czwartek, 13 sierpnia 2009

Przyjazd Daisy

Wlasnie wpierdalam krem czekoladowy z Biedrony bodajze, albo z Lidla. Kurwa, to juz drugi dzisiaj! Nawet mi nie smakuje, ale pochlaniam go, zeby mniej pochlaniac nerwy. Nic to nie daje. Na dodatek za niedlugo musze wyjechac z matka na dworzec po Daisy. No masz, a tu jeszcze trzeba isc i to zwalic.. Musze sie pospieszyc, a nienawidze pozbywac sie zarcia, gdy ktos, badz cos wisi nade mna.. To tak, jakbyscie uprawiali sex i ktos by na was patrzyl. Choc nie wiem, moze niektorym by sie to podobalo.. Rzyganie to jednak troche inny sport.

Mam ochote sie narąbac.. Moze, jak pojdziemy z Daisy po jakies zarcie na wieczorny napad, namowie ja na jakas flaszke - choc watpie. Tak, czy siak, musze czyms uswiecic jej przyjazd cudowny :]

Jeszcze dzis bedzie bosko. Takze slowa sa zbedne i zawsze wszystko psują :) Nie mowie, wiec dalej nic. Niech sie dzieje, sesesesesesese.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz