piątek, 28 sierpnia 2009

Nadal nie jest, jak być powinno.



Nadal choruje. Cala zlana potem siedze nad tym laptopem. Odkad tu jestem, on jest moim jedynym łączem ze swiatem. Co z tego, ze chwilke pogadam z wlascicielka kwatery, albo z jej corkami? Co z tego, ze czasem w Biedronce zagadają do mnie ochroniarze, albo kasjerzy? To wszystko bez znaczenia.
Tesknie za domem. W takich momentach zdaje sobie sprawe, jak bardzo jestem do niego przywiazana. Bardzo bardzo. Moj brat zadzwonil dzis na chwile do mnie, akurat gdy robilam zakupy w Biedronie. Pomyslalam, ze moze on tez jest ze mną w jakis taki sposob zbyt mocno "uwiązany". Najlepsze slowo, ktore przychodzi mi na mysl, to "uwiklanie". Daisy, slusznie stwierdzila, ze w mojej rodzinie wszyscy sa chorzy, psychicznie. Kazdy w jakis sposob zyje cudzym zyciem. Nie wolno pokazywac pewnych emocji, a najlepiej zadnych, ktore budza spoleczna dezaprobate. Szczegolnie mnie nie wolno mowic na glos, ze jest mi tutaj zle, ze sobie nie radze, a juz szczegolnie, ze nie chce zyc.... Szkoda, bo tak wlasnie jest, czasami, chyba w tej chwili...

Ja sie oczywiscie buntuje przeciwko takim zasadom, ktore sa nimi tylko z nazwy. Podobno rewolucja zaczyna sie, gdy pierwszy czlowiek sie sprzeciwia. Niestety tak naprawde nic nie jest takie proste, przynajmniej w naszych oczach...

Zdaje sobie sprawe, jak cholernie jestem niesamodzielna, jak potrzebuje, zeby sie ktos mną zająl, gdy nie ma obok mojej mamy.. Nie mialam tak zawsze. Jak bylam dzieckiem, zachowywalam sie chyba bardziej dojrzale.. Z chwila, gdy rozwinela sie ta choroba, ucieklam przed zyciem oraz problemami. Ucieklam w objawy, a obowiazki, zwlaszcza te niespelnione, usprawiedliwilam ed. Zwalilam tez część winy na innych. Zreszta codzien zwalam, ale w roznym stopniu, bo codziennie nie spadaja te same lawiny. Czasem wine dostrzegam tylko w sobie.. Dzis chyba tak czuje. Czuje, ze to ja ogolnie jestem zla...
Zła.... Zła..... Złaaaaaaaaaa............ ZŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.......

Bedac w Biedronie czulam sie taka oblesna. Nie chcialam by nikt na mnie patrzyl. Nie chcialam, bo w cudzych spojrzeniach mozna sie przejrzec. Nie chcialam widziec w nich wlasnego odbicia.. Gdybym mogla uciec, gdzies daleko. Gdybym mogla pozbyc sie tej skory i maski, ktora tak uwiera. Gdybym mogla byc soba, ale taka sobą, ktora mozna by zniesc.. Gdyby...................



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz