poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Okropność!!!!!!!!

Dojechalam, juz do.., co tu kryc, New city.. Net mi nie chodzil, jak na zlosc, wiec zabralam sie za powtorke slowek z angola. Chcialam zabic ducha tego pokoju, zanim on zdązylby mnie pozrec.

Chyba kiepsko sie ten ducho-potwor trawi, bo niedobrze mi! Wkurwiaja mnie maxymalnie wszyscy ludzie. Rzygac mi sie chcialo, jak na nich patrzylam. Tak naprawde pewnie wyprojektowalam uczucia zywione do siebie, ale prawda nie ma znaczenia. W dzisiejszym swiecie tylko frajerzy wierza, ze ona sie liczy.

Jakies gluuuuuupie idiotki mam na tym angolu. Wiem, czepiam sie, ale wcale jednak nie chce tu byc. Gdybym mogla uciec, pewnie bym to zrobila.. Jestem dzieckiem i chce do Mamy! Najchetniej schowalabym sie w jej spodnicy, albo oddala komus moje zycie, by zyl za mnie. Na pewno byla by to swietna inwestycja, bo ja ostatnio ciągle stratna jestem.

Mam sprawne nerki. Serce troche rozpierdolone po miesiacach z tussi. Mimo wszystko, pewnie niejednemu mogloby jeszcze troche posluzyc. Chetny ktos?

Za ten jebany kurs matka wybuli(ła - to kwestia czasu) prawie tysiac zeta.. Jesli teraz obleje, bede wielka swinią. Moje uczucia sprawia, ze zlo urosnie we mnie i calą mnie ogarnie.. Bede sie czula strasznie, bo nie tylko o pieniadze tu chodzi... Liczy sie to, zeby pokazac, ze cos potrafie, ze jestem cos warta, a jesli nic nie osiagam, znaczy, ze nic nie mam.. I nic nie znaczę.



Nie chce od zycia, az tak wiele, a nawet tego nie moge dostac.

Nie wymagam od siebie zanadto, a nawet temu sprostac nie moge.

Nie chce wiecej, niz zasluguje, a nawet tego nie otrzymuje...



A moze naprawde chce zbyt wiele? Mam ambicje niewygorowane, a jestem wroną, nie orlem, ani nawet skowronkiem. Moje mozliwosci okreslily wczesniej za mnie, co moge, a co nie. Dopiero potem wybralam, a raczej tak myslalam.. Czasem to wszystko tak prosto pomylic..


Jak, juz mowilam... Powtarzam sie, wiem, ale nawet tego mi nie wolno? Jesli cos jest dla nas wazne, istnieje potrzeba wygadania sie. Mysli skupiaja sie, jakby wokol tego. No chyba, ze jest to tak przykre, ze zapach gówna nie pachnie gównem. Wtedy trzeba znaleźć, jakis zastępnik, a najczesciej on sam sie znajduje, bardzo prosciutenko..

No, jak juz mowilam!! Dzis maxymalnie draznili mnie wszyscy ci ludzie. Wydawali sie tak skurwysynsko nudni, ze mialam ochote wykrzyczec, by sie jebali.. Naprawde. Miewam watpliwosci po co zyje, ale czy ich mozna uznac za lepszych? Skad ta wscieklosc? Pisalam, nie chce tu byc. A musze sie usmiechac sztucznie. Daje ludziom odczuc, ze są zajebisci, a ich dowcipy W OGOLE nie sa smieszne.... Zenada!!



A co chce? Proste i bezbolesne rozwiazania. Najlepiej jeszcze przyjemne.



Juz sie nie boje, ze sie osmiesze.. W dupie to mam, no moze na razie w jednym poldupku, ale wkrotce sie to zmieni.. Teraz mnie martwi, ze po prostu ta ocena (czyli przyszla pizda) zjebie moja zajebista srednia (naprawde sie z niej cieszylam.. tzn. teraz sie ciesze na chwile, gdy jeszcze ją mam!), dostane nizsze stypendium i w ogole zawiode sama siebie.



Rozum podpowiada, ze wazniejsze dla matki jest, bym byla zdrowa. Nie musze byc idealna. Jak mam Ci wytlumaczyc, ze czasem lepiej nie byc, niz byc byle jaką.. Przecietnosc mnie TŁAMSI. Dopada z kazdej strony. Na kazdym kroku, gdzie nie spojrze, tam widze te jebaną przecietnosc.. Średniak w sklepie, średniak przy kiosku, w bibliotece, na parkingu, na korytarzu w szkole i we mnie ze mną...



Bede dzis kuc, by zabic te uczucia, a raczej o nich zapomniec. Zeby tak calkiem przestac czuc, musialabym sobie w łeb szczeslic - ale tez nie byle, jak.. U mnie w rodzinnym miasteczku jest doktorek, ktory w stanie depresji probowal sie zabic. Potem, gdy mu sie nie udalo, ludziska sie smiali, ze lekarz, a nawet skonczyc ze soba nie umie.. A wykorzystal do tego wlasnie bron, co moim zdaniem jest najlepszej jakosci wyjsciem - jakkolwiek to brzmi.



Samotnica przywarta do muru, nie do sciany.

Niebieska sciana, jak do nieba brama.

Brama bez drzwi, ale z oknami, gdzie dostrzec nic nie da sie.

Czy to przestrzen wokol, przestrzenią byc przestaje?

A moze to nicosc prawde udaje?





Samotnosc ma to do siebie, ze jest znakiem zapytania,

sryptem niewyjasnionym,

zdaniem niedokonczonym,



i nie rozpoczętym..



Samotnosc nie boli, jesli jest prawdziwa.

Samotnosc nie uszczesliwia, bo sama nie jest szczesliwa.

Samotnosc inna jest, jesli ma znak wyboru.

Roznica w sile muru przebicia, majacej wowczas pancerz przykrycia.

Samotny liść wiatru sie nie boi.

Samotny ptak leci przed siebie, by znaleźć obiecaną Ziemie.

Sam, czy nie sam, kazdy jakos zyje.

Cel zastepuje celem, by byc ponad niebem,

by pokonac wiatr, ogien i wode,

by zniszczyc wrogą przyrode,

w ludzkiej naturze,

najbardziej wrogim szczurze.

Samotnosc wrogosci jest pozbawiona, to są jej pozytywne znamiona!

Nie ma wrogosci, nie zawsze (hahah,wlasnie widac!), ale czesto jest wielka, wielka duma.

Ja jestem taką osobą wlasnie ;)
Jestem na pewno w tym momencie, a jak bedzie jutro, okaze sie. Moze nawet o tym napisze, choc licze na ciekawsze inspiracje,heh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz