czwartek, 19 listopada 2009

Referat.


Musze isc na godzine 15 na ćwiczenia. Tym razem w zastepstwie Ksiedza, poprowadzi je Martunia. W ogole dziwnie to brzmi poprowadzi w jej wypadku, ale niech bedzie. Ja za jej prowadzeniem i tak nie podązam..
Wspaniale! Cholernie sie ciesze. Zwłaszcza ze mam referat o zespolach czolowych. Prawde powiedziawszy, nie zrobilam wczoraj nic, by sie do niego przygotowac. Za to wczesniej przeczytalam artykul, ktory zostawil nam Ksiac. Wypisalam tez najwazniejsze rzeczy do swego zeszytu. Taką, już mam manie. Wole cos nie raz slowo w slowo przepisac. A nie ciagle ustnie walkowac, co pozostawia mniejszy ślad, albo tego śladu wcale nie ma... Chyba mam pamiec wzrokowa. Ona tez genialna jakos nie jest, ale nie ma o czym mówić. Do tego dochodza problemy z koncentracją i pragnienie zarcia. Ten stan mozna tylko samemu doswiadczyc, badz probowac go sobie wyobrazic. Niestety, co jest powodem nie-zrozumienia wsrod "normalnych" - uzycie wyobrazni zazwyczaj kiepsko wychodzi. Czyli po prostu: nie wychodzi, ale niewazne.. Mam nadzieje, ze kiedys nastapi ten cudowny dzien. Dzien, w ktorym ludzie przestaną mówic o zrozumienie w oparciu o powyzsze. Mylą jedno z drugim, co bywa wkurwiające, zwlaszcza jak ma sie same zle dni ;)

Czasu mam coraz mniej. Znow trzeba sie spieszyc. Nie chce wpasc na te cwiczenia zdyszana. Zabawne, ale gdy czasu jest za wiele, wtedy zawsze sie spozniam. Natomiast, gdy tego czasu, na moje oko pozostaje zbyt mało, dostaje napędu. Niesamowitego napędu i wówczas jestem duzo za wczesnie,heh.. Biorac pod uwage moj dzisiejszy pospiech, mozna przypuszczac, ze tak wlasnie bedzie - wystartuje, jak torpeda. Moze nikogo po drodze nie przestrasze, ani od siebie nie odstrasze? Wiem, ze nie mam zamiaru czekac na Martunie.. Oby nie przedluzyla zajec, bo siedziec w szkole do 18, wcale mi sie nie usmiecha. Z Ksiedzem moglabym, bo jego lubie. Poza tym nie nudzi tak, jak ona.. Za to zawsze wtraci, jakies ciekawe historyjki. Przynajmniej, jak do tej pory, choc mysle, ze sie nie zmieni. Pewnie on po prostu taki, juz jest. Tak samo Marta, jest jaka jest..

Ksiac zachowuje sie bardziej ludzko w moich oczach. Zdecydowanie bardziej, niz ta druga Pani. Zastanawialam sie kiedys nad jedną rzeczą. Mianowicie, czy terapeuci mają, jakąs taką cholerną manie, by utrzymywac kamienną twarz? Wielu takich spotkalam. Ich gęby sa, jakby zastygniete. Okropne sprawia to wrazenie, przynajmniej na mnie.. Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki, takie jak chocby Ksiąc, ale raczej rzadko. Pewnie ucza ich nie okazywania emocji na kursach, ktore odbywają. Klocilabym sie, czy to ma taki pozytywny efekt, ale kto by mnie wysluchal. Co taka moze miec od powiedzenia? Jasne. Zastygajcie sobie, najlepiej calym cialem, jak figury woskowe. Nie ruszajcie sie z miejsca, do ktorego jestescie przytwierdzeni.. Niech pacjentow zmienia sam wasz widok, bardzo "pouczający".

To chyba tyle z dzisiejszego referatu, ale na tym blogu. Co powiedziec mialam, nie powiedzialam, choc chcialam. Nie zdarzylam, ale przynajmniej troche sie wygadalam - samej sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz