poniedziałek, 21 września 2009

I tak nic nie jest ważne.

W sumie minęlo moje przejmowanie sie Eweliną. Nie bedzie jej ze mną, ale ma to tez swoje plusy. W koncu wkurwiala mnie czasami jej ciemnota i fakt, ze zupelnie ją nie rusza cudze cierpienie. Wiedziala, ze chcialam ze sobą skonczyc, bo bylam w takim stanie, glupia ja, ze jej o tym powiedzialam. Pamietam, jaką minę zrobila, jakby sie mnie brzydzila bardziej, niz mozna, bardziej niz ja siebie sie brzydze.. Nie spodobala mi sie ta reakcja, a takze nieuzasadnione pretensje w moją strone.. Czlowieka w takiej sytuacji, chocby nie wiem, jak bardzo smierdzial gównem i nie wiadomo w jak wielkim gównie byl - trzeba wesprzec, a nie obwiniac.. Ewelina bedzie z pewnoscia jeszcze bardziej "ZAJEBISTĄ" psycholog, niz ja, gdyby mogla nią byc, gdybym była...

Podobnie, innnym razem, gdy osmielilam sie ją skrytykowac, pokazala swe wewnetrzne OKROPNE dziecko. BARDZO BARDZO OKROPNE! Ta sytuacja miala to do siebie, a raczej chyba do mnie, ze bardzo ją zapamietalam.. Zmienila, juz NA ZAWSZE moje spojrzenie na Diablice. Pamietam, ze powiedzialam jej: Moglabys sie zastanowic, co do ludzi mowisz, bo niektorzy sa wrazliwsi niz Ty, i ich boli Twoje zachowanie.. Ta odeszla, cos tam pomruczala. Potem napisala mi bardzo chamskiego smsa, jakby z groźba, ze teraz to zobacze na co ją stac.. Powiedziala rowniez prosto w twarz, moją oczywiscie, ze wszyscy mają dosyc mojego narzekania. Znienawidzilam ją bardzo w tamtej chwili, gdyz na uczelni wlasnie ona uchodzila za kogos trudnego. Ja nauczylam sie ukrywac swoją zlosc i.... wady raczej tez. Ona tego nie potrafila.

Chamstwo skurwysynstwo, tak by to ujela jedna znajoma osoba... Moja znajoma osoba, ale nie chce ciągle pisac - JA, MÓJ, MOJE, MOJA, probuje tego uniknac. Na blogu to chyba, jednak niemozliwe ;)

Wracajac do Diablicy, doszlam do jednego wniosku. Mysle, ze gdybym byla naprawde jej przyjaciolką (gdybym sie za nią uwazala), to OZNACZALOBY cos wiecej, niż tylko chamstwo skurwysynstwo. Na szczescie nie oznacza. Amen.

Zreszta, nie podoba mi sie, ze niektorzy ludzie, niestety wiekszosc, jest tak PRZESADNIE wrazliwymi na krytyke. Tam, gdzie trzeba, jakos tej wrazliwosci nie uruchamiają w sobie.. Szkoda.. Zawsze staram sie robic to w konstruktywny sposob. Tzn. konstruktywnie kogos krytykowac, ale spotyka mnie niemal ta sama reakcja. Widze żałosną obrone za pomocą rąk i nóg, a takze ordynarnych slow - jakbym innych wżątkiem lała, albo zarazała trądem..

Mysle, ze wybralam sobie taką "kolezanke", bo po prostu mam do siebie stosunek, jaki mam, wiec ciagnie mnie do nieodpowiednich osob.. Owszem, ja tez swieta nie jestem i nie chce tak na tę Eweline najezdzac, ale wiem, ze zasluguje na kogos lepszego, niz ona.. Z drugiej strony wybredna nie jestem, a poszukiwanie idealu uwazam za dopuszczone jedynie, gdy samemu chce sie do niego - choc tyciutkę - upodobnic.. Ale przyjaciel ideal? Takie to dolujace! Przyjaciel jest od rozumienia i wspierania, a nie oślepiania swym blaskiem. I wszelkiego innego dobijania zmyslow tak, ze nie chce sie chciec - ani tych zmyslow miec :/

Z Edyta, tą ktora olalam (nie z mojej uczelni) skontaktowalam sie, bo wczoraj zadzwonila do mnie o 12 rano.. 12 to dla niektorych poludnie, dla mnie bardzo wczesny poranek, ale ok, niech bedzie to nazwane delikatnie - "rano".. Zdziwilam sie, ze wybaczyla mi tamto cholernie infantylne zachowanie. Nie byla zla. Nie byla obrazona. Nie miala do mnie nawet zadnych pretensji! Na dodatek nie chciala sluchac zadnych wyjasniec, bo stwierdzila, ze dzien jest zbyt piekny, zeby tym sie zajmowac.. Bardzo dobry z niej czlowiek. Dlatego tym razem nie odmowilam jej. Wybralysmy sie jej samochodem na przejazdzke..

Dobrze robi, ze potrafi jechac przed siebie, nie przejmujac sie iloscia spalanej benzyny. Zycie, jak w kanale, jako kanalia, jest a nie tylko bywa, duzo duzo drozsze. NIEWYPŁACALNE!! Lepiej wybierac takie przyjemnosci, ktore sa naprawde przyjemne i na które wszystkich stać..

Potem z jej chlopakiem wybralysmy sie do Kraka. Bylo, jak bylo, nie ma o czym mowic. Nie zaluje.. Wypilam troche alkoholu, ale to dopiero u Edyty w domu.. Zaraz po tym fakcie wrocilam do abstynencji..

Utwierdzila mnie w tym fakcie klotnia z matka i babka. Nie powinnam pic. Niby nie poklocilam sie z nimi bedac pijana, ale co z tego? Ta klotnia miala miejsce duzo pozniej, bo nastepnego dnia.. Niestety, kazdy dzien, kazda przyjemnosc niezasluzona, zle na mnie wplywa. Za bardzo sie rozhamowuje wtedy i wkurwiam na siebie.. Po prostu, to kolejna rzecz, ktorej nie moge splacic, a chce!!!!!!! Naprawde, sa minuty, gdy chce, choc po nich przychodza te, gdy jebie wszystko...... A potem znow, czuje powinnosc bycia lepszą i tak w kołko................

Zwyzywalam je. Do matki powiedzialam - zamknij sie Ty kurwo.. Nie moglam, juz jej sluchac. Wiem, ze zareagowalam okropnie, ale mialam powody, bo tez mnie wyzywala. Gadala, ze jestem nieudacznikiem, egoista.. Niemal codzienn to slysze, ale czara goryczy sie przelała, a raczej jej jadu. A może mojego? Moze jestem bardziej ślepa, niz mysle i nie widze, jak bardzo zly ze mnie "czlowiek"?

Nie wiem. Niech pozostanie pierwsze zalozenie, ze to jad matki wszystko spowodowal. A raczej wyzwolił, bo w wulkanie lawa tez tkwi, a ze cos potem kipi, takze w nim, to co? Zlosci tez raz jest wiecej, a raz mniej. A czlowiek ma w sobie wszystkie elementy nieokiełznanej natury. Wlasnie dlatego, psychike niektorych tak trudno "okielznac"..

Nie rozumiem siebie, bo nie rozumiem dziwactwa tego swiata.. Proste, naprostsze sprawy bywają najtrudniejszymi, bo trudniejszymi nikt sie najczesciej w ogole nie zajmuje ;)

No, ale wracajac do tej klotni z matką... W koncu ten jej jad splynal na nią, za pomoca moich slow.. Wulgaryzmow nie przytocze, bo nie chce mi sie. Przeciez nie chodzi tutaj o moj wstyd ;) Moze mogloby chodzic i on by chodzil, ale wczesniej musialby byc ;)

Matka zasluzyla, częściowo.. Po prostu za jej sprawą, za bardzo zdenerwowałam sie, by moc zalowac tego "incydentu".. USPRAWIEDLIWIENIE? Takie usprawiedliwienie, jak ten uncydent... Incydent tak normalny i na pożądku dziennym, zwlaszcza w świeta. A jednak incydent ;) A co do świąt, one bez kłotni nie byłyby świetami.. Juz sie nie moge ich wprost doczekac!! Mowi sie, ze wyjatkowy czas trzeba wyjatkowo spedzic. Dlatego klotnie powinny rowniez odbywac sie ceremonialniej przy blasku choinkowych lampek,heh

Owszem, glupia jest moja glupota, ale glupota tak ma, zwlaszcza ta podsycana.. Poza tym, mam dosc sluchania, ze bede w zyciu sama, ze tak jak ja ludzi traktuje, tak oni mnie beda traktowac.. A niech wszyscy sie ode mnie odjebia. Matka i babka nie powinny sie dziwic, ze mam negatywny stosunek do ludzi. To Wy zaszczepilyscie we mnie tę nieufnosc i wrogosc tez, bo niemowle jest bardzo ufne!

Pierdole.. Dobrze, ze juz jestem w miare spokojna.
Zajme sie tym, co trza.
I juz.
I tyle.
I chuj.

Kropka

A o świetach, nie wiem po co mowilam, jak jeszcze mam wakacje :]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz