czwartek, 1 października 2009

Nu-dno.


Nudno i dziwnie, ale nie wiem, czemu..
Przywyklam do nic nie robienia. Choc czasem mysle, ze zawalanie jest ciezką pracą, cholernie ciężką. Mimo wszystko mam trudnosc, by przestawic sie na nowy "system".. Zupelnie, jak polityczna zmiana komunizmu, ale nie na demokracje. Autorytaryzm, jego wladza wprowadza ład. Pozwala zaprowadzic spokoj na niebezpiecznych ulicach. Ktos sie musi podpożądkować.. Czasem wystarczy, jak nie zrobi nic, akceptując, co zrobią inni. Najczesciej za niego.

Oddaj swoj głos, by stracić go. Tak moglaby brzmiec moja medialna kampania. Autorytarna kampania, gdybym takową prowadzila,heh. Wydobywanie dźwięku ze strun glosowych tylko je drażni..

Cholera! Nie mam kompletnie weny, zeby pisac. Wrocilo to coś, co mialam kiedys. Totalna pustka w glowie, nie wypelnia jej żadna myśl... Patrze na sciane i nic nie widze! Nie dostrzegam tej sciany. Nie ma mysli o niej, o jej kolorze, o brudzie (ktory pewnie dawno sie tam zgromadzil) i tym, co sie z nia wiaze. Dotychczas odbieralam swiat swymi myślami. Bez tych mysli ja nic nie odbieram, trace kontakt. Niespecjalnie to robie, cos go urywa, albo zakrywa, jak me mysli..

Od poczatku, gdy tylko wstalam wszystko jest dziwne.. Poszlam na zasrane cwiczenia, ktore trwaly tylko pol godzinki, zamiast poltorej. Jak na pierwszy raz babka od ćw. uznala, ze tyle nam widac wystarczy. Przyswoilam, co przyswoic mialam.. Zniechecil mnie jej widok i sposob w jaki ma sie to wszystko odbywac.. Zreszta nie podoba mi sie w ogole styl bycia, a zwlaszcza uczenia, ktory ona prezentuje..

Mialam nadzieje, ze trafie na jakas fajna babke, taka z powolaniem, wrazliwa i sympatyczna.. To bylo dawno. Rozczarowalam sie wczesniej. Aktualnie to zaden szok, ze sprawa zapowiada sie malo interesujaco.. W koncu to nie pierwsze zajecia z ta kobieta. Probowalam sie do niej przekonac, ale skoro ma mnie w dupie i nawet "dzien dobry" nie odpowie - widac jestem usprawiedliwiona w tym nieznoszeniu jej.. :]

Uczyla mnie, juz roznych przedmiotow i zadnego z nich nie lubilam. Tzn. nie lubilam go z nia!! Aktualnie przynajmniej wiem, czego moge sie po niej spodziewac - a raczej czego, juz nie oczekiwac.. Do samej psycho klinicznej nie zrazilam sie, oczywiste.. Lubie czytac o zaburzeniach (w koncu mnie to dotyczy osobiscie), uznaje ten temat za ciekawy sam w sobie... Jedynie niektore osoby przedstawiaja go w nieciekawy sposob... Jak ona wlasnie - Martunia.

Coz, nie we wszystko mozna wierzyc, nie wszystko warto przyjmowac, ani traktowac powaznie.. Mowi sie, ze tak jest z czasem. Nie warto brac jego uplywu gleboko do serca - on i tak uplynie :]

Ogolnie mam wrazenie, ze w tym roku wystapi wiecej takich dni, jak ten.. Na szczescie mamy urozmaicona kadre. Sa osoby, ktorych jeszcze nie znam, choc samych przedmiotow jest malutko. Mniej, niz we wczesniejszych latach. Cieszy mnie kazdy nowy wykladowca. Wole miec wyklady z kazdym tylko nie z ta debilka..

Nie dosc, ze nudzi, jak cholera, jeszcze na dodatek jest niesprawiedliwa. Niektorych ludzi traktuje, jak gorszych, a z innymi w ukryciu jest na "Ty". Wiadomo, jej sprawa, zwlaszcza, ze spotykac sie po zajeciach kazdy moze z kim tylko chce.. Gorzej, gdy pamieta o wypitej wowczas kawce, gdy wystawia oceny. Mam wrazenie, ze na mnie sie odgrywa, ale kto w to uwierzy. Czasem probuje przekonac sie do niej, ale robienie czegos na sile niewiele zmienia..

Oczywiscie, duzo projektuje, baaardzo duzo, ale staralam sie uniknac tych nadinterpretacji w swej pracy. Zwlaszcza w tej ktora mielismy na 3 roku. Pisalam tak, jak inni z ksiazki.. Wiem, bo porownywalam! Jak zobaczylam niektore prace ludzi, stwierdzilam, ze dostali 5 za nic - 2 zdania na odjeb sie, jeszcze bez zachowania skladni. Ostatnio tez tak zrobilam, wiec bylo lepiej - ale co z tego, skoro dalej zle? Skad te nadinterpretacje, gdy przepisuje slowo slowo z ksiazki? Przeciez ja tego nie wymyslilam, tak bylo!!

Jak ja z taką kurwa wytrzymam. Podejrzewam, a w zasadzie to jest pewne, ze Olka S. (mieszkalam z nia na 1 roku studiow w akademiku - lepiej zapomniec!!), ktora zauwazyla, ze mam ed, powiedziala jej o tym. Dlaczego mialaby tego nie zrobic, skoro slynie z tego, ze z wieloma wykladowcami spotyka sie prywatnie.. Wiele osob odwrocilo sie od niej, za kare chodzi sama, bo wydalo sie, ze nas obgadywala.. Zachowala sie, jak najwieksza swinia, ale dla mnie JEST świnią!

Mysle, ze nie warto wcale zastanawiac sie, czy cos tej cipie powiedziala, ale ile powiedziala.. Nawet jesli - nie rozumiem, jak ktos kto leczy chorych, chce tak bardzo pokazac mi, ze sie na te studia nie nadaje. Zrozumialam!! Nie rozumiem tylko, skad ta niechec i ignorancja?

Mimo tego faktu, dalej zrobie wszystko, by jakos przetrwac. Mam antywzor, a od niego tez sie moge czegos uczyc... Przynajmniej wiem na pewno, jaką byc nie chce, a to juz cos :-)

Poza tym, postaram sie traktowac ją neutralnie, jak wszystkich. W ten sposob swiat bedzie bardziej przyjazny.. Kiedys tak potrafilam, gdy bylam dzieckiem, odbierac wszystko pozytywnie. Aktualnie daze do tego, by pamietajac o negatywach, cieszyc sie z drobnostek.. Nie warto kogos nie lubic, bo to zawsze trafia w nas samych. Szkoda mojej energii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz