piątek, 27 listopada 2009

Wafelki

Małe odstepstwo od planu. Tym razem pisze na swoim blogu tuz przed napadem. Niedlugo moja pora. Powinnam czuc ulge, jednak jestem bardzo senna. Nic dziwnego, w koncu ostatnio sie nie wysypiam. Z trudem wstaje do szkoly na godzine 12. Tymczasem w tym tygodniu mialam duzo zajec o 10 i nie raz wracalam przed 18. Ciezko bylo, ale optymistycznym krokiem moge rozpoczac weekend. Krok pierwszy to podniesienie tyłka, a krok nastepny wyjecie chleba z mojej skrytki. Mam pyszne wafelki. Dawno nie jadlam nic slodkiego. Unikam tego. Tym razem kupilam biedronkową pake wafli, bo dodali sporo gratis. Poza tym nie byla ona taka droga, kosztowala okolo 5 zeta.

Rzadko palaszuje slodycze, bo po pierwsze szybko sie wchlaniają, a ja i tak znow staje sie chomikiem. Na dodatek, czyli po drugie, najczesciej sa po prostu drogie. Nie mowie, juz nawet o tych najlepszych slodyczach. Takich typu oryginalne Ptasie Mleczko od Wedla, ktore z pewnoscia jest lepsze od podróbek. Mam na mysli zwykle batoniki, chocby taki podobny do Princessy (w czekoladzie, albo bez), jaki dzis widzialam w sklepie. On kosztuje okolo 1 zł. Ile musialabym nakupic tych batonikow, zeby sie nimi najesc? Z 50? Czyli zaplacilabym 50 zeta, tak? A ile wydalabym na pozostale rzeczy? Przeciez napad trzeba sobie urozmaicic!! Chociaz napad, skoro zycia sie nie umie,heh

Na szczescie chlebem mozna sie tez szybko napchac i stosunkowo prosto sie go zwala. A ile chleb kosztuje, nie trzeba dlugo liczyc.. Jednak swoj napad zaczynam nie od niego, ale od jablek. Tzn. pewnie nie zawsze tak postepuje, bo z bulimią tez sie nie urodzilam. Robie tak po prostu od kilku miesiecy, ciezko powiedziec, niezbyt dlugo, jak na calą kariere..

Wracajac, jednak do inicjacji wchłaniania tego, co najlepsze. Zjadalam najpierw 7 jabluszek, a ostatnio wystarczaja mi 3 duze plus kefir.. Potem siegam po coraz bardziej kaloryczne rzeczy. Chodzi o to, ze kolejnosc jest wazna. W koncu wiadomo, ze cos z tego, co sie zje - ulegnie strawieniu.. Schudlam dzieki temu postepowaniu, ale gacie spowrotem staja sie mniej obwisle. A bylo tak dobrze, wisialy na mnie.. Nie chce, by ktokolwiek potraktowal to, co pisze, jako instrukcje zwalania. Zreszta nie sama kolejnosc jedzenia sprawia, ze sie chudnie. Niektorzy po prostu potrafia rzygac, co stanowi ich porazke zyciowa. Czesto ona przesądza, ze czuja sie przegrani i przez to naprawde przegrywaja. Ci, ktorym zwalanie nie wychodzi, moga przynajmniej w pore zaniechać dalszych prób.. Pozostaje wowczas puste miejsce. Nalezy je czyms wypelnic, probujac czegos jeszcze..

Nie wytrzymam!! Musze, juz szykowac ten napad.. Nie moge przez to napisac wiecej, choc o dziwo, wlasnie w tej chwili odzyskalam poczucie swej weny. Sennosc nagle tez mi zupelnie mineła... Jak widac jedzenie wiele zmienia..

Żarcie wiele zmienia, owszem, ale nie wszystko i nie najwazniejsze!
A jesli dotyka najwazniejszego, to wlasnie przyklad złego dotyku - ktory boli przez cale zycie!!
Pogrubienie

Powiem jeszcze tylko tyle, ze przesadzam ostatnio. Tyje. Nadwaga mi nie grozi, ale co z tego? Chodzi o poczucie czegos, czego nie chce okreslac. Ci, co wiedziec powinni, wiedza o czym mowa. A wszystko przez to, ze w nocy potrafie wypic karton mleka 1,5% i w ogole tego nie zwalam. Nawet o tym nie mysle, bo tak mi sie chce pic. Oczywiscie nie wypijam tego naraz, choc spokojnie moglabym za jednym posiedzeniem. Jednak musialoby to byc wylacznie posiedzenie napadowe - inaczej zrobiloby mi sie niedobrze automatycznie - z powodu wyrzutow sumienia. Poza tym moj żoładek nie ma dna. Jednak komunikuje psychice znaczne przejedzenie, gdy zjem subiektywnie za duzo - co obiektywnie wyglada inaczej.. Dla niego to, juz sygnal, by zaalarmowac pozostale podsystemy i glowny system w mozgu. Wowczas robie sie bardzo glodna, czyli uruchiam obiektywnie niezmierzone mozliwosci.. Dla miary tego talentu brakuje skali!!!

Czas na wafelki, choc sa na końcu dlugiej kolejki - tak dlugiej, jak moj przewod pokarmowy :] Nic dziwnego, skoro wlasnie o nim mowa,hehe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz