wtorek, 20 października 2009

Keep the secret !

You've got to keep the secret.
You've got to keep the secret.
Czasem dziwie się ludziom, ze w ogole mowią mi "cześć".. Naprawde nie moge pojac, ze sie tego nie wstydza.. Dziwne mam myslenie. Pojebane po prostu. Tu niby chce odgrywac przed sobą dumną damę, a tak naprawde jestem slużącą pogardy. Najbardziej gardze sobą, a dopiero potem ludzmi. Tak cholernie nienawidze, gdy ktos jest dla mnie dobry.. Nienawidze.. Nie chce tesknic za ludzmi. Nie moge sie teraz z nikim zaprzyjaznic. Nie mam czasu..

Kurwa, jak moglam sie stac taka, jak ona? Jak moja matka? Zawsze odkad pamietam, wydawalo mi sie, ze jest pracoholiczka. Nie wiem juz, czy przesadzalam, czy nie. Dawniej bylam pewna swojej racji, ale pogubilam sie. Wszelkie racje stracilam, jak zreszta cały rozsadek..
Teraz tez posiadam wylacznie swój "holizm"!! On jest gruntem dla wszystkiego. Na nim opieram cos, co zwią: "zycie"...
Jak zwał tak zwał, bo jest OGÓLNIE jeden wielki zwał!!!!
Szkoda, ze zwał zwalił się na mnie, ale na kogoś musiał..
Milutko, ze na mnie..
Nie... Po prostu urodzilam sie pojebana. Mam zjebany mozg. Moze przez to, ze moj ojciec mial tetniaka, przekazal mi, jakies patologiczne geny? Uposledzenia umyslowego nie mam, ale zyciowe tak. Naczelnym objawem sa trudnosci psychiczne. Nowa jednostka chorobowa do DSM-IV, albo ICD-X. Kurwa, Nobla powinnam otrzymać :]

Wracajac do tego, od czego swa mowe zaczelam (nie żale!!!!!), to po jebnietych ćwiczeniach, Natala (kolezanka) zostala ze mna godzinke. Chciala dobrowolnie wytlumaczyc mi pewne zadanie, które wczesniej ćwiczylismy.. Tak totalnie czuje sie wylaczona, ze nic nie moge zalapac. Nie moge sie na niczym skupic. Niby chce zrobic wszystko i odczuwam gonitwe mysli. A ta nadmierna przerzutnosc uwagi to wlasnie objaw manii, czyli wszystko by sie zgadzalo, ale... Ja nie moge miec depresji dwubiegunowej... Najbardziej rozjebuje mnie jej druga nazwa: psychoza maniakalno - depresyjna,hahah.... To, juz cos.... Mozna zrobic na innych wrazenie, chwalac sie, ze cierpimy na psychoza (niekonczac jaka ;))

W kazdym razie, lubie Natale, nawet bardziej, niz Magde.. Mysle, ze powinnam postapic, jak niektorzy i zaczac trzymac na dystans z Magda.. Zawiodlam sie, jednak na niej. Nie chce sie poczuc, jakby ktos mna manipulowal. Z drugiej strony odpowiada mi taki uklad : daleko od siebie.. Czyli mam z glowy wszelkie spotkania po zajeciach, a zwlaszcza w weekend. Magda wypelnia moją "dziure czasowa", a ja jej "dziure" - wylacznie miedzy zajeciami.. Sa plusy.. Moze obie tkwimy w jakims srednio przyjemnym ukladzie manipulacyjnym? W takim razie trzeba przemyslec, jaki JA otrzymuje z tego zysk.. A jak wygladają koszty? Ciagle udaje zainteresowana.. Tu jednak nie ma winy Magdy. Mnie nic nie interesuje.. Przy kazdym musialabym udawac niemal tak samo.. No dobra, niektorzy moze i maja ciekawsze tematy, ale nikogo interesujacego (i normalnego przy tym) wieki nie widzialam!!!!!
Najgorsze, ze przy MAGDZIE czuje sie, jak gowno. Jej w zyciu wszystko wychodzi, a ja jestem tą przegrana.. Ta gorsza.. Nie odpowiada mi to uczucie.. Choc przyznac trzeba, ze do jakiegos czasu ciagnelo mnie do "ludzi przegranych"... Wyczuwalam takich i oni mnie wyczuwali, a potem wzajemnie wpedzalismy sie w depreche.. Magda tez mnie wpedza, ale ona o tym nie wie.. Tak, wiec roznica jest taka, ze utykam o wielkie kompleksy i wieksze sprawy (nawet bez porownan, wystarczy, ze ją wyslucham) - saaaaama, saaaaamiutka...
Racjonalizacja, to taki banal.. Kazda sprawe moge sobie wytlumaczyc.. Nawet TA ma swe plusy, jak takie, ze przynajmniej nikogo nie ciagne za soba - bo przeciez nie chce nikogo zatruwac... Czasem inaczej mowie, ale w gruncie rzeczy, naprawde nie chce....... No i ??
Na dodatek dzis mnie dobilo oprocz dobroci Natalii (ta akurat zawsze byla bardzo serdeczna dla mnie :)), ze zobaczylam jednego kolesia.. Chodzilam z nim na angol.. Sympatyczny, nic do niego nie mialam.. Jednak, jak juz mowilam, dziwnie sie czuje, gdy praktycznie obcy dla mnie ludzie, jednak sie odezwa.. Sa mili, a wlasciwie po co? Nie chodzi o to, ze wszystko trzeba przeliczac na zyski i na straty. Chodzi o to, ze chociaz sama postapilabym tak samo, jednak inni najczesciej kpią z brzydoty..
Szok, bywam widoczna... Naprawde.. Nie moge tego pojac..


Czy kiedys sie wyzwole z tych mysli zaplatanych? Chcialabym byc normalna, ale przeciez nie przyznam sie zadnemu doktorkowi, tym bardziej swojemu chamowi.. To, jak przyznanie sie do slabosci, do porazki. Juz mowilam, zbyt dumna jestem, by prosic o pomoc..

A najzabawniejsze, ze jesli mam upasc na dno i dopiero wtedy wyciagac do ludzi reke - moje dno jest specyficzne.. Zreszta kazde dno tak wyglada, specyficznie... To tez moze nie trafne okreslenie, ale jak nazwac cos, co nie ma konkretnego charakteru, ani nawet przezycia? Moje dno miesci sie w chwili (nieokreslonej blizej), gdy ktos pierwszy wyciagnie do mnie reke. Gdy mnie uprzedzi tak, ze nie bede musiala tego czynic pierwsza - z poczuciem wiekszego ponizenia.. Ceną będzie staniecie przed nieznanym i obcym, ale nie zlym. Zupelnie, jak takie niemowle, ktore dopiero, co przyszlo na swiat. Staniecie nagim, bez niczego i ponowne przezycie tej dzieciecej, dawnej bezradnosci.. Obnażona bezdradność, ale bezwstydna, wlasnie tak bym to ujela...
Ciarki przechodza na sama mysl, ale mnie to i tak nie spotka..

Coz, gorsze dno, najgorsze wlasciwie i jedyne prawdziwe, to doznanie niezasluzonego dobra. Do zla, przeciez przywyklam, a z dobrem nie umiem sobie poradzic. Nie znam na niego sposobu. Nie wiem, co sie z tym robi.

Jak sie z tym obchodzi?
To sie je?
Jesli tak, to jak mam tego zasmakowac?
Nie, nie udzwignelabym tego..
To nie na moje psychiczne (nie) mozliwosci.............................

You've got to keep the secret.
You've got to keep the secret.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz