wtorek, 15 września 2009

Wkurwiona!!

Nie powinnam byc, ale jestem.. Z tego jebanego kursu mam jebane 2,5. Kurwa mac!! Jeszcze nie mialam takiej zlej oceny.. No ja pierdole!!! Zapaliłam, jebłam tussi, ale i tak jest chujowo. Mialam takie dobre oceny 5 i 6, a tu takie gówno wszystko zepsuło. Wiadomo klamałam siebie i wszystkich, gdy mowilam, ze chce to tylko zdac.. Owszem chcialam, ale nie na taką ocene.. Jak to teraz wyglada? Okropnie.. Nienawidze trójcyn marnych, a co dopiero dopów.. A wszystko przez te jebane obecnosci, za ktore nie mialam punktow. Moja wina, ze chorowalam? Przeciez dalam babce usprawiedliwienie, wiec mogla łaskawie wziąźć je pod uwage! Ale, gdziezby. Dla mnie nie mozna byc za dobrą, jasneeeeee.. Trudno, w nowym semestrze postaram sie miec znowu same najlepsze oceny, juz bez takich wpadek.. Mimo wszystko chce mi sie ryczec, choc chyba nawet nie jestem w stanie z tej wscieklosci.. Wiem, wiem... Beznadziejnie sie zachowuje, ale zalezalo mi na tym. Nic nie mam w zyciu, dlaczego nie moge miec chociaz tego? Przeciez mnie zalezy bardziej, niz innym i wiem, ze bardziej sie staram!! Oni chleją, a ja jestem abstynentka w ciagu roku.. Na chuj to wszystko. Niby oceny szczescia nie dadza, skoro mi ze sobą nie jest dobrze. Nie raz czulam sie jeszcze gorzej, gdy na koniec dostalam szóstke. Mialam, jakby takie przekonanie, ze to wszystko i tak idzie na nic, bo jestem przegrana.. Tylko CO Z TEGO?? Nie chce takich ocen, wtedy CZUJE SIE JESZCZE GOOOOOORZEJ.. Powtarzam sie, kurwa, ale naprawde jestem wsciekla.. Dziekuje kurwa za wszystko, sobie i wszystkim.. Mam tego dosyc. Ja sie nerwowo wykoncze. Nawet nie chce mi sie tego dnia opisywac, bo o czym tu pisac? Dalej wegetuje.. Magda, moja kolezanka ze studiow, odpisala na mojego maila.. Obiecywalam jej, ze bede pisac czesciej, ale to wielki wysilek odgrywac przed nią szczesliwa. Przy niej czuje sie jeszcze gorsza, choc teraz w zasadzie chyba przy kazdym tak sie czuje.. Dzis, jak szlam do rynku po masc na te moje strupy i przy okazji Tussi (przeciez nie codzien bywam w aptece, trzeba bylo skorzystac), mialam ochote zapasc sie pod Ziemie. Jedyne, co mnie tu trzyma, to grawitacja.. Boje sie tego wszystkiego, co przyniesie nowy dzien. Tak cholernie sie boje, ale nikt tego nie rozumie. Nie mam z kim o tym pogadac. Zdrowi ludzie maja tego dosyc.. Tak powiedziala Ewelina, inna moja kolezanka, tez ze studiow. Troche jej nie wierze, bo wiem, ze potrafi byc bardzo chamska, gdy jest zla. Niby ją lubie, ale wrazliwoscią to ona nie grzeszy. Gdy jej powiedzialam, ze zastanowilaby sie, co do ludzi gada, bo sa wrazliwsi od niej, obrazila sie.. Myslalam, ze juz nigdy sie do mnie nie odezwie. Bylam wsciekla i cholernie dumna, ale niedlugo.. Potem sie ponizylam i zadzwonilam do niej pierwsza, choc chwile wczesniej zaklinalam sie na Niebo, ze nigdy tego nie uczynie.. Zachowuje sie, jak nieporadne dziecko, wole mowic ciele, ktore musi miec kogos kolo siebie, kto go poprowadzi. Gdy takiej osoby nie ma, zaraz panikuje. Naprawde jestem cholernie bezradna.. Nie umiem podejmowac decyzji, jesli ktos mi nie doradzi, nie powie, czy robie dobrze, czy zle.. Niestety nikt nie chce mi doradzac, sama popelniam swoje bledy i nie mam na kogo zwalic, gdy cos mi nie wyjdzie.. Ilez mozna obwiniac niewinna matke? Nie chcialam jej zawiesc, nie chcialam nikogo zawiesc, a tym bardziej siebie. Przepraszam. Staralam sie. Nie umialam byc taka, jak chcialam, a tak niewiele chcialam. Wszystko mnie przerasta. Boje sie mijac ludzi. MAM WRAZENIE, ZE WSZYSCY SIE ZE MNIE ŚMIEJĄ, ze szydzą, bo jestem tak paskudna..

Czasem, gdy mijam ładne dziewczyny chce mi sie ryczec, bo ja tkwie w tym cielsku, jak w wiezieniu. Nie chodzi tu o wage, ale o wszystko. Naprawde o wszystko. Gdybym mogla zrobic sobie operacje plastyczna, mialabym co zmienic, ale o tym moge pomarzyc.. Niby kazdy sie zestarzeje, niby wyglad to zawsze drugorzedna sprawa, ale ludzie tylko na to patrza. To nie moja projekcja. Ja zawsze poswiecalam tyle samo uwagi chudym i pieknym, jak i grubym i brzydkim. Siegalam ponadto, co na powierzchni, jesli tylko wyczuwalam, ze ktos tam gleboko skrywa najwieksze piekno.. Co z tego, jesli i ja takowe mam.. Mozliwe, ze mam, ale nikt tego nie dostrzeze. Zawsze musze sie starac, by jakos wygladac, jak ten czlowiek, nim pokaze sie publicznie.. Trzeba sie uczesac przed wyjsciem z domu, posmarowac gebe kremem i zakryc fluidem szarosc, ktora dopadla nawet moja skóre.. Przebija sie przez nią kazda zyla i wszystko, co mnie spotyka. Jestem taka bezbarwna, jak ta moja skora.. Jezuuuu!! A wszystko dzis naprawde przez te jebana ocene. Musze o tym zapomniec, nie ma, co ruminowac, bo chuja to da.. Dlaczego musze taka byc? Dlaczego wlasnie ja przyszlam taka na ten swiat?? Czemu nie INNA? Niewazne, jak bardzo INNA, bo kazda innosc bylaby lepsza!! Wokol nie brakuje dziewczyn tak brzydkich, jak ja, ale zadowolonych z siebie. Ja tak nie umiem i nie chce nawet, NIE CHCE!!! Nie chce sie oszukiwac, wkladac w swoja glowe zludzenie piekna, ktorego nigdy nie mialam.. Jeszcze, jako dziecko bylo niezle.. Jak moglam tak cholernie zbrzydnac? Jak moglam stac sie tym, kim wlasnie jestem?? Rzekomo, juz w dziecinstwie mialam predyspozycje do zalaman.. No tak, wcale mnie to nie dziwi. Zawsze bylam nadwrazliwa. Zawsze.. Tyle, ze wczesniej jeszcze posiadalam dobry stosunek do ludzi, znaczy sie zyczliwy. Jednak wszyscy mnie zawiedli. W podstawowce tez nie bylo super. Moze teraz patrze na przeszlosc przez pryzmat tego, jak czuje sie teraz. Mozliwe, bo wtedy bylam szczesliwa. Albo bywalam, ale to nie jest bez znaczenia... Teraz nie bywam, a moze nie potrafie sie cieszyc, choc szczescie jest tak blisko? To rzecz subiektywna, tak bardzo.. Gdy zapomnialam o sobie chcialam, chociaz zrobic cos dobrego dla innych, by po sobie pozostawic cos.. Nie dla wszystkich, nie dla zlych, ktorzy na to nie zasluguja. Oni i tak radza sobie beze mnie dostatecznie dobrze. Oni mnie nie potrzebuja, bo sa silniejsi, niz ja. Widac ja ich potrzebuje, choc tego nie czuje. Moze nie chce sie do tego przyznac, nie wiem.. Wiem tylko, ze potrzebuje troche wiecej slonca, wiecej pozytywow, ktore moglabym poczuc! Tak trudno o to.. Ciagle mowie TRUDNO, pamietajac, ze przegrywa ten, kto pozwoli sobie na bezsilnosc.. Nie moge sobie na nia pozwalac, ale pozwalam.. Tu w domu, w Zagnidowie, jest tak chujowo.. Matka ma do mnie pretensje, do ktorych na dodatek ma pelne prawo. Lepiej bylo, gdy jako dziecko, wyrzywala sie na mnie bezzasadnie.. Kiedys wyrzucila mnie z domu, bo zgubilam kurtke. Bylam wtedy u kolezanki kolo blokow na lawce. Pamietam ten czas, choc tamto zdarzenie mialo miejsce dawno dawno temu, bo w podstawowce. Sa jednak historie, ktorych sie nie zapomina, zwlaszcza, gdy my jestesmy ich glownymi bohaterami.. Te kurtke mozliwe, ze zgubilam na lawce, a potem ktos ją znalazl i wzial sobie, bo byla ładna i nowa.. Nie zrobilam tego specjalnie, wiadomo. Matka, gdy sie dowiedziala, ze wrocilam bez kurtkli, wpadla w szal.. Powiedziala, ze mam wypierdalac z domu.. Moze nie klela, ale to nie istotne, sam fakt, ze nie chciala mnie wiecej widziec byl NAJBARDZIEJ wymowny. Byloby jej bardzo przykro, gdyby to teraz przeczytala.. Od tamtego momentu tak strasznie sie zmienila. Przeszla przeobrazenie.. Zreszta wczesniej tez nie byla zla matka, choc wtedy postapila bardzo zle. Mysle, ze kazdy rodzic popelnia bledy, bo w te role bledy sa niejako wpisane.. Sama nie bylabym lepsza matka. Zreszta tego nigdy nie sprawdze, jaka bym byla, bo nie chce miec dzieci. Wcale ich nie lubie. Denerwuja mnie. No chyba, ze jakiegos bachora poznam indywidualnie, wtedy moge go nawet polubic, ale to INDYWIDUALNA sprawa.. Dzieci, jako populacje, po prostu nie trawie.. Natomiast ogolnie ludzi, jako ludzi, juz nie.. Wiele osob z ed tak ma, wiec powinno mnie zrozumiec, choc to nie jest zwiazane z ta choroba, chyba. Sama jestem dzieckiem, wiec zazdroszcze tym zasranym gowniarzom, bo ja jestem doroslą niedoroslą..

Ale o tej niedoroslej dowiaduja sie nieliczni, gdy licza na mnie, a ja ich zawodze.. Nie moge sie odnaleźć nigdzie. Nie mam sily, zeby isc do pracy.. Wiem, ze bede tam myslec tylko o zarciu i marzyc o tej chwili, gdy wroce do domu. Chyba tak bedzie wygladac moja przyszlosc. To okropne. Wlasnie dlatego zrezygnowalam ze specjalizacji klinicznej. Daisy ma racje, bylabym bardzo nieautentyczna. Zreszta powod tego nie łaczy sie z tą autentycznoscią. Mnie, juz jebie prawda i klamstwo, bo oba sa cholernie relatywne.. Niemal kady nosi w sobie klamstwo i nie ma ludzi bez winy!! Powod tego jest bardziej egoistyczny!! Za baaaaardzo zal mi ludzi chorych!! Chorych psychicznie, ktorzy cierpią, a ja nie moge zrobic nic, aby im pomoc.. Czy to wynika z tego, ze widze w nich siebie? Nie wiem na ile tak, a na ile nie, ale po prostu mam dosc cudzego i wlasnego cierpienia.. Potrzebuje jednak kontaktu ze swiatem zdrowym, z normalnymi osobami, ktore kochaja sie smiac z glupot.. Lepsza bedzie zatem ta specjalizacji w zarzadzaniu, chociaz cholernie nudna. Przynajmniej sto razy lepiej platna, a na kase w dzisiejszych czasach tez trzeba liczyc.. Szkoda kurwa, zawsze musze rezygnowac z tego, co mnie bardziej interesuje.. Szkoda, ale bez szkod nigdy nie da sie obejsc. To, juz prawidlowosc, ale tym razem nie bede zalowala.. Przynajmniej, jak dobrze pojdzie, nie bede klepac biedy. Bede miec kase na wszystko i moze za wlasna forse zrobie sobie w przyszlosci, jakas plastic hirurgię,heh... Kto wie, kto wie!! Najgorsze, ze tak, czy siak te praktyke w zarzadzaniu bede miec za darmo, jako druga specjalizacje za dobra srednia.. A moze najlepsze?? Ta kurwa, zajebista z ta ostatnia ocena, z pewnoscią!!! Sęk w tym, ze druga specjalizacje musze wybrac obowiazkowo, a u mnie nie ma zbyt wielkiego wyboru. Dzieci nie znosze, wiec wychowawcza od poczatku odpada. Dla mnie to zadna specjalizacja. Zamiast ja robic, juz lepiej chyba isc na pedagogike. Trzeba byc frajerem, zeby takie cos wybrac.. Pozostaje wlasciwie wylacznie ta kliniczna.. Dobrze, ze po niej mozna pracowac wszedzie, choc i tak postawilam OSTATECZNIE na te w zarzadzaniu.. Tę drugą traktuje, jakby jej nie bylo, bo jej wybor to nie wybór, robie to z przymusu..

Moze znajde, jakas robote w firmie, bo tam podobno potrzebuja psychologow, czyli z dala od psychicznych.. Chuj wie, jak to bedzie wygladac. Wazne, ze teraz wiem, ze skoro tak to sobie wyobrazam, moge dalej chorowac. Moge byc pierdolnieta, bo nie mam ambicji, by leczyc chorych, bedac bardziej chora.. Tak, teraz moge byc jebnieta.. Jak dobrze, kamien z serca. Moge reszte zycia przezygac,heheheh.. A sprawdzac testy i liczyc wyniki kazdy głąb potrafi, wiec i ja musze dac sobie rade. Psychologiem nie bede sie nazywac, tak jak czesto nie mam czelnosci, by nazywac siebie czlowiekiem.. Wlasnie w tej chwili nie mam! Ogolnie, nie powiem, ze czuje sie gorsza od tych pseudo profesorkow-terapeutow, bo nie tytul, nie dyplom i nie zadne pismo ma znaczenie.. Psychologiem jest kazdy, kto umie zrozumiec, kto chce wysluchac. Prywatnie, tak jak i Wy, moge nim byc, gdy tylko znajde troche sily, by dojrzec dalsza perspektywe. Sily, by wyjsc ponad to, czym jestem, albo nie jestem, by wyjsc PONAD SIEBIE. To jest konieczne, aby sie szczerze na kogos otworzyc, wiadomo.. Nie powinnam o tym wszystkim zbyt duzo teraz myslec, bo to pobudza moje glodne mysli. Z nimi nie mam szans, one mnie wchloną, pożra i nie strawią. Dalej bede gnic w Zagnidowie i dalej bede wkurwiona.. Co sie stalo, ze w ogole mialam czelnosc myslec o przyszlosci? To przez ten lek.. Glupia idiotko, tak z nim nie wygrasz! Tak bardzo chcialas sie z nim spotkac? W tym spotkaniu, tylko Ty i on, nie masz szans. Nie masz sie, gdzie ukryc, a gdzies powinnas. Zaraz poczujesz, to mocniej, zaraz bedziesz targac wlosy z glowy. I nikt Ci nie pomoze, bo dzis znowu jestes sama.. Matka w pracy. Bogdan wedruje ze swoimi urojeniami po ulicach, spotykajac wymarzone "szklane domy". Natomiast babka, jak to babka, oglada telewizor, albo i sciany, bo i to i tamto jest tak samo pasjonujące...

Ty ogladasz lęk.. Wycofaj sie szybko!!

Taką, jaka pozwalam pokazac sie tutaj, taką, jak czuje, znaja mnie nieliczni.. Czytasz tego posta i wiedz, wiesz o mnie wiecej, niz rodzona matka.. A nawet, jesli tymi slowami obrazam ją, te slowa i tak trafia w proznie.. W próżnie, i nigdzie indziej. Do niej na pewno nie dotra. Jednak tego nie chce.. Cierpialabym za nią. Mozliwe, ze ją nie doceniam. Mozliwe, ze siebie przeceniam. Mozliwe, ze mysle, ze mam wieksze zdolnosci aktorskie, niz mam naprawde. Z drugiej strony ona nigdy nie dala mi odczuc, ze zna mnie lepiej, niz jedynie spostrzega.. Przykro troche, ale nie bardzo. Bardziej przykra jest ta przyziemna ocena. Ocena, ktora bedzie miec najmniejsze znaczenie, gdy mnie, juz nie bedzie.. Czasem, jak trafialam w telewizji na zyciorys Marlin Monroe, albo Ksieznej Diany, pocieszalam sie, ze mialam podobne zycie do nich.. Takie wyjatkowe osoby, a tez psychicznie niedostosowane.

Tyle, ze o nich slyszal kazdy, a o mnie nikt..
Zabawne, pewnie to je jeszcze bardziej dobijało. Pewnie bylo tym, co najbardziej krzywdzilo. Tak zwana samotnosc w tlumie, ktorą ja widze inaczej.. Chyba tak, juz jest.

Czy tutaj, czy nie tutaj, z wianuszkiem fanów, czy na wianuszkach, ale krakowskich i samotnie, nieszczescie dalej to samo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz