środa, 18 listopada 2009

Środowe święto.

Czekam tylko na swoją pore. Na godzine 23. Wtedy bede mogla zaczac napad. Jest mi bardzo ciezko. Czuje tę okropną śline w gębie. Ona oznacza, ze mam ochote, jak powiedzili ostatnio w jakims filmie: kochac sie z lodówką..

Niestety nie moge pozwolic sobie na to. Nie teraz.. Szkoda, ze nie jestem, jak niektore chore, walczace z tym.. Pewnie doszlam do dalszego etapu tej choroby. Teraz nie pozostaje nic innego, jak chorowac. Etap naiwnych staran i zludzen wyjscia z tego, gdy zechce, mam za sobą. Obecny etap: wezcie, co chcecie, dajcie mi tylko zrec, nie przedstawia sie bajkowo. Jednak wydostanie sie z niego, podobno mozliwe, tkwi poza moimi mozliwosciami. Zupelnie.. Nie dosiegam do nich ręką, noga, a tym bardziej wzrokiem, czy wyobrazeniem.

Najgorsze, ze ten potencjalny jeden napadzik dziennie, to i tak duzo. Dla niektorych duuuuzo za duuuuzo, zeby nie powiedziec dosadniej. Niestety nie dla mnie, bo czekam i doczekac sie nie moge! Kurwa! Chyba nigdy nie bede tak naprawde zrelaksowana w czasie terazniejszym.

Pora widac zrozumiec jedno. Normalne funkcjonowanie mam, sorrki miałam, szczescie miec, ale za sobą.. Mniej lub bardziej, jednak w porownaniu do obecnego stanu, ono bylo normalne. Dodajmy: na swój sposob, bo czasem nawet w takich wnioskach sie gubie. Ale chuj z nimi.. Mowie tak, jakby mnie one cos obchodzily. A jedyne, co mnie tak na serio obchodzi, to mój napad.

Smialam sie, gdy przeczytalam, gdzies w necie, wielce pojebany tekst. Ten tekst pochodzil od podobno jeszcze bardziej pojebanego dr. C... Stwierdzilam, ze nie ma, co wymieniac go z nazwiska. Nie jest warty tego. To po prostu wielki doktorek, ale chyba w swoich oczach. Takich ludzi omijam wielkim łukiem, a raczej staram sie nie wchodzic im w droge. Oni zazwyczaj sa na tyle bezczelni, ze sami wchodzą w naszą. Ten typ tak ma, mówiąc prosciej, co chyba wszyscy zrozumią.. Niewazne..

Rozjebalo mnie, jak napisal o jakiejs bulimiczce: Ona byla jedzeniem i jedzenie bylo nią.. Niech ten gosc schowa się lepiej z taką pierdolnietą, filozoficzną gadką. Proponuje wlozyc sobie w dupe te przenośnie i zatrzymac je tam. A nie wydalac na zewnatrz..

Czlowiek, to czlowiek. A glodna bulimiczka chce zrec. Wszystko ją drazni. Musi sie czegos doczepic. Zwlaszcza debilnych przenosni, ktore opisują jej pojebane zycie. Nawet, jesli mysli zupelnie tak samo. To tyle w skrocie :]

I tak wykoncze ten dzien. Co mam innego do roboty, jesli nie przetrwac? Strategie obralam dawno temu, a czy sie sprawdza. Roznie, ale jak widac, żyję.. Tak, wiec niemal zupelnie moge ów dzien zaliczyc do kolejnych. Kolejnych, jakos przezytych. Po prostu zazwyczaj mniej wazne, co mam przed sobą. Wazniejsze, co mam za sobą. Tylko to moze mi dac trochę świętego spokoju. W koncu przestaje mnie dotyczyc..

Teraz moge powiedziec: Byle do Świąt.. Wtedy da sie żrec ile wlezie, by potem zacząc nienawidzic tego.. Z pierwsza chwilą tych samych Swiat, krzykne z bólem: byle do ich końca. Taka, juz jest kolej rzeczy... Zyje wyczekujac konca zycia, ale nie jestem sama,hehe

A o Świętach pisze, bo niemal na kazdym kroku dostrzegam, jakies Mikołaje. Zazwyczaj sa to slodkie Mikołaje. Szkoda, ze takie drogie. Nie stac mnie na nie. Kieszeń i psychika są mocno nadszarpniete.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz