sobota, 22 sierpnia 2009

Mózg mi się kurczy..

Strasznie sie boje.
Jednak sie zdecydowalam.
Jutro wracam do...
Pisac, czy nie pisac?
A jesli ktos przypadkiem trafi na tego bloga?
Jesli bede rozpoznana?
Przeciez ludzie wiedza, co mi jest.
Wiedza, ze choruje na bulimie.
Nie, dla nich jestem, przeciez bulimiczką - a to jest roznica, DLA MNIE!
Moze na chuj sie tym wszystkim tak przejmuje?
Zrobilam wielki krok do przodu, na tzw. "wyjebane", wiec po co sie cofac?
Czas chyba zaczac nad soba pracowac.
Juz nie bede miala na kogo zwalic..
Na pewno nie doczepie sie matki, ani babki - zreszta one i tak nie byly winne.
A jesli, nigdy calkowicie.
Tak, jak nigdy nie spotkacie kogos calkiem zlego, albo dobrego.
Ja tez zawinilam...

Wracajac do fantastycznego topicu, mam wrazenie, ze mózg mi sie kurczy. A co, jesli on sie kurczy naprawde? Stare uczucia przestają zalegac, a na ich miejsce pojawiają sie nowe. To wielki lęk. Lęk, ale nie przed nieznanym, choc moze w pewnej części tak. W duzej mierze, jego element irracjonalny, czyni go mocno przesadzonym - dlatego to nie jest tylko strach... Zreszta nawet, gdyby byl, mówi się, że "strach ma wielkie oczy". Ja dodaje do tego, ze najgorsze jest to, ze się boimy, a nie to, czego sie boimy.

Oczy lęku sa tak naprawde pewnie jeszcze wieksze, tak jak ta emocja staje sie bardziej nieznosna.. Ale kazda mija, tak i ta odejdzie, a moze nawet samodzielnie ją poskromie? Nauczylam sie, juz rozmawiac z tym lękiem.. Strategią mniej ekonomiczną i bardziej banalną, jest ucieczka w zarcie.. Zrec, juz i tak zarlam. Dzis stosuje kilka taktyk..

Czego sie tak mocno lękam? Tego, ze znowu bede wiodla ten swoj cudowny tryb zycia. Wtedy mam wszystko pod, jako taką kontrolą - ale zdrowa część mnie wie, ze inne obszary sa pod calkowitą nie-kontrolą.. Czyli jej brakiem! Przynajmniej takiej z mojej strony, bo nie ze strony choroby przeciez.. Jednak nie dam sie tej swini, dzis ją troche personifikuje. To mi pozwoli odciąć sie troche od tych lękow, czyli od zagrozenia. Choroba to nie ja. Przynajmniej nie cala.. Dam sobie rade.. Pamietasz?? Jestes, przeciez niezniszczalna..

Mam tylko nadzieje, ze kretynki z siebie nie zrobie. Kurwa, półtorej roku przerwy bez angola, zrobilo swoje. Coz, przyloze sie. Uczynie, co w mojej mocy, by ten kurs odjebac. Nie bede o tym na codzien zbyt duzo myslec, by nie budzic uspionych strachow, kolejnych. Niech one sobie spią, bym mogla sprawniej funkcjonowac.. No wlasnie - funkcjonowac, bo jeszcze NIE zyc, ale to sie zmieni.

Namawiam brachola, zeby ze mna pojechal, bo nie chce byc pierwszego dnia sama.. Zgodzil sie, ale stawia warunki.. Nieladny chłopczyk liczy, ze postawie mu, jakas wodke.. A ja, jak na niegrzeczną dziewczynkę przystalo oklamalam go, ze tak zrobie ;)

No moze nie bede taką wielka świanią i kupie mu piwo jakies, niech sobie ma :]

Teraz ide odpisac na kilka maili, bo odkad prowadze tego bloga (bo nie przez to, ze sypiam do poludnia :P), zaniedbalam bliskie osoby.. Wczesniej priorytetem dla mnie bylo "rozmawianie" z nimi w ten sposob. Ostatnio stwierdzilam, ze chociaz swego zycia nie przezywam, moze je spisze chociaz, wiec cos sie zmienilo.

Obiecalam jednak, ze postaram sie znaleźć czas na wszystko.. Nie musi byc idealnie, choc nie-idealnie, znaczy dla mnie chujowo, co musi ulec mózgowej transformacji,heh

A na razie dalej mózg mi się kurczy. Moze mimo starosci powstaną, jakies neurony. Moze cos sie tam przebuduje i bede znowu calkowicie normalna? Wlasnie na to czekam.

No co?!
Mowilam, ze nie bezczynnie... Mózg przecie trza cwiczyc,hehe

;)


Haslo, z ktorym wyrusze w droge, by byc bardziej samodzielną: Strach jest gorszy, niz to, czego sie boimy!

Hmmmm, przypomnialam sobie jeszcze slowa, ktore kiedys wywarly na mnie wrazenie. Nie pamietam nazwiska jego autora, ale byl to na pewno mezczyzna, jakis znany psychol-og, niezyjący juz.. Pamiec mi sie pierdoli, pewnie przez ten skurcz, wiec pominmy osobę tego pana: "Można przeżyć każde jak, jesli ma sie wyraźnie po co".



Pytanie - CZY JA MAM? Czy mam po co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz