piątek, 18 września 2009

52 post - i - trochę wspomnień!

Dzis w powodu braku laku i w ogole wyjatkowego braku konstruktywnych mysli, wysiliłam sie na wspanialy temat. Na wszystko sie wysilam. To powoli staje sie nudne. Mam wrazenie, ze nie tylko dla mnie. Poza tym doskwiera mi fakt, ze nawet tutaj przestaje (a czy zaczelam?) byc do konca szczera. Jakby boje sie czegos, albo kogos, a moze wszystkiego, co mogloby mnie ocenic, a potem skazac? Skazana i tak jestem, a moze nie? Moze, gdybym byla naprawde, latwiej moglabym zaczac "jebac wszystko". Gdy nie ma sie nic do stracenia, prościej włączyc ryzyko. Ono jest wowczas, jak taki jedyny sprawny przycisk, bo zycie w koncu to gra, nie? Tak mowią, ja nie wiem, co to jest..

Musze chyba naprawde byc bardziej szczera, bo jesli wroce po latach w to miejsce, co spotkam? Po raz kolejny zaklamanie? Znowu udawanie? Siebie nie oszukam.. Czasem moglam, ale gdy wychodzilam z tego cienia, uswiadamialam sobie, co zrobic chcialam i co nie wyszlo.. Bez sensu..

Wszystko jest takie niejasne.. Miewam rownie pojebane sny, jak "dni".. Nigdy nie przywiazywalam do nich wagi, bo po co? Najzabawniejsze, ze w ogole je pamietam. Zreszta to chyba dobrze, bo gdy sie ich nie ma (badz nie pamieta od DLUGIEGOEGOEGOEGO CZASU!), swiadczy to o tym, jak bardzo zubozalo nasze zycie, emocjonalne zycie.. Przynajmniej, niby, jakies mam, a raczej nie "niby", a "jednak", heh ;)

W radiu, wlasciwie na kompie, gra jakas durna piosenka. W dodatku polska. To Bajm "Plama na ścianie". Kiedys w Rozmowach w toku, jakas kobieta wypowiadala sie, ze chciala sie zabic, ale ta song ją powstrzymala.. Kurcze, Beata Kozidrak, ktora tam zaproszono, musiala sie poczuc naprawde "zajebiscie".. Jak ktos nie rozumie tego slowa, niech sobie wyobrazi to, co wyobrazic sie nie da, jak wyglada spelnienie.. Uratowac kogos, to wspaniale, a muzyka jest naprawde balsamem dla duszy. Zaluje, ze ja nigdy nie mialam talentu w tej dzialce, bo to najlepsze, co moze czlowieka spotkac.. Wiem za to, jak to jest poczuc dreszcz, gdy slyszysz czyjs niebianski glos. Wtedy masz wrazenie, ze Anioły naprawde maja głos! Masz mysl, ze pare drewnianych, czy drucianych pudeł zawiera w sobie magie, albo jest, jak różdźka zdolna tą magią Cie otoczyc.. Trudno o tym pisac, gdy tego sie nie czuje.. Aktualnie jestem za bardzo emocjonalnie "wylaczona", tak znowu, wiec muzyka raczej mnie nie wzrusza.. Bardziej musze sie wysilic i uzyc zawodnej pamieci, by przypomniec sobie, jak to jest.. Napisalam "zawodnej", bo jak widac, kiepsko mi to idzie..

Kurcze, tak pomyslalam, ze gdybym mogla miec taki zawod, ktory sprawialby mi przyjemnnosc i bylby dobrze platny, moglabym zapomniec o ed.. To znaczy, zapomniec pewnie nie zapomina sie, gdy sie zdrowieje naprawde. Uciekamy wtedy, gdy musimy, bo cos rosnie w sile, zamiast nas.. Mysle, ze moglabym po prostu przestac robic to, co robie.. Niestety, gdy "doroslam", zrozumialam, ze nic nie jest takie, jak powinno byc.. Niegdys tworzylam w glowie scenariusz swojego zycia, doroslego zycia, a wczesniej jeszcze bliskiej przyszlosci - czyli siebie, jako nastolatki, nic ciekawegooo ;]

Pewnie kazdy tak robil, marzyl.. Niektorym te marzenia sie spelniaja, ale dzis sklonna sadzic jestem, ze tylko nielicznym. Ci, ktorzy tych marzen nie realizuja, a nie choruja, moze godza sie z tym lepiej? Moze urzeczywistniaja to, co moga? Moze tych marzen nie traca, a to rowne jest zludzeniu, ze wciaz "wszystko sie moze zdarzyc"? Ja te zludzenia utracilam, znaczy sie marzenia.. Nie chce mi sie marzyc, bo po co? Cieszy mnie tylko to, co moge miec naprawde i to NATYCHMIAST. Nie moge czekac wiecej, bo juz tyle czekalam, ze zabito moja cierpliwosc..

Marzenia sa dla glupkow.. Szczesliwych glupkow..

Smutno mi sie zrobilo calkiem niedawno, gdy wlasnie bylam w Kraku u ciotki, z powodu stanu, w jakim ona jest.. Kobieta - siostra mojej babki, ma juz ponad 80 lat, wiec co sie dziwic? W tym wieku wszystkie organy nie dzialają tak, jak kiedys.. Ciesze sie, ze nie musze z tą ciotka przebywac wiecej, niz te godzinę, ktorą mam za sobą.. Przynajmniej tak, jak wspomnienie marzen, tak tez wspomnienie jej energicznej i zdrowej, łatwiej bedzie odtworzyc.. Bo mam, wciaz to wspomnienie! Gorzej by bylo, gdybym musiala z nia mieszkac. To by zabijalo we mnie wszystko, takze przeszlosc, tę dobra, ktorej nie mogę utracic, bo wtedy strace wszystko! Na milosc Boską, nie moge, musze cos miec.. Musze tego bronic, bo czas jest okrutny. On sie o mnie nie troszczy, jak o nikogo. On ma, gdzies, ze zmienia piekno w brzydote, ze jest okrutny, choc kiedys przyzwyczail ludzi do dawania radosci.. Trudno sie odzwyczaic od tego.. No mnie, moze jest łatwiej, bo przeciez od zawsze zyje w jakims takim poczuciu, ja wiem, straty? Tylko czego? Nie pytaj..

Gorzej mają inni.. Ta ciocia, gdy byla mlodsza, mowila, ze nigdy nie chce byc zalezna od swojej corki, a teraz? Ta corka mieszka razem z nia pod jednym dachem, bo ciocia sama nie da rady.. To smutne, bo ma nawet pieluche.. Moja babka podobno pojechala ją odwiedzic, by sie pocieszyc, gdyz ciotka, przeciwnie do niej, zawsze byla wielka optymistką! Tymczasem, babka wrocila bardzo zdolowana, wiem o tym, bo powiedziala mi o tym sasiadka Pani Hela.. Nie musiala tego mowic, bo ja poczulam chyba podobnie, jak moja babka, ze to juz czas.. Nie tylko czas, by sie pozegnac z dawną ciocią, ale takze z dawną sobą.. Ona umiera i ja tez.. Jej jest tak przykro, bo nie moze wychodzic z domu, a zawsze tak lubila "latać po domach" -to sa cioci slowa.. Ciociu, tak mi przykro. Ciesze sie, ze chociaz to, co przezylas, bylo piekne, ze bylas szczesliwa i ze nadal widzisz szczescie obok siebie.. Nie Ty jedna jestes przywiazana do lozka, bo i ja nigdzie z domu nie wychodze. Uzalam sie nad soba? Nie, spoko, to normalne juz.. Po prostu nie wiek decyduje o tym, co mozemy zrobic, ani jak wygladamy.. Ty jestes, wciaz piekna, smieja Ci sie oczy, gdy patrzysz na ludzi, na swojego wnuka.. Zazdroszcze Ci tego i chcialabym odejsc razem z Toba. Mnie jest coraz mniej, Ty MASZ sile, ktora sprawia, ze zawsze bedzie Ciebie tylko wiecej..

Dalas mi obraz kogos, z mojej rodziny, a to takie niespotykane, kogos kto potrafi sie cieszyc z zycia. Kogos, kto lubi odwiedzac znajomych. Kogos, kogo nie obchodzi,ze "wtryni sie" na obiad, jako "nieproszony" gosc. Kogos, kto potrafi zapomniec o przyziemnych problemach, cudzych wadach. Kogos, kto znosi lenistwo i niedoskonalosc obok siebie, a na pierwszy plan wysuwa to, co nie jest do konca zle.. Jak to sie stalo, ze tak bardzo roznilas sie od swojej siostry? Ciociu, ja wierze, ze to przez to, ze Wasze dziecinstwo bylo tak rozne. Ty zostalas wychowana w obcym domu, u jakiejs tam kobiety, jako jej pomoc. To byly trudne czasy, straszna bieda, okres wojny, gdy bez butow, wiecznie glodnym, chodzilo sie i paslo krowy.. Jesli sie te krowy mialo! Moja babcia zostala w domu rodzinnym, z macocha. Ta przeprosila ja za krzywdy wyrzadzone przez cale zycie, gdy umierala.. Moja babcia, chyba nie umie i nie umiala przyjac tych przeprosin, wybaczyc jej, bo twierdzi, ze nie ma czego. Moze trudno jej przyznac, ze to ją zawsze bolało i dlatego nie ma, czego wybaczyc?

Ja natomiast jestem sama z tymi wspomnieniami. Nikt nie wie, ile one dla mnie znacza, i ze czasem zatrzymuje sie, pochylam nad nimi, jak nad jedynymi śladami "ludzkosci"... TAK DOBRZE, takie cos miec!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz