czwartek, 26 listopada 2009

Outsiderka

Chwilka rozmowy z Karoliną diametralnie odmienila mój wczorajszy punkt widzenia. Zniknely tamte obrazy. Nie widze, juz tych paskudnych mord. Jak to mozliwe, ze taka pierdola posiadła moc nie-pierdoły? Powinnam chyba powiedziec, ze mam teraz odmieniony nie punkt widzenia, ale czucia! Punkt czucia, ktorego przeznaczylam na nowy punkt odcięcia.. Odcięcia, bo odcinam się od tamtego..

Dawno nie gadalam z nikim, kto przezywalby swiat tak dziwacznie, jak ja. Za mocno. Przez to zbyt duzo uzbieralo sie we mnie mysli. Niepotrzebnych mysli, takich doslownie śmieci, bo konstruktywnych potrzebuje.. Wiem, ze sa ludzie i ludziska oraz nie-ludzie. Znam chocby Monę, Daisy, Julkę i wiele innych osób. Wspolnie nalezymy do tej samej kategorii, choc dla mnie one sa wspaniale. Sa kims wiecej, niz kategorią... Szkoda, bo pamiec o nich, nawet ta niezawodna (juz nie moja), nie wystaaaaarczy...

Przesadzam i powinnam przestac, ale nie przestane. Nie chce. Musze doswiadczyc cudzej innosci, najlepiej bezposrednio. Tylko wtedy wlasna innosc przestanie byc dla mnie, az tak dziwaczna. Swiat jest w koncu pełen dziwaków. A dziwacy samotnicy, przewaznie siebie nie znają. Za to znają te samą samotnosc. Byc moze o sobie nawzajem jeszcze uslyszą, gdy z niej zrezygnują..

Niby posiadam mozliwosc, by porozumiec sie z kims, kogo tez dopadlo ed. Zazwyczaj sa to ludzie, ktorych bardzo łatwo urazic. Zupelnie jak mnie... Dzis po tej rozmowie z Karoliną, poczulam sie odsunieta nawet od "swiatka ed". Mialam wrazenie, ze ta "społeczność" zachowKursywauje sie i tak duzo bardziej normalnie, niz ja.. To glupie, bo nie ma czegos takiego, jak społecznosc. Sa za to baaardzo różni ludzie... A ja? Nie moge zyc blisko zdrowych, ani blisko chorych, ktorzy badz nie sa tak mocno zaburzeni, jak ja. Badz sa zaburzeni za bardzo i nie idzie sie z nimi, juz dogadac.. Troche tak, jakby odsunieto mnie od wszystkich.. A chce jedynie znaleźć się blisko tych osob, ktore mnie rozumieją... Zrozumienie, to mój warunek, chyba jedyny.. Warunek komfortu w obcowaniu z drugą osobą. Jesli mam w niej zobaczyć człowieka, bez zrozumienia nie potrafie..

Chyba dlatego nie ma nic dziwnego w tym, ze czuje sie wyalienowana. Kontakt przez net z edowiczkami, co to wlasciwie jest? Poza tym ograniczylam go do minimum, czego nie zaluje, ale nie skacze tez z radosci... Natomiast kontakt z ludzmi rzekomo zdrowymi, choc tak częęęsty, okazuje sie wcale nim nie byc. Rozmawiamy o rzeczach prowizorycznych. A tymczasem kazdy czlowiek ma potrzebe, by mowic o tym, co aktualne.. Niewazne, czy aktualnymi sa wspolczesne wydarzenia, uczucia, mysli, czy opinie, byle mialy one odniesienia do "tu i teraz". Aktualne moga stac sie nawet bardzo odlegle wspomnienia. Jesli tylko nie potrafimy sie od nich uwolnic, tak wlasnie jest. One tu są, a my z nimi... Ja przewaznie mam tak, ze inni ludzie są "tu i teraz", ale ich "tu i teraz", jest tylko moim "tam i wtedy".

Dobrze, ze chociaz przeszly moje "nastroje i humory". Zostało miejsce na czystą myśl. To zasluga Karoliny.. Zobaczylam, jak cholernie zachowuje sie dziecinnie.. Caly swiat mi przeszkadza, a ja oskarzam ten swiat o przekaz: ty mi przeszkadzasz, zniknij, odejdz, pojdz sobie stad, natychmiast wypierdalaj!

Teraz, gdy nic mi nie przeszkadza, nie odbieram tego przekazu. Jednak warto zapisac ten wniosek. Jakze krotkotrwaly, ale wniosek. Zapomne o nim jutro popoludniu, albo jeszcze dzis wieczorem.. Jednak w tej chwili on ma znaczenie, bo jest jeszcze aktualny.


Tylko zaraz, jaki to był wniosek?

heh

1 komentarz:

  1. Heeeeej wiem o czym mówisz, ale co poradzić... Kiedyś też się nad tym zastanawiałam, próbowałam coś zmienić, ale teraz już nie czuję takiej potrzeby... Doszłam do wniosku, że najleiej czuję się w swoim towarzystwie, cóż widać jestem typem samotnika...
    alice

    OdpowiedzUsuń