środa, 26 sierpnia 2009

Wyhodowalam wirusa.

Czuje sie fatalnie. Sasiadka dala mi w prezencie termometr, bo jutro wraca do domu do Wloch, wiec to wykorzystalam. Ja sama chyba dam jej muszelke z nadmorza.

Mam goraczke 38 stopni. Cale cialo boli mnie, jakbym byla po najwiekszych robotach fizycznych. Nigdy jeszcze czegos takiego, az tak nasilonego nie mialam. Miesnie napierdalają, jak najwieksze zakwasy, cholernieee. Najdziwniejsze, ze czuje ten zakwas nawet w szyi, na tylku oraz palcach u rak i nog.. Nie przypuszczalam, ze tak sie da! Jak to w ogole mozliwe?

Jutro nie ide na angol, nie dam rady i w piatek tez, postanowilam... Probowalam sie uczyc na sprawdzian, ale przegralam te bitwe. Moj organizm skapitulowal, a ja razem z nim. Zreszta lubie byc czasem chora, byle to sie nie zdarzalo zbyt czesto i nie wtedy, gdy mam wazne obowiazki - jak teraz :/ Poza tym ból bólowi nie rowny.. Jego samego, juz nie trawie, ale zwykle chorobowe oslabienie przypomina stan, jak na chaju..

Ostatnio moglam usciasc spokojnie bez potoku mysli, gdy nie mialam ed. Goraczka sprawia, ze teraz jest podobnie. Nie mysle, juz tyle o zarciu, choc i tak zamierzam zrobic dziś napad..

Jestem tak bardzo zmeczona, ze nie mam sil walczyc ze swiatem, ani ze sobą..

Wiem, jednak, ze zbyt dlugo to nie potrwa, bo tak nie potrafie, byc calkiem bezczynną. Teraz ten stan byl bardziej niezalezny ode mnie, ale spoko. Oby tylko nie okazalo sie, ze mam angine. Boli mnie migdal z jednej strony, gdy przelykam, a to zly znak..


To sie nazywa studium przypadku z psycho-somatyki, hehe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz