z drugiej strony cudza filozofia szybko mnie nuży i wolę własną..

Jednak pewne zdanie z tej jego ksiazki udało mi sie zapamietac, jakims cudem.. Nie przytocze go, ale najwazniejsze, jesli wlasciwie pokaze jego sens... A rozumiem to mniej wiecej, tak: Gdy czlowiek inwestuje tylko w jeden aspekt swego zycia, wtedy zaniedbuje inne aspekty. Ten czlowiek tak, jakby stawia wszystko na jedną szalę, wiec nic dziwnego, ze toczy walkę o życie.. Moze wygrac, albo przegrac. Jesli przegra, to straci wszystko..

Dokladnie tak jest! Gdy tak bardzo sie staram, by ktos docenil mnie chociaz w szkole, robie tak, bo inne rzeczy nigdy mi nie wychodzily. Oczywiscie wczesniej nie robilam nic, by tak bylo, ale to niewazne. Wazne, ze gdy znalazlam taką mozliwosc ucieczki w swoj swiat, nagle stalam sie uczestnikiem gry... Kazdy w cos gra, ale jedni grają bardziej, a drudzy mniej. Moja gra ma kiepskie reguły, bo raz o nich pamietam, a za drugim razem mam je w dupie. W innej jeszcze sytuacji łacze te reguly na zasadzie prawdopodobienstwa. A ze mizerna jestem we wszelkich oszacowaniach, w koncu sie "przeliczam". Tak to, wiec wyglada.. Gram o zycie. Gram o wszystko.

A jaki jest tu zwiazek ze slowami Kepińskiego? Chodzi o to, ze jesli w szkole nie wychodzi, albo gdy juz ją skoncze, nagle okaze sie, ze nie mam w zyciu nic.. Jednak dopoki ten aspekt jest jeszcze jedynym i głownym aspektem mojego istnienia, nie musze sie martwic. Slowa moga wzruszac, ale rzadko stanowią narzedzie zmiany.. Poza tym nawet, jesli komus udalo sie kiedys dotrzec nimi do mnie, efekty nie byly pewnie takie, jak zamierzone.. Po prostu pewnie jeszcze bardziej sie wtedy zdolowam, widzac smutną prawde. A pozniej uznalam, ze swoją gre przegralam... Tak to, juz jest..

Jednak fajnie czasem poczytac cos smutnego. Lubie smutne rzeczy. Smutne filmy lubie, smutne ksiazki i smutne piosenki, choc gdy bol psychiczny boli za bardzo, uciekam od nich. Wtedy kazdy dzwiek i kazde smutne slowo, zadaje mojemu sercu potworny cios. Czasem nie tylko nie mozna wiecej, ale nie mozna zupelnie nic.. Naprawde..

Z tego powodu, opisanego wyzej, musze koniecznie wybrac na temat magisterki, jakis smutny temat. Tylko kiedy ja to zrobie? Przy tak zorganizowanym dniu, chcialoby sie rzec "maxymalnie napietym grafiku ;)", nie bedzie z tym łatwo.. Nie licze, ze w nocy znajde odpowiedz podczas snow, bo te sny, to zawsze koszmary.. Zreszta nie mysle na codzien zbyt wiele o tym, a zajecia z M., juz tuz tuz.. I co ja mu wtedy powiem? Gdybym mogla wybrac cos, co mnie w tym zyciu JESZCZE interesuje, wiedzialabym, co to jest.. Bo jest takie cos.

Tak jedyna rzecz, ktora mnie interesuje. Ta rzecz sklada sie tylko z dwoch literek, ale nie jest przeciez skrótem mojego nazwiska, ani imienia i nazwiska osoby ukochanej... ED, czyli syndrom niedojedzenia zycia.. Jednak tego wybrac nie moge. Spalilabym sie ze wstydu najpierw mowiac M. o tym.. A potem broniac sie przy ludziach, ktorzy wiedza, na co choruje.. Nigdy, o nie.. Pozostaje szukac mizernych "inspiracji" w postaci tych topicow, ktore ktos mi podrzuci. Coz, bedzie, co ma byc.. Chwile sa czyms wiecej, niz przeznaczeniem. Czasem sa tylko nie-znaczeniem tak, jak magisterka..


Nie siedze na forum. Nie czytam cudzych postow. Nie pisze maili do osob, ktore oczekuja na to, byc moze nawet dzis. Zamiast tego tak tylko gadam sama ze sobą, zupelnie jakbym gadala z kims..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz