niedziela, 17 stycznia 2010

Mała wielka rzecz.

To pewnie śmieszne co napisze... Zabilam dzisiejsza rutyne, bo posprzatalam w pokoju. Zabilam swoj grafik dnia, bo poszlam do apteki. Zabilam część zła w sobie, bo kupilam Kaśce kawe i mleko, jaką chciala. Zabilam wyrzuty sumienia, bo porozmawialam z bratem. Zabilam w bratu pewnosc wobec siebie, bo nie kupilam Tussi. Zabilam troche komorek mozgowych, bo wypaliłam kolejną ilosc papierosow.

A zaraz zabije inne zle uczynki, albo usmierze je poprzez dobre. Zupelnie, jak w powrocie syna marnotrwanego, ktoremu ojciec wybacza wszystko.. Jednak ja nie usmierzylam cierpienia ojca, ale swoje wlasne.. Czasem widze, jak inni, bo sadze, ze oni tak wlasnie traktują zycie... Robie to na, co mnie stac. Naprawde fajnie jest czuc sie, jak dzis. Nie dziwic sie niczemu. Nie zastanawiajac sie nad sobą i nie traktując siebie, jako ciekawostki... Moge w ten sposob zrobic znacznie wiecej.. Dawno nie bylo, jak teraz, niech ono sie nie konczy, niech mnie nie opuszcza... Powtarzam sie, ale w jakis sposob jestem zaskoczona.. Kiedy ostatnio zabilam naraz tyle zlych rzeczy? Zazwyczaj samo zlo zabijalo wszystko we mnie. A wlasciwie wszystko, co dobre, bo destrukcyjna sila pozostawala niepokonana..

Majac w pamieci kruchosc wszystkiego, a przede wszystkim wlasną, zapomnialam, co znaczy cieszyc sie.. Cieszyc sie z czegos, co jest, a czego za chwile moze, juz nie byc.. Na swiecie nie ma dobrych wrozek, ktore wyczaruja szczescie. Nie ma zakonczen dobrych, w ktorych bohater w nic sie nie wikla..

A jutro, co? Kolejny wolny dzien.

Moze i tej nocy przysnią mi sie tak straszne sny, jak dzisiejszej. Czyzby to byl ich dobroczynny wplyw? Czyzbym odreagowala część tego syfu, ktory zalega w mojej duszy? Wyrzygac wszystkich uczuc nie moge, ale widac koszmary koją mój lęk.. Wtedy staje oko w oko z tym, czego nie rozumiem i nawet, gdy zapominam swą wygraną, nie umieram, ale sie budzę.. Dobrze, ze w snach latwiej spotykac potwory, niz w prawdziwym zyciu...


Mała wielka rzecz, a cieszy, jak było w reklamie czegos tam,hehe
Jesli sie nie myle, jakis cukierkow, bo innej reklamy pewnie bym nie zapamietala.. Nie wiem czemu, ale nagle poczulam sentyment. Tylko, czy da sie czuc senstyment? Czym wlasciwie jest sentyment? Dla mnie w obecnej chwili jest nim reklama cukierkow Werterl's Oryginal, bardzo stara reklama. Pamietam tego dziadzka, ktory dawal dzieciakowi pyszne cukiery, a ten maly cholernie sie cieszyl. Cieszyl sie tak, jakby te łakocie mialy smak nieba i gdyby w ogole niebo, jakos smakowalo - on jeden wiedzial, jak...

Najwazniejsze, ze wtedy bylam dzieckiem, gdy te reklame puszczali w telewizji. Znow chyba dosiegnelam Nieba, na chwile tego dziecięcego Nieba za pomocą niewidzialnych baloników.. Niby wtedy nie mialam wiele wiecej, niz teraz. W koncu dalej posiadam rodzine przy sobie. Babcia nie umarla, choc tak sie tego balam. Brat i mama tez miewaja sie calkiem niezle.. Cos, jednak tam zostalo.. Cos mojego.. Jakas część mnie, za ktorą tak cholernie tesknie..

Zawsze czulam zagrozenie, ze to strace. To znaczy wtedy jeszcze, gdy owe cos posiadalam, czulam niebezpieczenstwo.. Jednak nie moglam bardziej pilnowac swego dziecinstwa, czas plynąl niezalezenie od potoku mych mysli.. Lęk nie zniszczyl radosci, ktora mnie wtedy przepelniala..

Dzis ta rwąca rzeka nadal posiada jeden nurt, ale ciezko mi do niego trafic.. Czasem topie sie w jej glebinach, ale utopic nie moge, bo jest zbyt plytko.. Dobrze, ze sa momenty, jak ten, gdy chwytam balonik i unoszę sie nad Ziemią.. Zupelnie tak, jakbym byla kims innym, ale niezupelnie.. Kims kto zna tamtą dziewczynkę i oglada swe wlasne wspomnienia, a ona naprawde zyje.. I znów tamta akcja sie toczy!

Naprawde wspaniale znow tego doswiadczyc :)

1 komentarz:

  1. Tak, ta reklama cukierków mi też przypomina tamte czasy. I Wertelsy rzeczywiście miały smak Nieba. :)

    OdpowiedzUsuń